Oczy skierowane na mafię. Widziała przemoc, o której głośno się nie mówi
Tak często fotografowała zmarłych, że kiedyś stwierdziła: "mam archiwum pełne krwi". Letizia Battaglia przez pół życia fotografowała sycylijską mafię. Nigdy nie zapomni, gdy pierwszy raz wezwano ją do morderstwa.
Jak w filmach pokazywani są mafiosi? Atrakcyjni i rodzinni. Bronią swojego honoru. Och i ach, kandydaci na męża. Z opresji wyratują i jeszcze rozpalą zmysły. Jest jedna taka kobieta, która całe życie poświęciła na to, by ten obraz wykreowany przez Hollywood zmienić.
Letiza Battaglia ma 84 lata, różowe włosy i archiwum pełne zdjęć z miejsc zbrodni. Ofiary to ludzie, którzy zginęli z rąk sycylijskiej mafii.
O słynnej fotografce i reporterce z Palermo opowiada Kim Longinotto w filmie "Ustrzelić mafię". Letizia przez lata portretowała działania mafii, przyczyniając się do wzbudzenia sprzeciwu włoskiego społeczeństwa wobec okrucieństwa grup wyjętych spod prawa. Film o niej możecie zobaczyć podczas trwającego festiwalu Millennium Docs Against Gravity. Warto!
Uciekła od ojca, by dać uwięzić się mężowi
Urodziła się w 1935 roku w Palermo. To były czasy, gdy patriarchat trzymał się mocno każdej rodziny. Letizia w filmie wspomina, gdy kiedyś jako nastolatka oddaliła się od centrum miasta i trafiła na mężczyznę, który stanął przed nią od pasa w dół nagi.
Przerażona wróciła do domu i powiedziała o wszystkim ojcu. Ten miał zabronić jej wychodzenia z domu. Mogła wychodzić tylko do szkoły. Choć z dzisiejszej perspektywy nawet jej wydaje się to absurdalne, ojciec trzymał córkę na krótkiej smyczy.
A ona nie była zwierzątkiem do okiełznania, tylko dziewczyną, która chciała żyć. Dlatego przy pierwszej okazji odeszła z domu i związała się z chłopakiem. Miała 16 lat, gdy wyszła za mąż. Była przekonana, że chwyciła pana Boga za nogi. Z dala od ojca, z dala od ograniczeń. Nic, tylko żyć na całego.
Bardzo szybko przekonała się, że małżeństwo to jej kolejna klatka. Pierwsza ciąża, potem druga i trzecia. Chciała iść na studia, ale mąż powtarzał tylko: "po co ci to". Była córką, teraz żoną.
- Byłam zbyt młoda, żeby być dobrą żoną i wybrać dobrego męża. Dlatego to był właściwie dramat, od którego uwolniłam się około czterdziestki – mówi Letizia.
Ale uwolnić próbowała się jeszcze wcześniej. Tyle że sąd za każdym razem przyznawał opiekę nad dziećmi mężowi. Był bogaty, usytuowany, ona nie miała praktycznie nic. W "Ustrzelić mafię” można za to obejrzeć rozmowy z… kochankami Letizii. O życiu intymnym fotografki we Włoszech do dziś krążą legendy.
Jak na przykład ta, według której Letizia uciekła od męża do kochanka. Którejś nocy do ich pokoju wpadł jej mąż i postrzelił adoratora partnerki. W filmie ta historia nie jest tak szczegółowo wyjaśniona, ale w rozmowie z "Wysokimi Obcasami" Letizia wspomniała, że postrzelony był jej znajomym, który odwiedził ją, bo była chora.
Leżeli razem w łóżku, rozmawiali, gdy do pokoju wpadł jej teść, mąż i jego brat. To teść postrzelił chłopaka. Potem podał mężowi Letizi pistolet, żeby ją zastrzelił. Mówił, że splamiła honor rodziny. Awantura skończyła się interwencją policji.
I jak w prawdziwym włoskim, rodzinnym dramacie – to Letizię policja zamknęła w areszcie, nie strzelającego, awanturującego się teścia.
Battaglia wróciła do męża, ale u jego boku popadła w ciężką depresję. Musiała się leczyć. W końcu, gdy córki dorosły, zdecydowała się odejść na dobre. Wyprowadziła się do Mediolanu. I zaczęła zupełnie inne życie.
Wielka mafijna wojna
Letizia po rozwodzie zaczęła współpracować z dziennikiem "L’Ora". Jak gdyby nigdy nic stwierdziła wprost, że chce z nimi pracować. I udało się. Z czasem dziennikarze zaczęli zamawiać u niej także zdjęcia. Letizia szybko zrozumiała, ze historie uzupełnione o obrazy sprzedają się znacznie lepiej. Z aparatem się już nie rozstawała.
Jej specjalizacją były sprawy związane z mafią. Po trzech latach współpracy z dziennikiem Letizia dostała etat. Była już "panią od mafii". W "Ustrzelić mafię" wspomina dzień, gdy pierwszy raz opisywała sprawę morderstwa. Dwie ofiary. Nigdy nie zapomni momentu, w którym fotografowała ich ciała.
- Nigdy wcześniej nie widziałam martwego ciała, poza moim dziadkiem, który zmarł spokojną śmiercią. Na początku zawsze, gdy podchodziłam do martwego, miałam wrażenie, że to niemożliwe, że zaraz się poruszy, otworzy oko, poruszy ręką – mówi "Wysokim obcasom".
Gdy wróciła z Mediolanu do Palermo, "przygoda" z mafią zaczęła się na dobre. W tamtym czasie toczyła się krwawa "guerra mafiosa", wielka mafijna wojna. – Mafiosi z Corleone rozpętali w Palermo prawdziwe piekło – wspomina w rozmowie z polskim "Vogue".
Zdjęcia Letizii z tamtych lat po prostu przerażają. Trup na ulicach ścielił się gęsto. Na czarno-białych zdjęciach uwieczniła rozpacz bliskich zamordowanych, zmasakrowane ciała, na niektórych ofiary mafiosów wyglądają niemal tak, jakby zwyczajnie zasnęły. Co tylko potęguje przerażenie.
Letizia była wszędzie tam, gdzie mafia zostawiała swój krwawy ślad. Nic dziwnego, że mówi, że jej archiwum pełne jest krwi. Była jedyną kobietą wśród reporterów. I to wyjątkowo zaangażowaną w to, by pokazać, jak wiele cierpienia wywołują gangsterzy.
Pod koniec lat 80. i na początku 90. pracowała w radzie miasta w Palermo z ramienia Partii Zielonych, a potem w sycylijskim zgromadzeniu regionalnym. - W czasie mojej kariery politycznej kilkakrotnie proponowano mi asystę osobistych ochroniarzy. Nie dlatego, że byłam politykiem, tylko dlatego, że wcześniej demaskowałam na zdjęciach działanie mafii. Za każdym razem odmawiałam ochrony, bo nie wyobrażam sobie, żeby ktoś w ten sposób ograniczał moją wolność – opowiada w "Vogue".
Grożono jej przez cały czas. Doskonale zadawała sobie z niebezpieczeństwa.
Miłość i śmierć na ekranie
Jednym z najbardziej przełomowych momentów w filmie jest historia tzw. Maksiprocesu z 1986 roku. Na sali sądowej było aż 464 mafiosów. Akt oskarżenia przygotowało 5 sędziów, którymi przewodniczył Giovanni Falcone. Przez 6 lat próbował rozpracować cosa nostrę.
Letizia fotografowała przebieg procesu. Ostrzegała też Falcone, że gangsterzy zemszczą się za to, co się wydarzyło. 23 maja 1992 roku tak się właśnie stało. Wyrokiem za Maksiproces było zamordowanie Falcone, jego żony i dwóch ochroniarzy. Na autostradzie, którą jechali, ktoś wcześniej podłożył ładunek wybuchowy. Letizia była załamana.
Ta historia pokazała, że mafia zawsze wygrywa. W historii zapisał się wyraźnie pogrzeb ofiar zamachu. Żona jednego z ochroniarzy, Rosaria Schifani, prosiła podczas uroczystości: "Wybaczcie im!". Mówiąc o gangsterach. Oko za oko tylko eskalowało przemoc w kraju.
Kilka miesięcy po tych uroczystościach Letizia zrobiła Rosarii ikoniczne dziś zdjęcie. Jedna część twarzy młodej wdowy jest zacieniona, druga w słońcu. Mówi się, że to symbol żałoby i rozpaczy, jaka zapanowała we Włoszech.
Takich zdjęć Letizia ma na koncie mnóstwo. "Ustrzelić mafię" idealnie pokazuje to, jak naprawdę wygląda społeczeństwo, które powoli wyniszcza nowotwór zwany mafią. Tu nie ma nic atrakcyjnego, pociągającego.
Letizia: - Niestety w dalszym ciągu mnóstwo filmów i książek pokazuje atrakcyjny wizerunek mafii. Ja tego nie akceptuję i nie rozumiem. Większość życia poświęciłam prostowaniu tego szkodliwego obrazka, aktywnie promowanego w Hollywood. Widocznie nieskutecznie. Moim zdaniem to jest produkcja przemocy, bezsensownej i kompletnie niepotrzebnej. Na świecie jest tyle szlachetnych modeli do naśladowania. W mafii nie ma żadnych.
"Ustrzelić mafię" warto zobaczyć. Po pierwsze dlatego, by zrozumieć, jak włoska mafia dalej pasożytuje na społeczeństwie. Dziś to biznesmeni, którzy kontrolują szczególnie czarny rynek sprzedaży narkotyków. Po drugie: Kim Longinotto w mistrzowski sposób pokazało życie kobiety, która wymyka się wszystkim schematom. Skoro panował patriarchat, postanowiła sama z nim walczyć. By już nikt nie mówił jej, jak ma żyć. Letizia jest niezwykła. Przekonajcie się sami.