Marta Nieradkiewicz: Najciekawsza gwiazda 2013 roku!
22.11.2013 | aktual.: 22.03.2017 19:40
Jest wybitnie zdolna i nie boi się obrazoburczych ról, a przy tym niezwykle skromna i zdystansowana od szumu, jaki wywoła jej kreacja w „Płynących wieżowcach” Tomasza Wasilewskiego.
W 1982 roku Grażyna Szapołowska wzbudziła wśród polskiej publiczności prawdziwą sensację, występując w filmie opowiadającym o lesbijskiej miłości, "Inne spojrzenie". Dwa lata później przełamała kolejne tabu, przyjmując rolę w filmie "Bez końca", w którym znalazła się odważna scena masturbacji. Jednogłośnie okrzyknięto ją prekursorką i nadzieją polskiego kina. Wszystko wskazuje na to, że Szapołowska ma w końcu godną następczynię!
Utalentowana i odważna Marta Nieradkiewicz najwyraźniej idzie w jej ślady. Choć dorobek aktorski ma na razie dość skromny, to 30-latka staje się prawdziwą gwiazdą swojego pokolenia i znacząco wyróżnia się z grona rówieśniczek.
Jest wybitnie zdolna i nie boi się obrazoburczych ról, a przy tym niezwykle skromna i zdystansowana do szumu, jaki wywołała jej kreacja w "Płynących wieżowcach" Tomasza Wasilewskiego.
Kontrowersyjny film, za rolę w którym została uhonorowana Złotymi Lwami na tegorocznym Gdynia Film Festival, 22 listopada debiutuje w polskich kinach.
W naszej galerii zobaczycie również wyjątkowe zdjęcia autorstwa Tomasza Tyndyka, na których Nieradkiewicz przeszła niemałą metamorfozę.
Wada wymowy
O aktorstwie myślała od najmłodszych lat. Po ukończeniu liceum - uczęszczała do klasy o profilu teatralno-filmowym - postanowiła zdawać do łódzkiej szkoły filmowej.
Wprawdzie za pierwszym razem oblała egzamin – miała wadę wymowy – ale to jedynie zmobilizowało ją do jeszcze bardziej intensywnej pracy.
Zaczęła ćwiczyć pod okiem logopedy i już w następnym roku dostała się na wymarzone studia.
Serialowe początki
Dyplom zdobyła w 2007 roku i niemal natychmiast zaproponowano jej udział w serialu "Barwy szczęścia".
Początkująca aktorka chętnie się zgodziła i od tamtej pory w świadomości widzów zaistniała przede wszystkim jako Julia Zwoleńska.
- Gdy postanowiłam wziąć udział w tej produkcji, nie miałam żadnych wątpliwości co do słuszności tej decyzji – mówiła w jednym z wywiadów.
''Chciałam spróbować czegoś innego''
Niespodziewanie bohaterka serialu, która zdobyła ogromną sympatię publiczności, została wysłana przez scenarzystów do Włoch. Wszystko dlatego, że rola Julki kolidowała z dalszymi planami ambitnej *Nieradkiewicz.*
- Po prostu po 3 latach na serialowym planie postanowiłam coś zmienić w moim życiu zawodowym. Wprawdzie krótkim, ale myślę, że był to odpowiedni moment, aby spróbować czegoś innego, bo, nie ukrywajmy, praca w serialu z jednej strony pochłania wiele czasu, z drugiej – często stwarza niebezpieczeństwo zamknięcia aktora w jednej roli. Chcę się rozwijać, ale nie zniknę definitywnie z "Barw szczęścia", od czasu do czasu będę się w serialu pojawiać – tłumaczyła swoją decyzję w wywiadzie dla Expressu Bydgoskiego.
Wiara we własne możliwości
- Dostałam etat w teatrze w Bydgoszczy i zaczęłam, krok po kroku, odbudowywać w sobie wiarę we własne możliwości i w aktorski fach... - zwierzała się na antenie Polskiego Radia.
Wkrótce otrzymała propozycję zagrania w najnowszym projekcie Anny Jadowskiej, "Z miłości", odważnym dramacie opowiadającym o dziewczynie, która decyduje się wystąpić w filmie pornograficznym (czytaj naszą recenzję)
.
Przełomowa rola
Przełomową okazała się rola w "Płynących wieżowcach" (czytaj naszą recenzję)
w reżyserii Tomasza Wasilewskiego, filmie poruszającym tematykę miłości homoseksualnej i obfitującym w kontrowersyjne, erotyczne i pełne nagości sceny.
- Z Tomkiem poznaliśmy się jeszcze w szkole filmowej, a przy jego fabularnym debiucie byłam nawet drugim reżyserem - opowiadała aktorka w wywiadzie dla Polskiego Radia.
* - W "Płynących wieżowcach" gram dziewczynę, której chłopak zakochuje się w innym mężczyźnie* - opowiada o swojej roli Nieradkiewicz.
Najodważniejsza i najbardziej kontrowersyjna?
Tomasz Wasilewski nie szczędził aktorce komplementów. Ona sama, choć już okrzyknięta najodważniejszą gwiazdą swojego pokolenia, jest nieco bardziej sceptyczna.
- Nigdy nie było moim celem, żeby zaistnieć w polskim kinie jako najodważniejsza, czy też kontrowersyjna aktorka mojego pokolenia. Nagość w filmie, czy też sceny seksu, o których dzisiaj rozmawiamy, nie mogą być wyznacznikiem niczyjej kariery – tłumaczyła skromnie w wywiadzie dla WP (całą rozmowę z aktorką i Tomaszem Wasilewskim możecie przeczytać tutaj)
.
"Płynące wieżowce" możemy oglądać w naszych kinach od 22 listopada. Poniżej zwiastun filmu.
(sm/gk/kk)