Morderca, który szukał ofiar w programach randkowych. To nie on jest główną postacią filmu [RECENZJA]
O kim powinny opowiadać filmy, w których pojawiają się seryjni mordercy? O nich samych czy o ich ofiarach? To pytanie, które powraca za każdym razem, gdy do kin wchodzi produkcja poświęcona psychopacie polującemu na kobiety. Hollywoodzka gwiazda Anna Kendrick, która debiutuje jako reżyserka, nie ma wątpliwości, że trzeba koncentrować się na ofiarach, ale tak, żeby nie skupiać się na ich słabościach, tylko wydobywać ich siłę. Taka jest jej "Randka w ciemno", którą od 11 października można oglądać w polskich kinach.
Jeśli więc liczycie, że - jak to dawniej bywało - będziemy podziwiać spryt, nieustraszoność i przebiegłość mordercy, to na wstępie należy wam się ostrzeżenie. Kendrick nie poświęca postaci Rodneya Alcala zbyt wiele miejsce. To nie on stoi w centrum tej opowieści, więc dociekania, co popchnęło go do zabijania, niespecjalnie reżyserkę zajmują. Alcalę (gra go Daniel Zovatto znany z horrorów "Egzorcysta papieża" i "Coś za mną chodzi"), który żył naprawdę, poznajemy, gdy pojawia się w szalenie popularnym teleturnieju "Randka w ciemno". Zgłasza się tam jednak nie po to, żeby znaleźć miłość, tylko upolować swoją kolejną ofiarę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
RANDKA W CIEMNO | Oficjalny zwiastun | Kino Świat
Show polegało na tym, że szukająca pary kobieta musiała zdecydować, z którym z trzech mężczyzn pójdzie na randkę, jedynie na podstawie ich wypowiedzi. Uczestniczka nie wiedziała wcześniej, jak walczący o jej uwagę kandydaci wyglądają. To się okazywało dopiero po ostatecznym wyborze zwycięzcy. W odcinku, w którym pojawił się Alcala, wyborów dokonywała Cheryl Bradshaw, młoda aktorka, która nie mogła przebić się w branży. Agent poradził jej, że jeśli zwróci na siebie uwagę publiczności programu, to łatwiej będzie jej zdobyć rolę w kinie. Bradshaw z początku opierała się, ale z braku innych opcji w końcu przyjęła ofertę udziału w teleturnieju.
Anna Kendrick mocno koncentruje się na postaci Bradshaw, w którą sama się wciela. Hollywoodzka gwiazda, nominowana do Oscara za rolę w filmie "W chmurach", do projektu dołączyła w charakterze odtwórczyni głównej roli. Jednak kiedy okazało się, że zdjęcia mają ruszyć lada dzień, a wciąż nie ma obsadzonego stanowiska reżysera, zgłosiła się na ochotnika. I przekonała producentów do swojej wizji. Jak sobie poradziła?
Cóż, "Randka w ciemno" jest na pewno niestandardową opowieścią tego typu. Dla Kendrick od psychopaty ważniejsza jest ta, na którą polował. Twórczyni próbuje pokazać skomplikowaną sytuację swojej bohaterki. Nie pozwala też uczynić z niej wyłącznie ofiary - to nie jest słaba, wystraszona trzpiotka, która musi stawić czoła mężczyźnie czerpiącemu przyjemność ze stosowania fizycznej przemocy wobec kobiet. Przeciwnie - Cheryl jest raczej postacią typu "hej, do przodu", ale co rusz zderza się z trudną rzeczywistością - zarówno w branży filmowej, jak i w życiu codziennym.
Najciekawiej Kendrick udaje się wygrać przejście jej postaci pomiędzy różnymi stanami emocjonalnymi. Podczas programu "Randka w ciemno" Bradshaw jest przebojowa, zadziorna i zawadiacka, ale po wyjściu ze studia stopniowo traci poczucie bezpieczeństwa. I robi, co może, żeby nie dać tego po sobie poznać. Kendrick potrafi jednak sięgnąć po takie środki aktorskie (zawieszony głos, nerwowy śmiech, grymas twarzy), żeby widz nie miał wątpliwości, jaka jest prawda.
To wszystko dzieje się dyskretnie, bo taki też jest cały ten film: nienastawiony na zwroty akcji, ratunek w ostatniej chwili ani inne fajerwerki. Produkcja kończy się w takim momencie, że równie dobrze można byłoby pomyśleć, że obejrzeliśmy jedynie wprowadzenie do właściwego filmu. Taka minimalistyczna taktyka skutkuje tym, że niektóre wątki nie wybrzmiewają z należytą siłą. Choćby ten najciekawszy: jak to możliwe, że choć Alcala jego wcześniejsze ofiary zgłosiły kilkakrotnie na policję, mundurowi się nim nie zajęli, tylko pozwolili zbierać krwawe żniwo? Kendrick dotyka tematu systemowej przemocy wobec kobiet i społecznej mizoginii, ale się weń nie zagłębia. Szkoda, bo jej Cheryl to na tyle zajmująca postać, że spokojnie z jej pomocą można było powiedzieć coś więcej.
Potwierdza "Randka w ciemno" status Kendrick jako aktorki, która potrafi obdarzyć swoją postać sprzecznymi emocjami. I która nie gra na sympatię widza - momentami Cheryl jest nawet irytująca. Na szczęście, bo dzięki temu udaje się reżyserce uniknąć typowego dla tego typu opowieści żałowania Cheryl. Ekipa zadbała też o stronę wizualną filmu: wystylizowane studio programu "Randka w ciemno" ma wszystko to, za co pokochaliśmy lata 70. - z jednej strony jest kiczowato, z drugiej - czuć, że dzięki randkowemu show wpuściliśmy do naszych salonów nieco frywolności. Kendrick przypomina tym, że nie poszła za tym, niestety, należyta ochrona kobiet przed ludźmi, którzy chcieli to niewłaściwie wykorzystać.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opowiadamy o hitowej polskiej komedii "Rozwodnicy" na Netfliksie, zastanawiamy się, czy Demi Moore dostanie Oscara, czy Złotą Malinę za "Substancję" i zdradzamy, co dzieje się na planach filmów i seriali. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: