Ostry spór filmowców w Gdyni trwa. "Zatęchła atmosfera, możliwy bojkot"

Filmowcy spotkali się w Hotelu Mercure w Gdyni na burzliwej debacie o festiwalu w Gdyni. – Atmosfera polityczna jest tu zatęchła – powiedział reżyser Feliks Falk. – Bojkot Gdyni jest możliwy – powiedział Wojciech Marczewski.

Ostry spór filmowców w Gdyni trwa. "Zatęchła atmosfera, możliwy bojkot"
Źródło zdjęć: © Forum

21.09.2019 | aktual.: 22.09.2019 07:28

Festiwal w Gdyni odbywa się w tym roku w atmosferze skandalu. Najpierw była próba wyrzucenia z konkursu głównego czterech filmów, które potem zostały przywrócone. Później z konkursu głównego usunięto film Jacka Bromskiego "Solid Gold", który po dwóch dniach także przywrócono do konkursu. Była też próba usunięcia z konkursu głównego filmu "Pan T." ze względu na rzekome złamanie praw autorskich. W sumie więc kontrowersje i przepychanki dotyczyły sześciu filmów.

O tej sprawie w WP mówili Wojciech Marczewski, szef Rady Programowej festiwalu oraz Radosław Śmigulski, dyrektor PISF.

W sobotę rano filmowcy – reżyserzy, scenarzyści, producenci – spotkali się w Hotelu Mercure w Gdyni, by dyskutować o tym, co się stało.

Leszek Kopeć, dyrektor festiwalu, bronił Gdyni: - Przykro mi, gdy słyszę, że w Gdyni panuje zatęchła atmosfera, no prawie prowincja. My wkładamy ogromny wysiłek w ten festiwal. Jest on dobrem wspólnym. Próbujemy go reperować.

Feliks Falk: - Atmosfera, ale polityczna, jest tu rzeczywiście zatęchła. Trzeba zrobić wszystko, żeby odciąć się od wpływu urzędników na selekcję filmów w konkursie. To się bowiem wiąże z naciskami politycznymi. Nie chcę obudzić się w świecie, w którym dyrektor PISF przyjeżdża i mówi, jaki film ma wygrać. To było już w PRL.

Jacek Bromski, reżyser "Solid Gold" mówił, jak usprawnić proces selekcji filmów, by nie powtórzyła się tegoroczna sytuacja:

- Do tej pory zachowywaliśmy głosowanie w tajemnicy i ogłaszaliśmy końcowy rezultat nie podając etapów selekcji. Może chodzi po prostu o przejrzystość tego procesu?

Krzysztof Zanussi podzielił się ogólną refleksją na temat sytuacji w kulturze:

- Źle się dzieje z naszą kulturą. Rozpowszechniło się chamstwo w relacjach urzędniczych. Obecna "warszawka" jest zwarta i nie można jej krytykować. Nie mam też poczucia duchowej swobody na tym festiwalu. Ten festiwal miał nas promować na świecie – mieli tu być dystrybutorzy, agenci i dziennikarze ze świata. A żadnej ekspozycji na świat nie ma.

Zanussi dodał kolejną propozycję: - Może trzeba zrobić jawne obrady jury w Gdyni? Trudno bowiem opluwać kolegów, jak w pokoju stoi kamera.

Bojkot Gdyni i nowy festiwal?

Agnieszka Odorowicz, była szefowa PISF, dziś w zarządzie Cyfrowego Polsatu: - Daliśmy się podzielić. Ten festiwal to nasze klejnoty rodowe. Zazdroszczą nam go za granicą. Trzeba ten festiwal oczyścić z zarzutów. W "The Washington Post" napisali o tym festiwalu jeden artykuł: o buncie reżyserów, którzy zapowiedzieli, że zbojkotują Gdynię i zrobią swój festiwal, jeśli nie będą spełnione ich postulaty.

Wojciech Marczewski, szef Rady Programowej, powiedział, że zrezygnował właśnie z tego stanowiska. Dodał: - Jeśli pozwolimy się podzielić, to leżymy. Moim problemem są autokratyczne decyzje szefa PISF Radosława Śmigulskiego. Ale kiedyś potrafiliśmy rozmawiać z towarzyszami z KC, więc teraz też spróbujmy się dogadać. Nie lekceważmy jednak hasła środowiska - bojkot Gdyni i nowy festiwal. Ludzie w desperacji mogą to naprawdę wykonać.

Dyrektor PISF Radosław Śmigulski ponownie zaatakował Wojciecha Marczewskiego:

- Nie jestem winny blokowaniu filmu "Pan T." ani filmu Jacka Bromskiego "Solid Gold". Pan mnie atakuje szeregiem nieprawd. Pan unika odpowiedzialności za ten festiwal. System jest nieklarowny, a o wszystkim decyduje jedna osoba – pan. Proponowałem panu stanowisko dyrektora artystycznego – odmówił pan. Ja proszę o jasną odpowiedzialność za selekcję. Proszę nie rozmywać odpowiedzialności.

Marczewski: - To jest niewiarygodne! Pan złamał umowę, że Zespół Selekcyjny wybiera 8 filmów. Pan powiedział: cztery filmy out!

Śmigulski: - Umowę złamałem ja i 10 innych osób, w tym Agnieszka Odorowicz i Jacek Bromski. 11 osób głosowało za ostateczną listą, a tylko pan się wstrzymał.

Prawdopodobnie regulamin festiwalu zostanie zmieniony. Środowisko filmowe chce przejrzystości selekcji i funkcji dyrektora artystycznego.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (67)