"Nakręcili brutalny film". Stephen King musi się tłumaczyć
Z dwa tygodnie w polskich kinach pojawi się nowa ekranizacja powieści Richarda Bachmana, czyli Stephena Kinga, który przez kilka lat wydawał książki pod tym właśnie pseudonimem. "Wielki marsz" zapowiada się na brutalny, futurystyczny thriller.
Skąd się wziął Richard Bachman? Dziś może w to trudno uwierzyć, ale przez długi czas, na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego wieku, nikt nie chciał wydawać powieści początkującego pisarza Stephena Kinga. Oficjalnie za jego debiut uważa się książkę "Carrie", która pojawiła się w księgarniach w 1973 roku. Ale na przykład "Wielki marsz" został ukończony dużo wcześniej, bo już w 1967 roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Martwe ciała, charakteryzacja i granie zwłok. Adamczyk i Boczarska o kulisach scen zbrodni
Gdy Stephen King zyskał sławę, chciał wydać wcześniej napisane powieści. Jednak we wczesnych latach jego kariery utarło się, że pisarz nie powinien publikować więcej niż jedną książkę rocznie. Jako że King pisał powieści na bieżąco, a na publikację czekało kilka starych projektów, zdecydował się na wydanie ich pod pseudonimem. W ten sposób w księgarniach pojawił się m.in. "Rage" (1977), "Wielki masz" (1979) i przede wszystkim "Uciekinier" (1982), którego nowa kinowa ekranizacja będzie miała premierę w połowie listopada.
Dwie miesiące wcześniej widzowie będą mogli obejrzeć w kinach pierwszą filmową adaptację "Wielkiego marszu". Tytułowy wielki marsz to nazwa corocznej imprezy, w której bierze udział stu nastoletnich chłopców. Każdy z nich musi iść z prędkością 4 mil na godzinę bez przerw na odpoczynek. Zwolnienie tempa, zatrzymanie się albo inne złamanie regulaminu karane jest ostrzeżeniem. Maksymalnie można otrzymać trzy nagany. Czwarta kończy udział zawodnika w wielkim marszu. Zostaje uśmiercony strzałem z karabinu.
W amerykańskich kinach "Wielki marsz" będzie miał premierę 12 września. W naszym kraju pojawi się tydzień później. Krytycy, którzy mieli już możliwość obejrzenia filmu piszą, że jest bardzo brutalny. Takie było żądanie autora powieści.
"Postawiłem twórcom jeden warunek. Aby w filmie pokazali krew i zastrzelonych nastolatków. To ten sam typ dzieciaków, które wciągnięto w machinę wojenną w Wietnamie. Jeśli obejrzysz te wszystkie filmy o superbohaterach, zobaczysz superzłoczyńcę, który niszczy całe kwartały miasta, ale nigdy nie zobaczysz krwi. To jest oszustwo. (…) Powiedziałem, jeśli nie zamierzasz tego pokazywać, to daj sobie spokój. I tak nakręcili dość brutalny film" – wyjaśnia Stephen King.
WIELKI MARSZ | Oficjalny zwiastun | Wkrótce w kinach
Miliony wyświetleń "Obcy: Ziemia", katastroficzny finał "I tak po prostu" i mieszane uczucia po "Nagiej broni". O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: