Po bohaterce "Dirty Dancing" nie ma już śladu. Jennifer Grey przeszła kolejną operację
Dla 27-letniej Jennifer Grey udział w przeboju z 1987 r. był wymarzonym startem. Niestety, wschodząca gwiazda nie potrafiła poradzić sobie z kompleksami i zdecydowała się na operację plastyczną, która przyniosła zupełnie odwrotny od zamierzonego skutek. Tym samym zaprzepaściła szansę na wielką karierę.
Chociaż od pierwszej korekty nosa minęło wiele lat, Jennifer Grey nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa i nadal zmienia swój wizerunek. Efekt jest taki, że 57-letnia celebrytka w niczym już nie przypomina bohaterki kultowego "Dirty Dancing".
Ostatnio Grey pojawiła się na czerwonym dywanie w Los Angeles, gdzie skupiła uwagę fotoreporterów. Wielu z nich nie mogło uwierzyć, że ma przed sobą odtwórczynię roli Babe. Patrząc na najnowsze zdjęcia dawnej gwiazdy - trudno im się dziwić.
Tańcząca aktorka
Przyszła na świat w rodzinie z aktorskimi tradycjami. Jej dziadek był znanym komikiem, ojciec, Joel Grey, otrzymał Oscara za rolę w filmie "Kabaret", a matka robiła karierę jako aktorka i piosenkarka.
Mała Jennifer postanowiła iść w ich ślady i od najmłodszych lat uczęszczała na lekcje tańca i do kółka teatralnego. Chociaż lubiła tańczyć, zrozumiała, że nie ma wystarczającego talentu, by zajmować się tym zawodowo.
* - Poszłam na kurs tańca, ponieważ nie znosiłam sportu* – mówiła w wywiadzie dla "Time'a". - Kiedy tańczę, czuję się szczęśliwa, ale nigdy nie byłam najlepsza w klasie. Wybrałam więc aktorstwo.
Aktorskie początki
Po kursie w szkole teatralnej Grey czekała na aktorskie zlecenia, kelnerując w jednej z nowojorskich restauracji. Udało się jej wystąpić w reklamie, ale na znaczący angaż musiała czekać aż cztery lata.
Na ekranie zadebiutowała w 1984 r., niewielką rólką w filmie "Buntownik z Eberton". Zaraz potem otrzymała propozycję wystąpienia w "Cotton Club" u Francisa Forda Coppoli i w "Czerwonym świcie" Johna Miliusa, filmie opowiadającym o grupie zbuntowanych nastolatków, którzy stawiają zbrojny opór chińskim wojskom najeżdżającym Stany Zjednoczone. To tam poznała Patricka Swayze.
Wirujące komplikacje
Ponownie na planie filmowym zobaczyli się trzy lata później, w 1987 r., jednak niewiele brakowało, a do tego spotkania nigdy by nie doszło.
Mało kto wierzył w sukces filmu "Dirty Dancing", a ekipa miała problem z obsadzeniem aktorów pierwszoplanowych. Rolę Johnny'ego zaproponowano między innymi Valowi Kilmerowi, ale ten natychmiast odrzucił propozycję, zupełnie niezainteresowany projektem. Wreszcie na plan zaproszono Billy'ego Zane'a i Sarah Jessicę Parker, lecz i ich zwolniono, kiedy okazało się, że nie radzą sobie w scenach tanecznych.
Dopiero wtedy zwrócono się do Patricka Swayze. 27-letnia Grey, choć według producentów za stara, by zagrać nastoletnią Baby, zdołała ich do siebie przekonać. Ale na tym problemy się nie skończyły. Grey wcale nie ucieszyła się ze spotkania ze Swayze, którego miała dość po "Czerwonym świcie", i aktor musiał się nieźle postarać, aby przekonać ją do przyjęcia roli.
Tragiczny wypadek
5 sierpnia 1987 r., na dwa tygodnie przed premierą "Dirty Dancing", Grey jechała samochodem wraz ze swoim ówczesnym chłopakiem, Matthew Broderickiem, którego poznała podczas kręcenia filmu "Wolny dzień Ferrisa Buellera".
Kierowane przez aktora BMW uderzyło w inny pojazd, w którym podróżowały dwie kobiety – obie zginęły na miejscu. Broderick trafił do szpitala ze złamaną nogą. Twierdził, że po wypadku cierpi z powodu amnezji, co pomogło mu uniknąć części zarzutów.
Grey od tamtej pory uskarżała się na intensywny ból pleców i szyi. Kilka lat później z tego powodu będzie musiała przejść kilka operacji. Wypadek wywarł też ogromny wpływ na jej psychikę– mówiła, że żal i poczucie winy sprawiły, że nie mogła cieszyć się swoim filmowym sukcesem.
Niszczące kompleksy
Po premierze "Dirty Dancing" drzwi do wielkiej kariery stanęły przed Jennifer Grey otworem – wiotka i drobna 27-latka królowała na pierwszych stronach gazet i spodziewano się, że szturmem podbije Hollywood.
Niestety, te ambitne plany spaliły na panewce i, co tu dużo kryć, w dużej mierze właśnie z winy samej aktorki, która – choć uważana przez tłumy fanów za uroczą ślicznotkę – nie potrafiła poradzić sobie z kompleksami.
- Od zawsze miałam kompleksy. Wszystko z powodu mojego ogromnego nosa – zwierzała się Grey po latach w jednym z wywiadów. – Wreszcie zrobiłam sobie operację plastyczną, a potem jeszcze jedną. To było straszne. Na salę operacyjną weszłam jako prawdziwa gwiazda, która nie mogła opędzić się od fanów, a wyszłam jako anonimowa kobieta, której nikt nie rozpoznawał... To był koniec.
Zacząć od nowa...
Po operacji faktycznie wiele się zmieniło. Aktorka zasypywana do tej pory propozycjami z przerażeniem zauważyła, że przestała być osobą rozpoznawalną. Producenci stracili zainteresowanie niedawną gwiazdą, fani odwrócili się od niej. Wydawało się, że wszystko, co osiągnęła dzięki "Dirty Dancing", zostało zaprzepaszczone. Od nowa musiała walczyć o swoją pozycję w Hollywood i przypomnieć publiczności, za co ją pokochano.
I choć wszystko wskazywało na to, że szansa na wielką karierę Grey została już bezpowrotnie stracona, w 2010 roku o aktorce znowu zrobiło się głośno. Zaproponowano jej udział w amerykańskiej edycji "Tańca z Gwiazdami", a występ (i zwycięstwo!) w programie nie tylko przyniósł jej sławę, ale i ocalił życie – przed treningiem Grey udała się na badania i zdiagnozowano u niej raka tarczycy. Szczęśliwie nowotwór wykryto stosunkowo wcześnie. Dziś aktorka cieszy się doskonałym zdrowiem.
Udało się jej też uporządkować życie uczuciowe – w 2001 r. poślubiła Clarka Gregga (wcielającego się w agenta Phila Coulsona w filmach opartych na komiksach Marvela), z którym wspólnie wychowuje córkę Stellę.
Tak teraz wygląda
Grey od lat jest postrzegana bardziej jako celebrytka niż aktorka. O wiele częściej można ją spotkać na czerwony dywanie niż na planie filmowym.
Ostatnio pojawiła się na imprezie tanecznej w Los Angeles (na zdjęciu), gdzie zaskoczyła wszystkich zgromadzonych. 57-latka, która przez operacje plastyczne straciła ogromną szansę, zdaje się nie rezygnować z poprawy swojego wyglądu.
Jennifer Grey nie przeszła jeszcze na aktorską emeryturę i co jakiś czas angażuje się w różne projekty. Brała udział w dubbingowaniu kreskówki "Fineasz i Ferb" i pełnometrażowej animacji "Duck Duck Goose" (premiera w 2018 r.) Wystąpiła także w 20 odcinkach serialu "Red Oaks", który do 2017 r. doczekał się 3 sezonów. Jej najnowszy film, znajdujący się w fazie postprodukcji, to dramat "Untogether".