RecenzjeMniej znaczy więcej!

Mniej znaczy więcej!

Przenikliwe, ale również przejrzyste, proste i bezpardonowe kino. Taka właśnie jest *"Ida" - najnowszy film Pawła Pawlikowskiego, który jednocześnie jest jego debiutem na polskim rynku. Ceniony na świecie reżyser, od lat tworzący we Francji oraz Wielkiej Brytanii, powraca do swojego ojczystego kraju, by powalić rodaków na kolana. Majstersztyk - tak najkrócej można ocenić jego ostatnie dokonanie. Obraz o jakże wysublimowanej formie artystycznej, dopracowany w najdrobniejszym szczególe, przedstawia spotkanie dwóch, przepięknych w swej skrajności, kobiecych osobowości. W "Idzie" nie obejdzie się bez sentymentalnych powrotów do lat 60., historycznych rozliczeń i trudnych tematów. Niemniej Pawlikowski zaprezentował swój świat i swoją Polskę tamtych czasów w
tak delikatny, nostalgiczny i unikatowy sposób, że trudno zarzucać mu jakiekolwiek polityczne, rozliczeniowe bądź też martyrologiczne nacechowanie fabuły. Im ciszej i im subtelniej reżyser dotyka pewnych kontrowersyjnych kwestii, tym głośniej wybrzmiewają one w głowach widzów. "Ida" to piękne i niezapomniane filmowe doświadczenie
*.

Młodziutka zakonnica, sierota, od dziecka wychowywana przez siostry zakonne, tuż przed złożeniem ślubów czystości, musi wyruszyć w podróż i odwiedzić swoją ciotkę, jedyną żyjącą krewną. Kiedy ścieżki tych dwóch kobiet się skrzyżują, rozpocznie się zachwycające kino drogi w wykonaniu fantastycznej Agaty Kuleszy (to zdecydowanie najlepsza rola w jej karierze) oraz debiutującej na dużym ekranie amatorki - Agaty Trzebuchowskiej. Była prokurator czasów stalinowskich, posyłająca na śmierć bez mrugnięcia okiem "zdrajców narodu" oraz niewinna i niedoświadczona przyszła służebnica kościoła wyruszą w podróż, żeby zmierzyć się z tragiczną historią swojej rodziny.

Kulesza zaprezentowała fenomenalną kreację "krwawej Wandy" - cynicznej, ale bardzo bystrej obserwatorki, kobiety silnej, będącej jednocześnie alkoholiczką. Tragizm tej postaci nie pozbawia jej humoru, wręcz go wyostrza, dzięki czemu niektóre kwestie wypowiadane przez bohaterkę mogą z powodzeniem trafić do codziennego języka.

Amatorka Trzebuchowska wypełniła swoją rolę najlepiej, jak można było się tego spodziewać. Obie aktorki wspaniale ze sobą współpracują na ekranie, żadna nie stara się wyróżnić kosztem drugiej. Znakomity filmowy balans mający przecież podkreślić konflikt osobowości głównych bohaterek. Z wielką przyjemnością i ciekawością obserwuje się ten kobiecy duet. Podobnie zresztą jak każdy mniejszy epizod w filmie "Ida". Dawid Ogrodnik, uwodzący nie tylko tytułową bohaterkę, ale również całą publiczność, znakomicie sprawdził się w roli "chłopaka wartego grzechu". Joanna Kulig nawet jako szansonistka, pojawiająca się na ekranie bez większego znaczenia dla filmowych wydarzeń, swoją charyzmą sprawia, że nie sposób wyobrazić sobie tego filmu bez jej udziału.
Tak samo jak Jerzy Trela, co jest zrozumiałe, ponieważ jego postać jest o wiele bardziej znacząca dla filmu, niemniej kreacja aktorska - zachwycająca.

Na szczególne wyróżnienie zasługuje również strona wizualna "Idy", za którą odpowiada nagrodzony w Gdyni operator, Łukasz Żal. Każdy kadr jest idealnie skomponowany, niejednokrotnie przypominający stare pocztówki, jakby z innej epoki Polski. Dzięki czarno-białym zdjęciom, perfekcyjnej kompozycji i przy użyciu atrybutów niczym z klasyki kina, jak choćby papierosowego dymu, film pozostawia po sobie niezatarte wrażenie. Wizualnie można go porównywać z ikonami Złotej Ery kina A to wszystko pod dyrektywą reżysera, który po latach świetnej kariery za granicą, postanowił zrobić pierwszy film w swoim ojczystym języku. Taki właśnie jest Paweł Pawlikowski po polsku - znakomity!

idapaweł pawlikowskirecenzja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)