Mija dziesięć lat od jego śmierci. Wkrótce premiera filmu o Patricku Swayze
W 2019 r. minie dziesiąta rocznica śmierci aktora, którego kochały miliony. Patrick Swayze odszedł 14 września 2009 r. po półtorarocznej walce z nowotworem trzustki. Miał zaledwie 57 lat. Twórcy Paramount Network postanowili oddać hołd aktorowi.
Jego walka nie trwała długo. Lekarze postawili smutną diagnozę w styczniu 2008 r. Rokowania nie były najlepsze, jednak Patrick walczył do samego końca. Zdecydował się poddać operacji, w trakcie której usunięto część zaatakowanego przez raka żołądka. Choroba była w wysokim stopniu zaawansowania i aktor niknął w oczach z dnia na dzień, o czym donosiły zaniepokojone media, publikując kolejne zdjęcia wychudzonego gwiazdora.
Hołd dla gwiazdy
W tym roku mija 10 lat od śmierci sławnego aktora. Platforma Paramount Network wykorzystała to jako okazję do stworzenia o nim dokumentu z archiwalnymi wypowiedziami aktora i ludzi z jego najbliższego otoczenia. W filmie wystąpili też przyjaciele ze świata filmu: Demi Moore, Rob Lowe, Jennifer Grey czy Sam Elliot. Każdy z nich miał okazję towarzyszyć mu podczas filmowej drogi i poznać go od mniej oficjalnej strony.
- Patrick miał w sobie pewną szorstkość, ale potrafił też delikatnie się poruszać - powiedziała o nim Demi Moore, która partnerowała mu w filmie "Uwierz w Ducha".
To nie pierwszy tego typu projekt stacji Paramount Network. kilka lat wcześniej stacja wyprodukowała film o zmarłym Heathcie Ledgerze ("I am Heath Ledger").
Zwiastun każe przypuszczać, że jest to wyjątkowa okazja, by po raz ostatni spotkać się z człowiekiem, który poruszał serca ludzi na całym świecie. Tańczył jak młody bóg, bywał twardzielem, ale i otwarcie mówił o posiadaniu mrocznej strony. W materiałach filmowych wyznał, że miał w sobie demony, które przez całe życie ściągały go w dół.
- Był wesoły i zabawny, ale gdyby został sam, po prostu by upadł - powiedziała o nim jego żona, tancerka Lisa Niemi z którą był w związku od 1975 r.
Wszechstronny talent
Tę mroczną stronę wykorzystywali twórcy filmowi, angażując go do ról, które wymagały głębokiego zanurzenia się w smutku i poczuciu straty. "Twoja na zawsze Lulu", "Miasto radości" czy "Uwierz w ducha" były tytułami, w których ujawniał swoje łagodne i wrażliwe oblicze. Za rolę w ostatnim filmie, Patrick został nominowany do Złotych Globów.
Jego szczupła muskulatura i sportowe zacięcie zachęcały reżyserów do obsadzania go w rolach wymagających fizycznej siły. Patrick grywał strażników prawa, tancerzy i wykwalifikowanych sportowców. Warto tu choćby wspomnieć o filmie "Youngblood", w którym zagrał u boku młodszego o kilka lat Roba Lowe'a.
- Był akrobatą, światowej klasy kowbojem i tancerzem. To co osiągnął, dokonało tylko kilka osób na świecie - wyznał w zwiastunie Rob Lowe, który całkowicie zafascynował się kolegą z planu.
Zobacz też: Patrick Swayze ostatnie słowa skierował do żony. Przykre, że jego historia ma taki finał
Z pewnością pomocne było wychowywanie się pod skrzydłem słynnej choreografki, Yvonne Helen Karnes Swayze, która nauczyła go podstawowych ruchów. Taniec pomógł mu również wrócić do pełnej sprawności po groźnej kontuzji kolana. Po serii skomplikowanych operacji znów musiał uczyć się chodzić, a taniec pełnił rolę najlepszej rehabilitacji.
Patrick zaangażował się tak mocno, że postanowił kontynuować taneczną drogę. Niedługo potem trafił do słynnej szkoły Jazz Ballet Company, a potem Harkness Ballet Theater School, Joffrey Ballet School w Nowym Jorku. To wykształcenie otworzyło mu drzwi na Broadway, a stamtąd było już blisko do Hollywood. Taniec otworzył mu również drzwi do miłości. To na sali tanecznej poznał swoją przyszłą żonę, Lisę, z którą był do samego końca.
"Dirty Dancing"
Wydawać by się mogło, że otrzymanie roli w "Dirty Dancing" było tylko formalnością. Jednak mało brakowało, a rolę sprzątnąłby mu sprzed nosa aktor o egzotycznej urodzie, znany później z "Titanica", Billy Zane.
Ten ostatni nie wypadł jednak zbyt dobrze na próbnych zdjęciach i podjęto decyzję o zatrudnieniu Patricka, którego widzowie pokochali za "Outsiderów" i "Czerwony świt".
Choć "Dirty Dancing" nie zachwycił krytyków, to bilety na seanse rozchodziły się jak ciepłe bułeczki. Co ciekawe, Patrick Swayze za główną rolę w "Dirty Dancing" otrzymał zaledwie 200 tys. dol., podczas gdy za epizodyczny występ w prequelu "Dirty Dancing 2" wypłacono mu aż 5 mln dol. Film, w którym wystąpił u boku Jennifer Grey, do dziś uznaje się za jednego z najważniejszych przedstawicieli nurtu obyczajowo-romantycznego lat 80.
Trudny koniec
Gdy w 2008 r. lekarze postawili diagnozę: nowotwór trzustki, Patrick doskonale wiedział co to znaczy. Zaledwie 5 procent pacjentów dożywa pięciu lat. Większość z nich umiera w ciągu dwóch lat od momentu postawienia diagnozy. Mimo to, nie poddał się. Robił to, co kochał najbardziej - grał.
Będąc w trakcie leczenia, brał udział w serialowej produkcji "Bestia". W filmie wcielił się w postać Charlesa Bakera tajnego agenta FBI, który miał niekonwencjonalne metody demaskowania groźnych przestępców.
Ta rola wymagała nie lada formy. Udział w "Bestii" musiał być trudny zważywszy na to, że stan jego zdrowia pogarszał się z dnia na dzień. W tym okresie bardzo wspierająca była jego żona. U jej boku zaczął spisywać wspomnienia, i to ona towarzyszyła mu podczas ostatnich chwil w szpitalu.
Po śmierci dalsza rodzina Patricka zarzuciła Lisie, że podrobiła jego podpis pod zmienionym testamentem. W przeciwieństwie do poprzedniego dokumentu, tu aktor zostawiał cały majątek żonie. Bliscy zarzucali jej, że nie ma szacunku dla zmarłego. Lisa zdecydowała się bowiem sprzedać Mercedesa, który dostała w prezencie od aktora oraz pozbyć się ukochanego rancho na którym hodował konie. Kilka lat później poślubiła milionera, jubilera Alberta DePrisco.
W nowym filmie wyznaje, że mimo tylu lat bez obecności Patricka wciąż kocha go bezwarunkową i szczerą miłością. "I am Patrick Swayze" pojawi się na platformie Paramount Network 18 sierpnia 2019 r. w rocznicę jego urodzin. Gdyby żył, miałby teraz 67 lat.