Zagrał w największym świątecznym hicie. Nie będzie świętował 35. rocznicy filmu
Daniel Stern zagrał jednego z przestępców w filmie "Kevin sam w domu". I choć aktor przyznaje, że świąteczny klasyk jest świetnym obrazem, to nie zamierza celebrować 35. rocznicy premiery filmu. W wywiadzie dla "People" Stern stwierdził, że jest domatorem i zostanie na swojej farmie, gdy inni będą świętować rocznicę.
Film "Kevin sam w domu" jest nieodłączną częścią świątecznej tradycji w wielu polskich domach. Od lat cieszy się ogromną popularnością i co roku przyciąga przed ekrany miliony widzów dzięki swojej unikalnej mieszance humoru i świątecznej atmosfery. Opowiada historię Kevina McCallistera, ośmioletniego chłopca, który zostaje przypadkowo sam w domu na czas Bożego Narodzenia i musi stawić czoła dwójce niezdarnych włamywaczy. Film miał swoją premierę w 1990 roku, a zatem będziemy świętować trzydziestopięciolecie jego pojawienie się na ekranach.
"Kultura WPełni". Daniel Olbrychski o spotkaniu z Angeliną Jolie
Daniel Stern nie zamierza celebrować 35. rocznicy premiery "Kevina samego w domu"
68-letni Stern twierdzi, że miłość do tego świątecznego ulubionego filmu jest "czasami przytłaczająca". Daniel Stern zagrał ważną postać w klasycznym świątecznym filmie "Kevin sam w domu", ale nie możemy spodziewać się, że będzie celebrował kolejny rok jego emisji – przynajmniej nie osobiście podczas planowanych z tej okazji imprez.
"Nie opuszczam swojej farmy" – powiedział Stern w wywiadzie dla magazynu "People", opublikowanym we wtorek, w którym opowiedział o swojej posiadłości w hrabstwie Ventura w Kalifornii. "Nie obraziłem się na film. Jestem po prostu… Telefon, rozmowa na Zoomie - w to wchodzę. Ale… jestem trochę domatorem" - stwierdził aktor.
Daniel Stern o filmie "Kevin sam w domu"
Aktor zdaje sobie sprawę, że film, stworzony 35 lat temu jest uwielbiany na całym świecie. "Uwielbiam wiedzieć, że wszyscy go uwielbiają" – powiedział Stern – "ale, no cóż, ludzie podchodzą do mnie i mówią: »Uwielbiamy go«. To czasami trochę przytłaczające". Film nadal cieszy się popularnością wśród fanów w każdym wieku, nie tylko dzięki streamingowi, ale także dzięki wielokrotnym pokazom w telewizji kablowej i kinach o tej porze roku.
"Wiedziałem, że to perełka filmowa" – powiedział aktor portalowi "People". "John Hughes napisał najzabawniejszy scenariusz, jaki kiedykolwiek czytałem. Czytając go, turlałem się po podłodze ze śmiechu. Był taki zabawny, ale też pełen emocji i wiecie – dzieciak i sąsiad ratują dom, a potem Kevin i matka spotykają się ponownie… To było naprawdę wzruszające".