Maria Zbyszewska: tylko nieliczni wiedzieli o osobistym dramacie aktorki
Niekwestionowanymi gwiazdami "Samych Swoich" byli Władysław Hańcza i Wacław Kowalski, ale krytyka zachwyciła się również żoną filmowego Pawlaka, Marią Zbyszewską. O ile jednak aktorka potrafiła rozbawić całą Polskę swoimi wygłaszanymi na ekranie kwestiami, prywatnie często wcale nie było jej do śmiechu. Zmarła nagle, w 1985 roku. Miała 60 lat. 30 kwietnia obchodziłaby 92 urodziny.
Maria Zbyszewska urodziła się 30 kwietnia 1925 w Warszawie. Zamiłowanie do sztuki i teatru odziedziczyła po rodzicach. Jej mama miała wykształcenie muzyczne, ojciec zaś, Feliks Zbyszewski, był znanym i cenionym aktorem oraz reżyserem. Nic dziwnego, że mała Maria, która od dziecka marzyła o występowaniu na scenie, postanowiła pójść w ślady sławnego rodzica. W 1945 roku zdała egzamin eksternistyczny w Krakowie i niedługo potem zadebiutowała na scenie.
Późny debiut
Karierą aktorską zaczęła od występów na deskach Teatru Wybrzeże w Gdyni; później wielokrotnie zmieniała miejsce zamieszkania, podróżując między Poznaniem, Szczecinem i Wrocławiem. W tym ostatnim mieście osiadła na dłużej; od 1957 do końca życia występowała we wrocławskim Teatrze Rozmaitości.
Na ekranie zadebiutowała późno, bo dopiero w 1954 roku, niewielką rólką w „Niedaleko Warszawy”, i przez trzynaście lat przemykała przez ekran praktycznie niezauważona, grywając głównie epizody. Pojawiła się na przykład w „Rancho Texas”, „Milczeniu” czy „Ktokolwiek wie...”.
Rola życia
Sylwestra Chęcińskiego poznała na planie dramatu „Agnieszka 46” z 1964 roku. Zagrała tam niewielką rólkę, ale i tak zdołała zachwycić całą ekipę swoim talentem. To dlatego, kiedy reżyser kompletował obsadę do „Samych swoich”, natychmiast pomyślał właśnie o Zbyszewskiej.
Zaproponował jej, by została Manią, żoną Pawlaka, a ona ofertę przyjęła bez wahania. Do dziś krytycy uważają, że zagrała wtedy rolę życia.
Życie po ''Samych swoich''
„Sami swoi” przynieśli Zbyszewskiej nie tylko ogromną popularność, ale i uznanie publiczności; dzięki występowi w kultowej komedii nie musiała się już więcej obawiać o swoją zawodową przyszłość.
Wkrótce zaproponowano jej stanowisko na Wydziale Lalkarskim w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Krakowie i od tej pory Zbyszewska łączyła obowiązki wykładowcy z aktorstwem, pojawiając się na dużych i małych ekranach. Nie zrezygnowała również z pracy w teatrze, który darzyła szczególnym sentymentem.
Osobisty dramat
Ludwika Benoit (na zdjęciu) poznała, kiedy pracowała w Krakowie.
Od samego początku przypadli sobie do gustu – świetnie się rozumieli, łączyła ich też miłość do teatru i artystyczna pasja. Wydawali się dla siebie stworzeni.
Szybko zdecydowali się na ślub, a niedługo potem na świat przyszedł ich syn, Mariusz, który po latach podążył śladem słynnych rodziców – obecnie grywa w teatrze i filmach, chętnie zajmuje się też dubbingiem (podkładał głos Severusowi Snape'owi w serii filmów o Harrym Potterze).
Na początku w ich małżeństwie układało się doskonale. Z czasem jednak wszystko zaczęło się psuć. Mało kto wiedział, że gdy Zbyszewska odnosiła sukces zawodowy dzięki „Samym swoim”, równocześnie przeżywała też osobisty dramat.
Uciekła w pracę
Niedługo po premierze „Samych swoich” jej małżeństwo, które przechodziło kolejny kryzys, ostatecznie się rozpadło. Podobno z winy Benoit, który w jednym z łódzkich teatrów poznał inną kobietę.
Mężczyzna wkrótce ułożył sobie na nowo życie u boku drugiej żony – w 1970 roku poślubił Jadwigę Jędrzejczak. Ich córka, Anna Benoit-Kołosko, robi karierę jako dziennikarka.
Jednak Maria, którą rozwód przytłoczył i na jakiś czas pozbawił chęci do życia, nie związała się już z nikim. Największą pociechą był dla niej syn Mariusz i praca, której oddała się całkowicie.
Zbyszewska zmarła niespodziewanie 9 lipca 1985 roku. Miała 60 lat.