Natalie Wood - nowe fakty po śmierci gwiazdy. Przez lata chroniła sekret męża
Natalie Wood i Robert Wagner tworzyli gwiazdorską parę, o której mówiła cała Ameryka. Prawie 40 lat temu aktorka zginęła w niewyjaśnionych okolicznościach. W nowej biografii Wood pojawiły się dowody i relacje, które rzucają cień na 90-letniego wdowca.
Tragiczna śmierć Natalie Wood była tematem numer jeden w 1981 r., ale nawet gdy sprawa wracała po kilkudziesięciu latach z nowymi sugestiami, trafiała na pierwsze strony gazet. Trudno się temu dziwić. Natalie Wood była jedną z największych gwiazd amerykańskiego kina. Trzykrotnie nominowana do Oscara przed ukończeniem 25 lat, powszechnie uważana za ucieleśnienie sukcesu, wrodzonego wdzięku i wszystkiego, co symbolizowała złota era Hollywood. Grała w "Buntowniku bez powodu", "Poszukiwaczach" czy "West Side Story". A jakby tego było mało, wyszła za mąż za Roberta Wagnera, do którego wzdychały fanki przed małym i wielkim ekranem.
Obejrzyj: Koronawirus. Jak gwiazdy spędzają kwarantannę?
43-letnia Natalie Wood zginęła podczas wycieczki jachtem w okolicach wyspy Santa Catalina. Wood i Wagner zabrali ze sobą przyjaciela, Christophera Walkena, który był wtedy na topie po "Annie Hall", "Łowcy jeleni" i "Psach wojny". Oprócz nich na pokładzie był jedynie szyper.
Pierwsze śledztwo wykazało, że pijana aktorka wypadła za burtę i utonęła. Nieszczęśliwy wypadek – sprawa zamknięta. Nikt nie protestował, ale w 2001 r. ukazała się biografia autorstwa Suzanne Finstad, która wykazała, że śledztwo było farsą i po wypadku w 1981 r. nikomu nie zależało na dotarciu do prawdy. 10 lat po premierze książki policja przyznała rację Finstad i wznowiła śledztwo, gdyż "okoliczności wypadku gwiazdy są niejasne i wymagają doprecyzowania".
Sprawą zainteresowało się FBI, które w 2013 r. informowało o nowym wpisie do aktu zgonu. Zamiast "utonięcie" widnieje tam sformułowanie "utonięcie oraz inne nieokreślone czynniki". Śledczy potwierdzili rewelacje z biografii, że na ciele aktorki były zadrapania i siniaki, mogące świadczyć o walce czy wręcz pobiciu. "Nie można stwierdzić, czy wejście ofiary do wody było dobrowolne i planowane" – oznajmiło publicznie FBI. Najważniejsze pytanie pozostało jednak bez odpowiedzi: kto pobił i wrzucił do wody pijaną Natalie Wood?
Suzanne Finstad ma pewne podejrzenia, które przedstawiła w rozszerzonym wydaniu biografii, pt. "Natalie Wood: The Complete Biography". Książka ukazała się niedawno w języku angielskim i choć autorka nie wskazuje palcem winowajcy, to jednego jest pewna. Gdyby nie sekret Roberta Wagnera skrywany latami także przez jego żonę, Natalie Wood mogłaby nadal żyć.
Tym sekretem jest skłonność Wagnera do mężczyzn, do czego aktor nigdy się nie przyznał. W autobiografii z 2008 r. wyliczał słynne kochanki, które przewinęły się przez jego łóżko (m.in. Joan Crawford, Elizabeth Taylor, Joan Collins)
. Jednocześnie wiele wskazywało na to, że trzy żony i wizerunek playboya to tylko przykrywka dla jego homo- czy biseksualizmu. "Wszyscy wiedzieli, że Wagner to hipokryta. Chciał grać chłopaka marzeń nastoletnich dziewczyn" – mówił wprost Robert Quarry, aktor i zdeklarowany gej.
Finstad w najnowszej biografii opisała wydarzenie powiązane z seksualnością Wagnera, które miało na zawsze odmienić życie Natalie Wood. Było to w czerwcu 1961 r., kiedy 22-letnia Natalie nakryła męża in flagranti z jego angielskim lokajem. Wkrótce po tym Wood i Wagner ogłosili separację i kilka miesięcy później wzięli rozwód. Przyczyna rozstania była przez lata tajemnicą poliszynela, ale biografka dowiedziała się od siostry Natalie, Lany, jak wyglądała ta przełomowa, czerwcowa noc.
Okazuje się, że gdy Natalie zobaczyła "splecione ciała" Roberta i pracującego dla niego Davida Cavendisha, wpadła we wściekłość i zdemolowała sypialnię. Rzucała wazonami, talerzami, mocno się przy tym raniąc. Później wsiadła w taksówkę i pojechała do domu rodziców, gdzie czekała na nią 15-letnia Lana. Żeby się uspokoić, Wood wzięła tabletki nasenne i przypadkowo przedawkowała, co skończyło się płukaniem żołądka w szpitalu.
Ale nawet po zdradzie męża i rozstaniu, nie zdradziła jego sekretu. Uważała, że chroni w ten sposób jego i siebie. Osiem lat starszy Wagner był jej idolem (jako nastolatka wieszała sobie jego zdjęcie nad łóżkiem) i czuła z nim wyjątkową więź. Na tyle wyjątkową, że w 1972 r. znowu wyszła za niego za mąż. Rodzina aktorki była przeciwna jeszcze bardziej niż za pierwszym razem. Matce Natalie od początku nie pasował podejrzany styl bycia Wagnera, który jako kawaler mieszkał z lokajem w dwupokojowym apartamencie. Teściowa nie miała jednak nic do gadania.
O skłonnościach Wagnera miała także świadczyć ostatnia noc życia Natalie Wood. Małżonkowie razem z biseksualnym Christopherem Walkenem (na zdjęciu poniżej) zaczęli wieczór w restauracji. Menadżer lokalu, gej, mówił po latach, że Wagner wyraźnie flirtował z przyjacielem podczas ostro zakrapianej kolacji, która później przeniosła się na pokład jachtu. Co się tam wydarzyło? Wiedzą tylko Wagner, Walken i być może szyper.
Ten ostatni zeznawał jedynie, że słyszał ostrą kłótnię i nazajutrz wszedł do zdemolowanej kajuty. Wagner pisał w autobiografii, że jego żona wdała się w awanturę z Walkenem, ale nie oskarżył go o morderstwo (oficjalnie cały czas mówi się o nieszczęśliwym wypadku). Finstad w swojej nowej książce lansuje teorię, że pijana Wood chciała wzbudzić zazdrość męża. Wykorzystała do tego obecność przyjaciela, co miało rozwścieczyć Wagnera.
Do kłótni doszło na pewno, ale nie ma spójnych zeznań, kto z kim się awanturował. Wood była pijana i miała ślady pobicia, nawet uderzania głową o pokład. Wpadła do wody i nikt jej nie ratował. Wagner i Walken nie powiedzieli władzom praktycznie nic o wydarzeniach z tamtej nocy. Żaden z nich nie wezwał też pomocy przez co najmniej dwie godziny od wypadnięcia Natalie Wood za burtę.