''Pokłosie'': Czy warto iść do kina na nowy film Pasikowskiego?
Czy Pasikowski jest w formie? Czy rzeczywiście udowadnia, że w Polsce jest możliwe kręcenie kina gatunkowego? Jak wyszło przedstawienie uniwersalnej historii o zbrodni, karze i pamięci? I najważniejsze pytanie – czy warto iść do kina na „Pokłosie”?
Najbardziej kasowy polski reżyser wraca po jedenastu latach milczenia. „Pokłosie”, które dostało nagrodę dziennikarzy na tegorocznym festiwalu w Gdyni, to film niezwykle ważny jeszcze z innego względu. Po pierwsze pokazuje, że kino gatunków z powodzeniem może opowiadać o sprawach ważkich z historycznego punktu widzenia. Po drugie swoim obrazem reżyser „Psów” rozbraja bombę napięć polsko-żydowskich.
W wywiadzie udzielonym trzy lata temu Gazecie Wyborcze Władysław Pasikowski obiecał, że nakręci ten film „choćby jako dzwonek do telefonu”.
Jak widać reżyser traktuje swoich widzów poważnie i dotrzymuje słowa. Sam film wywołał spore poruszenie, zanim jeszcze padł ostatni klaps na planie.
Czy Pasikowski jest w formie? Czy rzeczywiście udowadnia, że w Polsce jest możliwe kręcenie kina gatunkowego? Jak wyszło przedstawienie uniwersalnej historii o zbrodni, karze i pamięci? I najważniejsze pytanie – czy warto iść do kina na „Pokłosie”?
Czekaliśmy pół roku
W przedostatnim dniu pojawił się film, na którego realizację musieliśmy czekać aż siedem lat. Było nim właśnie „Pokłosie” Władysława Pasikowskiego, wracającego z nowym obrazem po jedenastoletnim milczeniu.
Warto dodać, że pokaz festiwalowy odbył się w wersji bez napisów końcowych, a jeszcze w przeddzień rozpoczęcia GFF Pasikowski mówił, że nie ma szans, aby „Pokłosie” trafiło na projekcję do Gdyni.
Udało się, niestety ogólnopolska widownia na premierę tego ważnego filmu musiała czekać jeszcze pół roku. 9 listopada produkcja nareszcie trafia do polskich kin.
Zbrukane żydowskie nagrobki
„Pokłosie” wzbudzało emocje zanim prace nad nim na dobre się rozpoczęły. Pasikowski sięgnął po temat ciągle budzący kontrowersje.
Scenariusz autorstwa reżysera przedstawia historię dwóch braci, z których jeden wraca do rodzinnej wsi po 20 latach pracy w Chicago i zastaje młodszego pochłoniętego skupowaniem macew, w okresie PRL-u służących chłopom do najróżniejszych celów gospodarczych.
**Nagrobki trafiły do warsztatów, na pola, a nawet posłużyły jako wiejska droga...
Śledztwo i makabryczne odkrycie
Desperacja, z jaką Józek (Maciej Stuhr)
walczy o pamięć zamordowanych Żydów niepokoi Franka (w tej roli rewelacyjny Ireneusz Czop)
, ale z czasem sam zaczyna zastanawiać się nad niepasującymi elementami układanki.
Zdumiewa go zmowa milczenia we wsi, niezgadzające się akty własności poszczególnych domostw i ziemi, o której zawsze myślał, że należała do ojca.
Rozpoczyna się niebezpieczne śledztwo prowadzące do przerażającego odkrycia…
Nie wystawia monumentów z wierzbą płaczącą w tle
Mimo upływu dekady Pasikowski nadal jest mistrzem thrillera i z całą mocą udowadnia to w „Pokłosiu”.
Swoim najnowszym filmem pokazuje, że trudne i ważne temat można omawiać także w kinie gatunków.
Reżyser „Psów” przełamuje polską martyrologię i robi kino dla ludzi, nie wystawia monumentów z wierzbą płaczącą w tle.
Chcesz poznać odpowiedź?
„Pokłosie” porywa swoją płynną narracją, konsekwencją i intrygującymi zwrotami akcji. Stuhr i Czop tworzą doskonały duet, przykuwają uwagę i nie pozwalają oderwać od siebie wzroku.
Emocje między braćmi, niepokój rodzący się wraz z odkrywaniem kolejnych elementów mrocznej rodzinnej historii sprawia, że w naszych głowach mnożą się pytania, ale sami nie wiemy, czy chcemy poznać odpowiedzi.
Klasyczny thriller
Mierzenie się z ponurą przeszłością, na którą nie mamy wpływu, to jeden z głównych tematów filmu.
Władysław Pasikowski stworzył wysokiej klasy thriller i z tego powodu scenariusz „Pokłosia” trafia do widza nie brzmiąc jak pogadanka o trudnych losach Polaków w okresie II wojny światowej.
To nie jest lekcja historii
Czy to jest kolejne rozliczenie z przeszłością? Nie, to jest uniwersalna opowieść o mierzeniu się z faktami, na które nie mieliśmy wpływu, a które zaczynają (często wbrew naszej woli) zmieniać nam życie.
"Pokłosie” z pewnością wywoła dyskusję na temat roli Polaków w zagładzie Żydów w okresie niemieckiej okupacji, ale Pasikowski nie chce uczyć nas historii.
Zostawia to innym, a sam snuje opowieść, wobec której nie da się przejść obojętnie.
Ocena: 8/10
Małgorzata Major