"Podpalaczka" - recenzja Blu‑ray od Galapagos
Powieść Stephena Kinga nie ma szczęścia do ekranizacji. "Podpalaczka" z 1984 r. mimo gwiazdorskiej obsady okazała się srogim niewypałem. Film Keitha Thomasa też nie rzuca na kolana, choć znajdzie się tu kilka jasnych punktów. Niestety, to za mało, aby uznać go za w pełni udany.
Firma producencka Jasona Bluma od ponad 20 lat pokazuje, że w filmowym horrorze wciąż drzemie artystyczny i finansowy potencjał. Wystarczy wspomnieć niebywały sukces "Paranormal Activity", "Naznaczonego", "Nocy oczyszczenia" czy oscarowego "Uciekaj!".
Czy Blum jest Midasem współczesnego kina grozy? W większości przypadków jego "dotyk" oznacza grube miliony zysku przy relatywnie niskich budżetach, acz od czasu do czasu zdarzają mu się potknięcia. I do takich należy niestety zaliczyć film Keitha Thomasa, który właśnie wylądował na Blu-ray i DVD.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to niebywała oszczędność środków wyrazu. Opowiadająca o rodzinie obdarzonej parapsychicznymi zdolnościami "Podpalaczka" kosztowała 12 mln dol., ale trudno oprzeć się wrażeniu, że oglądamy rzecz od początku do końca skrojoną pod telewizję. Ascetyczne scenografie, zdjęcia w większości kręcone w pomieszczeniach, obsada ograniczona do minimum i skromniutkie CGI sprawiają, że "Podpalaczka" wygląda jak współczesne kino klasy B, na jakie możecie natrafić w czeluściach Netfliksa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Głównym grzechem pierwszej adaptacji z 1984 r. w reżyserii Marka L. Lestera ("Commando") był brak napięcia i ziejąca z ekranu nuda. Z filmem Thomasa jest podobnie: akcja nabiera tempa dopiero pod koniec trzeciego aktu, chwilę przed napisami końcowymi. Nie pomagają ani bezpłciowe dialogi, ani kiepsko napisane postacie.
Jeśli chodzi obsadę, to zarówno Zac Efron, jak i Ryan Kiera Armstrong nie mieli zbytnich szans, aby się wykazać. Na drugim planie błyszczą za to hollywoodzcy weterani: Kurtwood Smith ("Różowe lata siedemdziesiąte") i John Beasley ("Suma wszystkich strachów").
Ale z pewnością złego słowa nie można powiedzieć o muzyce. Podobnie jak ekranizacja z 1984 r. nowa "Podpalaczka" zwraca uwagę zapadającą w pamięć ścieżką dźwiękową. Tam za soundtrack odpowiedzialny był Tangerine Dream, tu za konsoletą zasiadł legendarny John Carpenter wraz ze swoim synem Codym i chrześniakiem Danielem Davisem. Minimalistyczna, pulsująca i posępna elektronika od pierwszych taktów przywodzi na myśl inne dokonania reżysera "Halloween". Warto sprawdzić, zwłaszcza że oba albumy dostępne są na Spotify.
Podpalaczka - oficjalny zwiastun Blu-ray™ i DVD
Odnośnie wydania Blu-ray: w odróżnieniu od wersji brytyjskiej dostajemy goły film bez dodatków (m.in. alternatywnego zakończenia czy scen niewykorzystanych). "Podpalaczka" nie ma też polskiego audio (jest angielska albo hiszpańska ścieżka dialogowa). Do wyboru mamy jedynie polskie napisy.
Obraz: 1080p HD 16x9 2.39:1, dźwięk: DTS-HD Master Audio 5.1 (angielski), napisy: polskie
Grzegorz Kłos, dziennikarz Wirtualnej Polski