Oscary 2022. Jeśli masz zobaczyć tylko jeden film z nominowanych, niech to będą "Psie pazury"

8 lutego ogłoszono nominacje do Oscarów 2022. Zdecydowanym faworytem w niemal wszystkich kategoriach są "Psie pazury" z Benedictem Cumberbatchem w roli głównej. Jeśli jeszcze nie widzieliście dzieła Jane Campion nominowanego w aż 12 kategoriach, to warto nadrobić. Tym bardziej, że możecie to zrobić bez problemu z pozycji domowej kanapy.

Benedict Cumberbatch gra główną rolę w "Psich pazurach"
Benedict Cumberbatch gra główną rolę w "Psich pazurach"
Źródło zdjęć: © fot. mat. pras.
Kamil Dachnij

Z nominacjami do Oscarów jest zazwyczaj dość prosta sprawa. Można w ciemno zakładać, że dany film na pewno powalczy o najważniejszą nagrodę amerykańskiego przemysłu filmowego. Jeszcze zanim Akademia ogłosiła wszystkich nominowanych, wielu stawiało, że o Oscara powalczą m.in. "Diuna", "Belfast", "Licorice Pizza" oraz "King Richard: zwycięska rodzina". I to okazało się prawdą.

Znalazł się wśród nich także film, który rozbił bank, bo zgarnął aż 12 nominacji. Jest nim "Psie pazury" w reżyserii Jane Campion. Nie było to jednak trudne do przewidzenia. Wcześniej ten tytuł nie tylko zdobył Złotego Globa w kategorii dramatu, ale był też najczęściej wskazywany przez różne amerykańskie stowarzyszenia krytyków jako najlepsza produkcja ubiegłego roku. Serwis metacritic.com podliczył nawet te zwycięstwa – jest ich aż 22. Dla porównania drugi najlepszy wynik to sześć wygranych "Belfastu".

Zobacz: zwiastun filmu "Psie pazury"

Nominacje dla "Psich pazurów" były też oczywiste z innego względu. Akademia Filmowa wolała nie ryzykować krytyki, jaka mogłaby na nią spaść, gdyby nie uwzględniła w najważniejszych kategoriach powszechnie chwalonego dzieła nakręconego przez kobietę. Organizacja bardzo chce pokazać, że skończyła już z wyróżnianiem za pracę głównie mężczyzn, pomijając w skandaliczny sposób zdolne reżyserki. Udowodniła to już w ubiegłym roku, gdy statuetka dla najlepszego reżysera i filmu powędrowała do urodzonej w Chinach Chloe Zhao za "Nomadland". Zhao była zaledwie drugą kobietą w historii, która zdobyła Oscara za reżyserię.

Tak się składa, że Campion też ma Oscara na koncie, ale za najlepszy oryginalny scenariusz do świetnego filmu "Fortepian" (1993). Coś czuję, że w tym roku ma ogromne szanse wygrać kolejne - za najlepszy film i reżyserię. Tym bardziej, że Nowozelandka ułatwiła Akademii zadanie - "Psie pazury" rzeczywiście zasługują na wszystkie laury.

Choć osobiście nie uważam, że jest to najlepszy film ubiegłego roku (dla mnie pierwszeństwo mają zdecydowanie "Licorice Pizza" i "Memoria"), to jednak wciąż mówimy o produkcji o wysokiej jakości. Ta opowieść o ranczerze Philu terroryzującym swojego brata George’a, jego żonę Rose i jej syna Petera, to rzecz, która w interesujący sposób pogrywa sobie z konwencjami, bo działa zarówno jako western z elementami thrillera, jak i dramat psychologiczny.

Film przede wszystkim wywraca do góry nogami typowy obraz męskości w westernach. Phil (świetna rola również nominowanego do Oscara Benedicta Cumberbatcha) to z jednej strony prawdziwy potwór, agresywny samiec alfa atakujący swoich bliskich wyjątkowo złośliwymi uwagami, a z drugiej: bohater niedookreślony i popękany wewnętrznie.

Benedict Cumberbatch zasługuje na Oscara za swoją rolę
Benedict Cumberbatch zasługuje na Oscara za swoją rolę© fot. mat. pras.

Niby w stanowczy sposób akcentuje, że jest twardym facetem, ale już sposób, w jaki wielbi pewnego kowboja, którego znał lata temu, zdradza nam, że może to być jedynie zbroja, pod którą ukrywa się wrażliwy człowiek, pragnący zakazanej miłości.

Jest zresztą parę scen w "Psich pazurach", które są jawnie homoerotyczne w wymowie, ale nie można posądzić Campion o nakręcenie gejowskiego westernu w stylu "Tajemnicy Brokeback Mountain". Tu generalnie wiele rzeczy długo nie jest podawanych wprost.

Potwierdzeniem tego jest relacja bohatera granego przez Cumberbatcha z delikatnym i dość osobliwym Peterem (Kodi Smit-McPhee). Choć zaczyna się od homofobicznych docinków tego pierwszego, to jednak z czasem przeradza się w nieoczywistą przyjaźń. Niechęć Phila ustępuje miejsca łaskawości, by wreszcie otrzeć się o pożądanie. Ten wątek to z kolei drugi przykład na to, jak film Campion odwraca westernowe schematy.

W tym pełnym dusznego klimatu filmie nie brakuje jeszcze innych niuansów fabularnych, jak i subtelnie zarysowanej intrygi. Pomijając to, "Psie pazury" są już warte uwagi chociażby ze względu na stronę wizualną. Campion zawsze miała dobre oko, więc każda sekwencja z malowniczym krajobrazem (uwierzcie, jest ich trochę) uderza swoją urodą. Sama muzyka znakomitego Jonny’ego Greenwooda potrafi wprowadzić w trans.

Niektórzy widzowie mogą odnieść wrażenie, że film nieco się wlecze. I faktycznie, gdyby go skrócono o kwadrans, tylko by na tym zyskał. Trudno jednak nie docenić dzieła, które nigdzie nie pędzi i swoje tajemnice odsłania stopniowo. Chwali się też, że "Psie pazury" nie są typową produkcją skrojoną pod Oscary. Stąd po cichu kibicuję, by zdobyła kilka głównych nagród.

"Psie pazury" można oglądać na Netfliksie.

Źródło artykułu:WP Film
oscaryjane campionnetflix
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (30)