''Pokłosie'': Czy warto iść do kina na nowy film Pasikowskiego?
Film o brudnej pamięci
Czy Pasikowski jest w formie? Czy rzeczywiście udowadnia, że w Polsce jest możliwe kręcenie kina gatunkowego? Jak wyszło przedstawienie uniwersalnej historii o zbrodni, karze i pamięci? I najważniejsze pytanie – czy warto iść do kina na „Pokłosie”?
Najbardziej kasowy polski reżyser wraca po jedenastu latach milczenia. „Pokłosie”, które dostało nagrodę dziennikarzy na tegorocznym festiwalu w Gdyni, to film niezwykle ważny jeszcze z innego względu. Po pierwsze pokazuje, że kino gatunków z powodzeniem może opowiadać o sprawach ważkich z historycznego punktu widzenia. Po drugie swoim obrazem reżyser „Psów” rozbraja bombę napięć polsko-żydowskich.
W wywiadzie udzielonym trzy lata temu Gazecie Wyborcze Władysław Pasikowski obiecał, że nakręci ten film „choćby jako dzwonek do telefonu”.
Jak widać reżyser traktuje swoich widzów poważnie i dotrzymuje słowa. Sam film wywołał spore poruszenie, zanim jeszcze padł ostatni klaps na planie.
Czy Pasikowski jest w formie? Czy rzeczywiście udowadnia, że w Polsce jest możliwe kręcenie kina gatunkowego? Jak wyszło przedstawienie uniwersalnej historii o zbrodni, karze i pamięci? I najważniejsze pytanie – czy warto iść do kina na „Pokłosie”?