"Oszaleliście? Wy tak na serio?". Karolina Piotrowska nie wytrzymała i stanęła w obronie Marcina Dorocińskiego
Okazuje się, że powrót pamiętnego Despero, w którego 12 lat temu wcielił się Marcin Dorociński, nie wszystkim się podoba. W obronie aktora i nowego "Pitbulla" stanęła dziennikarka TVN Karolina Piotrowska.
06.09.2017 12:35
"Pitbull: Ostatni pies" – właśnie taki tytuł pojawił się na pierwszej stronie scenariusza, którą można oglądać na Facebooku Marcina Dorocińskiego. Odtwórca niezapomnianej roli "Despero" w "Pitbullu" z 2005 r. dał jasno do zrozumienia, że nie miał żadnych oporów przed przystąpieniem do pracy nad kolejną odsłoną kultowego cyklu:
Nie ulega wątpliwości, że to najważniejsza informacja filmowa miesiąca, ba, może nawet roku. Pierwszy "Pitbull" wciąż cieszy się popularnością, a wiadomość, że za sterami zasiadł Pasikowski, to świetny prognostyk. Jednak najwyraźniej nie dla wszystkich.
Pod wpisem Dorocińskiego pojawiło się kilka krytycznych komentarzy – m.in. tych, którzy nie wyobrażają sobie "Pitbulla" bez Patryka Vegi. Ale okazuje się, że nie tylko tam. O sprawie pisze na Facebooku Karolina Piotrowska.
- Ludzie, wracam z konferencji TVN Style, a w skrzynce prośby o to, żebym napisała, że Dorociński "się sprzedał", bo zagra w "Pitbullu". Oszaleliście? Wy tak na serio? Aktor gra, bo go rola interesuje, jest dla niego zawodowym wyzwaniem, bo jest scenariusz dobry, bo reżyser jest spoko. Jeśli wraca kultowy Despero, jedna z ciekawszych postaci męskich w polskim kinie, jestem ZA – zaczyna swój wpis dziennikarka TVN, który polubiło półtora tysiąca użytkowników.
I trzeba mieć dużo złej woli, aby się z nią nie zgodzić. Zwłaszcza, że kariera Dorocińskiego tak na dobrą sprawę zaczęła się właśnie od filmu Patryka Vegi z 2005 r. Jeśli więc ktoś zarzuca mu koniunkturalizm, to nie ma pojęcia o jego aktorskim dorobku.
Można przypuszczać, że wzburzenie internautów wywołała informacja, że w obsadzie znalazła się także Dorota "Doda" Rabczewska. Dziennikarka TVN jednak uspokaja:
- Pasikowski jest reżyserem z gatunku tych wybitnych, jesli robi jakiś film, to raczej wie, po co i dla kogo. A jeśli w nim jest Dorociński, Mohr, Nosowska, to zniosę nawet Dodę, bo kto jak kto, ale Władek ją okiełzna.
- Nie ocenia się filmu PRZED premierą. Błagam, wyluzujmy. Spotkajmy się w kinie. PEACE – kończy swój wywód Piotrowska i chyba trudno o lepszą puentę.