Najciekawsze premiery tygodnia: "To" dla fanów Stephene Kinga, "Safari" Ulricha Seidla, "Tulipanowa gorączka" i druga część "Marszu pingwinów"
Zdjęcie z martwym - to główne trofeum, które przywożą sobie Austriacy z tytułowego "Safari", najnowszego filmu Ulricha Seidla. Produkcja austriackiego dokumentalisty, wraz z drugą częścią "Marszu pingwinów" oraz ekranizacjami powieści "To" i "Tulipanowa gorączka", wejdzie w piątek na ekrany kin.
"Safari", reż. Ulrich Seidl
- Nie mówię "zabić", tylko "położyć". To brzmi ładniej - mówi jedna z bohaterek "Safari", najnowszej produkcji Ulricha Seidla, wyróżnionej nagrodą Millenium na ostatnim Docs Against Gravity Film Festiwalu. Słynący z przenikliwego spojrzenia i bezkompromisowości w patrzeniu na swoich rodaków, austriacki subiektywny dokumentalista po raz kolejny wybrał się ze swoimi bohaterami do Afryki. Poprzednim razem obserwował ich podczas prac nad "Rajem: miłością", pierwszą częścią trylogii o wadach, cechach i przywarach. Wtedy skupił się na austriackim obliczu seksturystyki - wycieczkach po niezobowiązującą przygodę zupełnie zwyczajnych pań w średnim wieku. Wtedy podkreślał uwikłanie w kapitalistyczny proceder obu stron - zarówno Austriaczek korzystających z walorów Afryki, jak i lokalnych tubylców - drenujących turystki do ostatniego centa.
W "Safari" Seidl długimi, upokarzającymi ujęciami portretuje z kolei tych, którzy jeżdżą do Afryki by postrzelać. Jego bohaterowie wybierają ekskluzywne wczasy, których celem jest nie tylko odpoczynek na łonie przyrody, ale też zdobywanie trofeów - poroży, skór, rogów. Najważniejszą zdobyczą z safari jest jednak nie namacalna rzecz, pozwierzęcy przedmiot - prawdziwym świadectwem triumfu nad naturą jest fotografia z zabitym. Po oddaniu strzału trzeba czasem chwilę poczekać, aż zwierzę umrze. Potem przygotować jego ciało - prowizorycznie obmyć z krwi, dumnie ułożyć, symbolicznie ozdobić.
Polowania w Afryce są celem większych rodzinnych wyjazdów i rozrywką dla kilku pokoleń. Nierzadko wczasowicze przyjeżdżają na polowania z konkretnym celem - np. po zebrę czy koba śniadego, którego śmierć kosztuje ich 1400 euro. Po upolowaniu zwierzęta trzeba oporządzić - zedrzeć skórę, podzielić mięso. Jego resztki trafiają w ręce mieszkańców Trzeciego Świata - ludzi od "brudnej roboty", czyli wszystkiego, co dzieje się po strzale, a przed kupieniem wypchanej figury, których w lokalnych sklepach można znaleźć dziesiątki.
"Konstytucja", reż. Rajko Grlić
W kinach będzie można oglądać także "Konstytucję", nagrodzoną Grand Prix na ubiegłorocznym, 40. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Montrealu. Film w reż. Rajko Grlicia opowiada historię policjanta przygotowującego się do zdania egzaminu z chorwackiej konstytucji, któremu pomaga niechętny, obcy i inny profesor historii Vjeko Kralj.
Głównym towarzyszem życia Kralja jest jego zniedołężniały ojciec - stary Ustasz, faszystowski chorwacki żołnierz, który przede wszystkim nienawidzi swojego syna za jego "odmienność". Vjeko "po godzinach" bowiem staje się Katariną - osobą, której życie skończyło się po śmierci ukochanego, wiolonczelisty Bobo.
Vjeko, pobity przez homofobicznych chłystków, musi zdać się na łaskę swojej sąsiadki, żony na pozór wrogiego policjanta. Ta, w zamian za opiekę nad nim samym i ojcem, prosi go o wsparcie w przygotowaniach policjanta do egzaminu. Mężczyźni spotykają się więc przy jednym stole nad próbami zrozumienia, że "nawoływanie do wzniecenia wojny lub użycia przemocy w celu wzniecenia nienawiści narodowej, rasowej, religijnej, lub inna forma nietolerancji, powinna być zabroniona i karana prawem".
W cieniu ich personalnego konfliktu widzimy więc też dużo poważniejsze spięcia reprezentantów dwóch skłóconych narodów - "zajadłego Chorwata" i Serba, który by zachować pracę, musi obronić się z chorwackości.
"Tulipanowa gorączka", reż. Justin Chadwick
Prócz tego od piątku obejrzymy także "Tulipanową gorączkę" - film Justina Chadwicka na postawie bestsellerowej powieści Debory Moggach. Akcja dzieje się w pierwszej połowie XVII wieku, gdy główna bohaterka - grana przez Alicię Vikander ("Dziewczyna z portretu) Sophia - wychodzi za mąż za majętnego kupca, Cornelisa (Christopher Waltz, "Bękarty wojny" i "Django").
Małżonek, do którego Sophia jest niechętnie nastawiona, zamawia u znanego malarza ich wspólny portret. Artystę i kobietę zaczyna łączyć szczególna, intymna relacja - a także wspólny biznes, gdy para w czasie gorączki tulipanowej decyduje się zainwestować w ryzykowny rynek i sprzedać cenną cebulkę kwiatu.
"Na układy nie ma rady", reż. Christoph Rurka
Do kin wejdzie prócz tego "Na układy nie ma rady", kolejna w ostatnim czasie komedia polityczna - po niedawnej "Volcie" Juliusza Machulskiego. Tym razem poznamy Marka (Grzegorz Małecki), drobnego przedsiębiorcę, który usiłuje spłacić długi i kredyty zaciągnięte na nowy biznes. Mężczyzna dostaje propozycję objęcia stanowiska drugiego wiceministra w jednym z resortów. W filmie Christopha Rurki - jako politycy oraz panny na wydaniu zainteresowane nowym, bogatym członkiem społeczeństwa - wystąpili m.in. Katarzyna Glinka, Michał Milowicz, Piotr Polk, Jan Wieczorkowski, Leszek Teleszyński, Anna Powierza i Marcin Kwaśny.
"Marsz pingwinów 2: Przygoda na krańcu świata", reż. Luc Jacquet
Piątek to także okazja do obejrzenia drugiej części "Marszu Pingwinów" - produkcji Luca Jacqueta nagrodzonej w 2005 r. Oscarem dla najlepszego pełnometrażowego filmu dokumentalnego - oraz ekranizacji bestsellerowej powieści Stephena Kinga pt. "To", wyczekiwanej nie tylko przez licznych kingofilów.
"To", reż. Andres Muschietti
"To" zbiera na zachodzie świetne recenzje. Krytycy są zgodni, że to najlepsza ekranizacja prozy Kinga od lat. Film nie jest przesadnie straszny, ale bardzo absorbujący i sprawdza się znakomicie jako opowieść o dojrzewaniu. Dorosły widz z łatwością utożsamia się z młodymi bohaterami i wcale nie przeszkadza mu fakt, że "To" nie jest przerażającym horrorem.