Zdjęcia do filmu *"Mój przyjaciel orzeł" powstawały kilka lat, aby losy dzikiego zwierzęcia ukazać z niespotykanym dotąd realizmem. Posłuchacie, co o tej niezwykłej produkcji mówi Jean Reno - aktor pamiętnego "Leona zawodowca" z 1994 roku, który tym razem wciela się w postać Denzera, tajemniczego znawcy obyczajów dzikich zwierząt.*
"Mój przyjaciel orzeł" to opowieść o młodym Lukasie, który znajduje ledwo żywe pisklę i wychowuje je na swego przyjaciela. W rolę chłopca musiał wcielić się aktor, będący w stanie udźwignąć na własnych barkach odpowiedzialność tak dużego projektu. Reżyser nie wyobrażał sobie lepszego kandydata od Manuela Camacho, którego osobiście odkrył w trakcie zakrojonych na szeroką skalę poszukiwań głównego aktora do filmu „Wśród wilków”. Między młodzieńcem i doświadczonym reżyserem z miejsca wywiązała się nić porozumienia.
Manuel Camacho miał wchodzić w wielu scenach w bezpośrednią interakcję z orłami, producenci wysłali go więc wcześniej na trening do Landskron, gdzie szkolił się pod czujnym okiem sokolników, na czele z Franzem Schüttelkopfem. Młody aktor wykazał się naturalną zdolnością do zdobywania zaufania tych majestatycznych ptaków i dosyć szybko przyswoił podstawowe sposoby na radzenie sobie z nimi na planie. Jednocześnie pracował z Mercedes Almarchą, trenerką aktorską, która nauczyła go specjalnych metod grania z dzikimi zwierzętami. Co oczywiste, równie ważne było, by orły zaakceptowały Manuela i zachowywały się przy nim spokojnie na planie. Olivares wierzył, że więzi, które Camacho stworzył ze zwierzętami przy okazji kręcenia „Wśród wilków”, pomogą chłopakowi w radzeniu sobie z orłami, ale ten przeszedł jego najśmielsze oczekiwania. Sednem „Mojego przyjaciela orła” jest relacja młodego chłopaka z dzikim, nieprzewidywalnym ptakiem, a to, co widzowie obejrzą na ekranie, jest stuprocentowo realne – Manuel zaprzyjaźnił
się rzeczywiście z orłem, z którym występował przed kamerą.
Franz pokazał mi, w jaki sposób opiekować się z orłami i radzić z ich nieprzewidywalnym charakterem. Co więcej, nauczył mnie, jak je wypuszczać w powietrze, a także – co bodaj najważniejsze – stuprocentowo szanować.