"Motylem jestem, czyli romans 40‑latka": nikt nie spodziewał takiego skandalu

"Motylem jestem, czyli romans 40-latka": nikt nie spodziewał takiego skandalu
Źródło zdjęć: © East News

14.07.2016 | aktual.: 22.03.2017 20:48

Polscy widzowie nie byli na to gotowi

Kiedy w 1974 roku rozpoczęto zdjęcia do „Czterdziestolatka”, chyba nikt – łącznie z samymi twórcami – nie spodziewał się, że serial odniesie tak wielki sukces.

Zresztą pierwsze recenzje nie były zachęcające. Krytycy zarzucali serialowi „ostentacyjną banalność myślową", twierdzili, że to "pomieszanie kabaretu z produkcyjniakiem", a sama produkcja znajduje się w "niepokojąco bliskim sąsiedztwie z niechlubnymi produktami kultury masowej".

Widzowie jednak zadecydowali sami. Serial cieszył się ogromną popularnością i ściągał przed ekrany rzesze widzów.

Dlatego postanowiono dokręcić 14 kolejnych odcinków, a w 1976 roku powstał film fabularny, będący kontynuacją serialu, „Motylem jestem, czyli romans 40-latka”.


1 / 6

Pruderyjna widownia

Obraz
© East News

Film, wyreżyserowany i napisany przez Jerzego Gruzę, wywołał autentyczny skandal. Już sama fabuła wzbudzała kontrowersje – Karwowski, przebiwszy się do branży rozrywkowej, nawiązuje romans z piosenkarką Ireną Orską graną przez Irenę Jarocką.

Ale chodziło również o pokazanie rozwiązłego trybu życia gwiazd z telewizji – zdradzających, żyjących z partnerami na kocią łapę i nierzadko robiących karierę przez łóżko.

Co bardziej pruderyjnych widzów oburzało też, że na ekranie – po raz pierwszy w polskim filmie – pokazano zniewieściałego homoseksualistę, w którego wcielił się rewelacyjny Bohdan Łazuka (na zdjęciu).

2 / 6

Polski Woody Allen

Obraz
© mat. dystrybutora

Twórcy przyznawali, że nie do końca rozumieli te zarzuty. Film i serial miały opowiadać o ówczesnej sytuacji z przymrużeniem oka, przedstawiać bohatera, który próbuje się odnaleźć w niełatwej rzeczywistości.

*– Dla mnie "40-latek" to był Woody Allenem Polski lat 70. – mówił Jerzy Gruza. *- Idealista, pozbawiony sprytu, trochę fajtłapa, uczciwy i naiwny marzyciel. Śmieszność "40-latka" polegała na tym, że wszystkie zalecenia "odgórne", nawet te absurdalne i propagandowe, traktował serio i próbował je realizować. Dlatego nieuchronnie wpadał na minę prawdziwego życia.

3 / 6

Fikcja vs rzeczywistość

Obraz
© mat. dystrybutora

Gruza nie rozumiał też zarzutów o rozwiązłość - w końcu prawdziwe życie polskich gwiazd było o wiele bardziej "deprawujące" niż jego serial.

Wymienić tu wystarczy chociażby legendarne seksualne orgie, które urządzał szef telewizji, Maciej Szczepański.

Irena Dziedzic, ikona dziennikarstwa, wielokrotnie wspominała, że nie podoba się jej, jak młodsze koleżanki robią karierę przez łóżko – i twierdziła, że jest to dość powszechny proceder.

Dodajmy do tego głośne romanse Agnieszki Osieckiej, Maryli Rodowicz, Daniela Olbrychskiego czy Beaty Tyszkiewicz.

4 / 6

Listy z pogróżkami

Obraz
© AKPA

Ogromne zamieszkanie wzbudziła Irena Jarocka (na zdjęciu), która wcieliła się w kochankę Karwowskiego i wykonała popularną piosenkę "Motylem jestem".

Artystka, do tej pory bardzo lubiana, po premierze przekonała się, że nie wszyscy widzowie potrafią odróżnić prawdę od fikcji. Zaczęła otrzymywać listy z pogróżkami, w których widzowie oskarżali ją o rozbicie małżeństwa Karwowskich i nazywali "zepsutą lafiryndą".

Później zaczęto jeszcze bardziej grzebać w jej przeszłości, wyciągając na jaw tajemnice, którymi artystka raczej nie chciała się z nikim dzielić. Mówiono np. o jej romansie z mężem Anny Jantar i o czasach, kiedy ponoć w Paryżu dorabiała jako pani do towarzystwa.

5 / 6

Zaszufladkowani przez serial

Obraz
© mat. promocyjne

W filmie wystąpiła cała plejada gwiazd – w większości aktorzy dobrze znani już widzom z serialu. Anna Seniuk powróciła jako żona Karwowskiego, Irena Kwiatkowska znowu wcieliła się w kobietę pracującą, która żadnej pracy się nie boi.

Pojawił się też Roman Kłosiński jako Maliniak. Aktor przyznawał, że czasami trochę żałował trochę swojego udziału w „Czterdziestolatku”, bowiem widzowie kojarzyli go później tylko z tą jedną rolą i dla wielu już na zawsze pozostał Maliniakiem.

– Latami tak do mnie mówiono – wspominał w „Przeglądzie”. - Był czas, że to nazwisko doprowadzało mnie do szewskiej pasji, bałem się, że kiedyś komuś przyłożę za Maliniaka.

6 / 6

Losy czterdziestolatka

Obraz
© AKPA

Na zaszufladkowanie narzekał też główny bohater, Andrzej Kopiczyński, grający inżyniera Stefana Karwowskiego. Choć później stworzył wiele innych, jak sam twierdził, znacznie lepszych kreacji – między innymi w teatrze - dziś tak naprawdę mało kto o nich pamięta.

- „Czterdziestolatek" właściwie odciął mi drogę do ról dramatycznych – wspominał aktor w „Dzienniku Polskim”.

Dziś Kopiczyński już nie gra – wycofał się z powodu złego stanu zdrowia. Od lat zmaga się z chorobą Alzheimera (więcej tutaj). (sm/gk)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (81)