Od "You Can Dance" do "Fame"
Nowa wersja słynnego musicalu Alana Parkera „Fame” trafi na ekrany naszych kin już 6 listopada. Grają tu młodzi artyści, którzy w pełni mogą identyfikować się z bohaterami filmu: oni też muszą się przebijać i walczyć o swoje pięć minut tytułowej sławy. Niektórzy z nich zaczynali przygodę z tańcem w programach telewizyjnych, m.in. „You Can Dance” (w Polsce castingi do 5. edycji show ruszą w styczniu).
03.11.2009 14:53
Tak o tym opowiada pochodząca z Kalifornii 19-letnia Kherington Payne, która w filmie gra Alice Ellerton: – Tańczę całe życie. Zawsze chciałam to robić. Moim pierwszym osiągnięciem był występ w “You Can Dance”. To mi otworzyło drzwi do „Fame”. To wymaga wiele zaangażowania… tancerze muszą walczyć, żeby się przebić. Ten zawód wymaga pasji! I dodaje: – Nie potrafię opisać, jak się czuję. Niech mnie ktoś uszczypnie! To nierealne… Cieszę się, że tu jestem! Idolami Kherington są Michael Jackson i Britney Spears, a jej ulubiony musical to „Chicago”.
– Kiedy oryginał „Fame” ujrzał światło dzienne, miał urok ekscytującej nowości. Musical filmowy kojarzył się wtedy przede wszystkim z klasycznymi dokonaniami studia MGM z lat 50. Natomiast Parker pokazał młodych bohaterów, którzy ciężko walczą o sukces – i nie zawsze wygrywają. Staraliśmy się zachować tę główną myśl i nasycić ją współczesnymi odniesieniami. To nie tylko taniec i piosenki. To także indywidualne historie, które im towarzyszą – tłumaczył reżyser filmu Kevin Tancharoen, sam niewiele zresztą starszy od swych aktorów. Ambitni, zdolni, pracowici – czy osiągną swój cel? Warto zapamiętać ich nazwiska, bo chyba jeszcze nieraz o nich usłyszymy!
W nowej wersji słynnego musicalu Alana Parkera „Fame”, która pojawi się na ekranach 6 listopada, swą szansę na sławę otrzymali nie tylko młodzi wykonawcy, ale i 24-letni reżyser Kevin Tancharoen. Producenci wybrali właśnie jego, by zapewnić filmowi współczesny szlif i energię. Sam Tancharoen był uczestnikiem wielu castingów i doświadczył morderczej konkurencji, podobnej do tej ukazanej w musicalu, często nazywanym zresztą przez internautów „Sławą”. Producent Gary Lucchesi wspominał: – W pewien piątkowy wieczór przesłuchiwaliśmy jakichś trzydziestu, czterdziestu reżyserów, ale żaden nie wydawał nam się odpowiedni. Kevin usiadł z nami i zaczął opowiadać o swej pracy. Był choreografem, spotkał Britney Spears i skończyło się na tym, że został reżyserem całej jej światowej trasy koncertowej. Tancharoen pracował także z bardzo popularnym boysbandem N‘Sync oraz z Madonną.
– Rozmawialiśmy o jego współpracy z Jennifer Lopez przy telewizyjnym show „Dancelife”, który gwiazda produkowała oraz o tym, jak kręcił film z The Pussycat Dolls. Spytaliśmy go także, skąd pochodzi. Wychował się w Los Angeles, w środowisku filmowym, ale nie należy do uprzywilejowanej elity, lecz do grupy bardzo odpowiedzialnych i bardzo pracowitych młodych ludzi – mówił dalej Lucchesi. Kevin Tancharoen przyznawał, że uczestnictwo w tym projekcie to spełnienie jego marzeń.
– Zanim zostałem choreografem, byłem tancerzem. „Fame” to w pewnym sensie moja historia. Odkąd skończyłem osiem lat, miałem do czynienia ze szkołami tańca, bardzo różnymi nauczycielami i naprawdę ostrą rywalizacją. By dodać filmowi pożądanego autentyzmu, reżyser, w pełni wspierany przez producentów, zatrudnił młodych artystów na początku drogi zawodowej, którym podobne doświadczenia są bardzo bliskie. By zostać gwiazdą, potrzebny jest przecież nie tylko talent, ale i wiele szczęścia. Im już się poszczęściło, bo wygrali casting do „Fame”, a talentu też im nie brakuje. Czy wykorzystają swoją szansę?
Opowieść o grupie studentów prestiżowej nowojorskiej akademii sztuki, których życie wypełnia przemożne pragnienie, by odmienić los i zrobić prawdziwą karierę. Morderczy trening, ulotne marzenia, miłość i pasja stanowią tło dla popisów muzycznych i tanecznych. Ile nasi bohaterowie są w stanie poświęcić dla sławy? Jak wysoką cenę są gotowi zapłacić?