Nasz dobry bandyta. Dlaczego popkultura robi z gangsterów królów życia?

Kino gangsterskie w Polsce odżywa na nowo. Nie brakuje też książkowych spowiedzi dawnych mafiosów. Jednak twórcy nie wskazują na ich okrucieństwo i cierpienie pokrzywdzonych, a czynią z bandytów panów własnego losu, których możemy podziwiać, albo im współczuć. Czy to słuszna droga?

Kadr z filmu "Jak pokochałam gangstera"Kadr z filmu "Jak pokochałam gangstera"
Źródło zdjęć: © Netflix
Marta Ossowska

Od zera do bohatera - głosi słynna maksyma chętnie wykorzystywana przez filmowców. Jednak o ile dawniej kino korzystało z tego hasła, by opowiedzieć pozytywne historie self-made men, tak ostatnio polscy twórcy garściami czerpią z biografii przestępców. To samo dzieje się na rynku wydawniczym. Sam Masa stał się bohaterem siedmiu wywiadów-rzek przeprowadzonych przez Artura Górskiego. A również wielu jego "kolegów z branży" zachciało być bohaterami popkultury, zwierzając się ze swoich kryminalnych poczynań. Ba! Była sutenerka Dagmara Kaźmierska od kilku lat jest gwiazdą programu TTV "Królowe życia".

Nikogo nie powinno dziwić, że zło pociąga bardziej niż dobro. Przeciętny Kowalski o rozbojach, oszustwach czy strzelaninach słyszy co najwyżej z mediów. Za sprawą książek, seriali czy filmów może poznać bliżej światy przestępców, ich styl życia, sposób myślenia. Hollywood już dawno odkryło ten sekret, co doprowadziło do tak zachwycających dzieł jak chociażby "Ojciec chrzestny", "Chłopcy z ferajny", "Donnie Brasco" czy "Rodzina Soprano".

Biografie gangsterów to dobry punkt wyjścia do opowiedzenia o wielu życiowych zakrętach zarówno w formie dramatu, jak i komedii. Sporo tych produkcji wzbudza sympatię wobec złoczyńców i tu zaczyna się problem. Czy twórcy w swoich dziełach powinni gloryfikować wątpliwych moralnie bohaterów?

"Jak pokochałam gangstera" (2022) - zwiastun filmu

Kilka miesięcy temu do polskich kin trafił film "Najmro" Mateusza Rakowicza, który swoim blaskiem, mnogością kolorów i kostiumów wyglądał niczym rozbudowany teledysk. Zewsząd przyciągały materiały promocyjne o "królu złodziei". Na ekranie rzeczywiście Zdzisław Najmrodzki (w tej roli Dawid Ogrodnik) jest królem życia. Choć przestępstwa nie uchodzą mu na sucho, co chwilę ponownie wchodzi w to samo bagno ku uciesze widowni kibicującej spryciarzowi, który 29 razy wymykał się służbom.

Podobnie ma się rzecz w najnowszej produkcji Netfliksa "Jak pokochałam gangstera" inspirowanej biografią Nikodema "Nikosia" Skotarczaka. Kilkukrotnie główny bohater (świetny w tej roli Tomasz Włosok) wspomina, że wszyscy mówili mu całe życie, co ma robić, ale on uważa, że "lepiej jest przeżyć rok życiem tygrysa niż 20 lat życiem żółwia". Indywidualista, silny charakter, zaradny, sprytny - brzmi jak ideał mężczyzny. Tyle że wciąż mówimy o kryminaliście, któremu noga nie powinęła się raz, ale przez ponad 20 lat wzbogacał się kosztem innych.

Im bliżej finału, tym bardziej twórcy sugerują widzom, aby współczuli Nikosiowi, który "chciał być przyjacielem wszystkich". Przecież "tak naprawdę nie był nawet gangsterem", sugerując, że ten romantyczny bohater był na to za dobry. W końcu tylko prowadził grupę przestępczą handlującą skradzionymi autami z Zachodu, a za młodu był cinkciarzem. Przypadki wymuszeń, pobić, porwań czy zabójstw schodzą na dalszy plan.

Co prawda po dziełach Patryka Vegi typu "Pitbull" czy "Kobiety mafii" nie spodziewam się niczego dobrego, ale w nich chociaż na główny plan wysuwa się przedstawiciel służb walczących z kryminalnym procederem. Z kolei we wspomnianych wyżej produkcjach złoczyńcy to prawdziwi królowie życia. Jaki płynie z tego morał? Czyżby taki, że nie warto być uczciwym? Po trupach do celu?

Niektórzy powiedzą, że filmowcy obracający się w świecie fabuły nie muszą ślepo podążać za faktami i mają prawo dokonać własnej interpretacji biografii przestępców. Z tym się absolutnie zgadzam. Ale wierzę też w to, że oferując widzom, zwłaszcza tym młodszym, czystą rozrywkę warto dać również pewne pole do namysłu o tym, co jest słuszne, a co nie. Być może w kraju, w którym niemal codziennie słyszy się o naginaniu zasad przez władze, a nawet podsłuchiwaniu swoich rywali, moralność bywa już pustym frazesem. Ktoś jednak mógłby zadbać o przywrócenie wiary w człowieczeństwo i uważam, że jest to dobre pole do popisu zarówno dla artystów, jak i mediów.

Wybrane dla Ciebie

Erotyczne, sprośne i kontrowersyjne. Reżyserka odpowiada na falę komentarzy
Erotyczne, sprośne i kontrowersyjne. Reżyserka odpowiada na falę komentarzy
Sylvester Stallone stresował się współpracą z legendarnym aktorem. "Jak dwóch bokserów"
Sylvester Stallone stresował się współpracą z legendarnym aktorem. "Jak dwóch bokserów"
"Miami Vice" powraca. W obsadzie obecne gwiazdy kina. Czy dadzą radę?
"Miami Vice" powraca. W obsadzie obecne gwiazdy kina. Czy dadzą radę?
Rozpada się 20-letnie małżeństwo gwiazd. Nikt nie chciał widzieć sygnałów
Rozpada się 20-letnie małżeństwo gwiazd. Nikt nie chciał widzieć sygnałów
Aktor i modelka OnlyFans? To nie tak, jak wszyscy pomyśleli
Aktor i modelka OnlyFans? To nie tak, jak wszyscy pomyśleli
Do obejrzenia w domu. Alternatywna historia I wojny światowej
Do obejrzenia w domu. Alternatywna historia I wojny światowej
Kręciły intymne sceny. Sieklucka mówi o kulisach
Kręciły intymne sceny. Sieklucka mówi o kulisach
Metamorfoza Russella Crowe. Zaskoczył widzów swoim wyglądem
Metamorfoza Russella Crowe. Zaskoczył widzów swoim wyglądem
Tych premier nie możecie przegapić jesienią. Największa rola The Rocka
Tych premier nie możecie przegapić jesienią. Największa rola The Rocka
Jennifer Lopez o rozwodzie z Affleckiem: "To najlepsze, co mnie spotkało"
Jennifer Lopez o rozwodzie z Affleckiem: "To najlepsze, co mnie spotkało"
"Rola godna Oscara". Takiego DiCaprio jeszcze nie widzieliśmy
"Rola godna Oscara". Takiego DiCaprio jeszcze nie widzieliśmy
Festiwal narcyzmu. Quebo zrobił film o swojej własnej wyjątkowości
Festiwal narcyzmu. Quebo zrobił film o swojej własnej wyjątkowości