Monika Sapilak: jedna z najpopularniejszych aktorek dziecięcych lat 80.
Niespodziewana decyzja zdziwiła jej fanów
W latach 80. była jedną z najpopularniejszych dziecięcych aktorek – śliczna, rezolutna blondyneczka oczarowała swoim uroczym uśmiechem niejednego zasiadającego przed telewizorem widza.
Lecz chociaż przepowiadano jej wielką przyszłość, a reżyserzy zasypywali dziewczynkę propozycjami, w 1988 roku Monika Sapilak oznajmiła, że zamierza wycofać się z branży. Ta niespodziewana decyzja zdziwiła jej fanów, którzy nie mogli pogodzić się ze zniknięciem nastolatki. Ona jednak zdania zmieniać nie zamierzała.
href="http://film.wp.pl/monika-sapilak-jedna-z-najpopularniejszych-aktorek-dzieciecych-lat-80-6025224872211073g">CZYTAJ DALEJ >>>
Braterska inicjatywa
Nigdy nie chciała być aktorką, nie marzyła też ani o występowaniu w filmach, ani o wielkiej sławie. Przed kamery trafiła wyłącznie dzięki inicjatywie starszego brata, Bartka, który znalazł w gazecie ogłoszenie o przesłuchaniu do „Jeśli się odnajdziemy” w reżyserii Romana Załuskiego.
Chłopak najwyraźniej dostrzegł tkwiący w 6-letniej siostrze potencjał i – bez wiedzy rodziców – zgłosił ją na casting.
Kiedy nazwisko Sapilak znalazło się na liście potencjalnych kandydatów, Bartek zabrał dziewczynkę do wrocławskiej wytwórni filmowej.
Mała profesjonalistka
Po latach tak Sapilak wspominała swoje pierwsze filmowe doświadczenie:
- Wsiedliśmy do autobusu, przejechaliśmy pół miasta i stanęliśmy przed reżyserem. Roman Załuski kazał mi się rozpłakać i powiedzieć, że brat mnie bije, a ja na to, że to nieprawda – mówiła.
Chociaż znalazła się w zupełnie obcym otoczeniu, nie bała się, nie czuła też żadnego skrępowania. Casting wygrała. I dopiero wtedy, kiedy znalazła się na planie zdjęciowym obok profesjonalnych aktorów, pojawiła się u niej trema.
- Gdy zobaczyłam te wszystkie lampy, kamery i mnóstwo kręcących się ludzi, poczułam stres. Przebierałam pod stołem nogami, nie mogłam się uspokoić, ale po czwartym dublu wszystko zaczęło się układać – opowiadała.
Skąpe honorarium
W filmie, mającym swoją premierę w 1982 roku, Sapilak wystąpiła obok wielu znanych i cenionych polskich aktorów – Krzysztofa Kolbergera, Anny Romantowskiej, Ewy Błaszczyk, Anny Milewskiej czy Zofii Merle.
I to w zasadzie musiało jej wystarczyć za całe wynagrodzenie – Sapilak nie otrzymała bowiem żadnego honorarium, jeśli nie liczyć pochwał ekipy i paczki gum „Donald”, którą wręczył jej Kolberger.
- Te prawie niedostępne gumy do żucia z kolorowymi historyjkami w środku były wówczas niesamowitą gratką. Od razu podzieliłam się nimi z Bartkiem – śmiała się w tygodniu Na Żywo.
Początek kariery
Oczywiście Bartkowi – który zresztą również dostał niewielką rólkę w filmie – ta cała sytuacja nie uszła na sucho.
Złość trochę jej przeszła, kiedy „Jeśli się odnajdziemy” zebrało dobre recenzje, a filmowcy, zachwyceni małą Sapilak, zaczęli wydzwaniać z kolejnymi propozycjami. Gdy dziewczynka wyraziła chęć kontynuowania aktorskiej przygody, rodzice zaczęli umawiać ją na przesłuchania i ustalali korzystne dla niej warunki współpracy.
Dziecięca gwiazda
Z dnia na dzień Sapilak stała się prawdziwą gwiazdą.
Wystąpiła w kilku serialach: „Urwisy z Doliny Młynów”, „Klementynka i Klemens – gęsi z Doliny Młynów” czy „Banda Rudego Pająka”.
Chętnie grywała też w filmach, pojawiła się, między innymi, w „Złe dobrego początki”, „Dolina szczęścia”, „Zamiana”. Widzom zaś wyjątkowo zapadła w pamięci jej rola w „Pan Kleks w kosmosie” z 1988 roku.
*- Po nakręceniu "Pana Kleksa w kosmosie" pojechaliśmy całą ekipą do Niemiec. Nie zapomnę przytulnego pensjonatu, gdzie podawano równiutko ucięte jajka na miękko, ani ogromnej pizzy na statku wycieczkowym. (...) *Za zarobione na planie pieniądze kupiłam mięciutką lalkę o żółtych, włóczkowych włosach – wspominała.
Koniec kariery
Chyba nikt się nie spodziewał, że „Pan Kleks w kosmosie” będzie jedną z ostatnich produkcji z udziałem Sapilak. Tymczasem nastolatka była zdecydowana zrezygnować z aktorstwa, tłumacząc, że chce się skupić na nauce i zdać maturę. Potem zaczęła studiować filologię romańską na Uniwersytecie Wrocławskim. Dziś mieszka na wrocławskich Stabłowicach i pracuje w firmie zajmującej się funduszami leasingowymi.
Do branży filmowej wracać nie zamierza – i wyjaśnia, dlaczego postanowiła zrezygnować z kariery. Jak się okazuje, bała się utraty prywatności i tego, że tabloidy nie dadzą jej spokoju.
- Praca przed kamerą była wielką przygodą, ale nie żałuję, że nie związałam się z filmem. Nie lubię rozgłosu, a będąc aktorką, z pewnością nie miałabym łatwego życia, tabloidy już by o to zadbały. A tak pozostaję anonimowa, żyję po swojemu. Cenię po prostu normalne, spokojne, niczym niezakłócone życie – mówiła w Na Żywo.
(sm/mn)