Polański, Wajda, Pawlikowski z Nagrodami 50‑lecia SFP
Zjazd założycielski Stowarzyszenia Filmowców Polskich odbył się 29 i 30 maja 1966. Na czele organizacji ludzi filmu stanął Jerzy Kawalerowicz. Początki były trudne. Stowarzyszenie nie miało własnej siedziby, a organizacyjne spotkania odbywały się przy przypadkowych kawiarnianych stolikach.
Dziś, po 50 latach Stowarzyszenie osiągnęło pozycję najpotężniejszej organizacji artystycznej, współtworzącej filmowy pejzaż naszego kraju. Z okazji jubileuszu 50–lecia Stowarzyszenia Filmowców Polskich specjalne nagrody odebrali m.in.: Roman Polański, Małgorzata Szumowska, Andrzej Wajda, Agnieszka Holland, Paweł Pawlikowski i Tomasz Wasilewski.
27.05.2016 11:45
- Jestem bardzo wzruszony, że minione 50 lat udało nam się przeżyć w dobrej kondycji. Mam nadzieję, że kolejne 50 lat również pociągniemy. Cieszę się, że pomimo różnic politycznych i innych, udało nam się zadbać o nasze interesy. Na przykład o właściwą organizację prawa autorskiego, która umożliwiła nam wypłatę tantiem autorskich za eksploatację filmów czy też o ustawę o kinematografii, o którą walczyliśmy 10 lat i którą wylobbowaliśmy w Sejmie. Mieliśmy dużo szczęścia, że to wszystko nam się udało. Dziękuję wszystkim za poparcie oraz za to, że jesteśmy razem – powiedział Jacek Bromski, prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich.
Założycielski zjazd SFP odbył się w dniach 29-30 maja 1966 roku. - Wśród obecnych dzisiaj gości są osoby, które tam wówczas były i zakładały tę organizację. I dzisiaj mogą nam przypomnieć , jaką drogę przeszło Stowarzyszenie, od kawiarnianych stolików, które na samym początku pełniły funkcję jego siedziby, do najpotężniejszej organizacji artystycznej, współtworzącej filmowy pejzaż naszego kraju – przypomniał prowadzący uroczystość Paweł Sztompke.
Pierwszym prezesem SFP został nieżyjący już Jerzy Kawalerowicz. Po nim funkcję tę pełnili – obecni na obchodach 50-lecia SFP – Andrzej Wajda oraz Janusz Majewski. - Przez te 50 lat nasze stowarzyszenie realizowało wiele różnych zadań, zawsze jednak zwróconych ku naszemu środowisku filmowemu i oczywiście po to, żebyśmy mogli robić filmy. A były okresy, kiedy władza nie była pewna, czy polski film spełnia swoją rolę. W 1960 roku Biuro Polityczne KC PZPR powiedziało, że „polska szkoła filmowa” nie spełnia jego oczekiwań i nie będziemy już więcej robić takich filmów. W związku z tym zaczęliśmy robić filmy historyczne. Kawalerowicz nakręcił „Faraona”, Wojciech Jerzy Has wziął się za „Pamiętnik znaleziony w Saragossie”, a ja za „Popioły” – wspominał Andrzej Wajda.
Wkrótce okazało się, że to, co miało być ciosem w ówczesną polską kinematografię, stało się jeszcze jedną jej możliwością. – Dzięki tym projektom musieliśmy wielokrotnie powiększyć nasze ekipy filmowe. Musieliśmy znaleźć nowych scenografów, nowych asystentów, nowych operatorów etc. - przypomniał Wajda. To on, co sam przyznaje, ubłagał Janusza Majewskiego, żeby ten został kolejnym prezesem w dodatku w tak trudnej sytuacji, jaką był trwający wówczas stan wojenny.
– Przyszli do mnie koledzy – Filip Bajon, Krzysztof Kieślowski i Krzysztof Zanussi – niespodziewanie i z poważnymi minami. Przyjąłem ich na takim strychu, gdzie miałem fotel na sprężynach, który niewiele wcześniej kupiłem na aukcji w ambasadzie amerykańskiej. Kieślowski tak się na nim kołysał, że w końcu upadł. To wywołało, oczywiście salwę śmiechu wśród pozostałych. Filip Bajon powiedział wtedy, że to dobry znak – wyznał Majewski, który mimo to najpierw zdecydowanie odmówił. Podkreślał, że w ogóle się na tym nie zna, choć - co sam dziś przyznaje - nie była to tak do końca prawda. – Przecież już wcześniej, w czasach rządów Jerzego Kawalerowicza, byłem sekretarzem SFP. Wydawało mi się jednak, że nie mam temperamentu społecznego i zwyczajnie nie potrafię tego robić. Poza tym, moja żona była temu przeciwna – opowiadał Majewski.
Doszło jednak do zjazdu wyborczego, na którym twórca „Excentryków” został wybrany na nowego prezesa SFP. – Andrzej Wajda powiedział mi wtedy: „Jak chorąży pada w bitwie, to ten kto jest najbliżej, łapie sztandar i idzie dalej”. Cóż mi pozostało? Wziąłem ten sztandar. Przyszedłem do domu, a żona: „No i co?”. Odpowiedziałem jej, że postanowiłem zostać wiceprezesem. Na drugi dzień dostałem kosz kwiatów od gen. Jaruzelskiego i wszystko się wydało. Przez kolejne lata starałem się, żebyśmy przetrwali. Nie wiedzieliśmy przecież, że to się może tak szybko skończyć. Myśleliśmy, że to potrwa do końca naszych dni. I dlatego w tych warunkach, w jakich dane mi było zarządzać stowarzyszeniem, staraliśmy się zachować twarz – przyznaje dziś Janusz Majewski. Po nim, już na początku lat 90., pałeczkę przejęło kolejne pokolenie twórców, którego reprezentantami byli Jan Kidawa-Błoński, Jerzy Domaradzki, Filip Bajon, Feliks Falk oraz Jacek Bromski, który jest prezesem Stowarzyszenia Filmowców Polskich od 1996 roku. - Mam
nadzieję, że już stosunkowo niedługo znajdą się młodsi, którym będzie można przekazać rządy w Stowarzyszeniu – dodaje obecny szef SFP.
Z okazji 50 lat istnienia władze Stowarzyszenia Filmowców Polskich postanowiły wyróżnić osoby, które przyczyniły się do rozsławiania kinematografii polskiej na świecie. Jako pierwszy, złoty znaczek SFP nr 1 oraz obraz Leona Tarasewicza, otrzymał (już kilka tygodni temu z okazji swoich 90. urodzin) Andrzej Wajda. Teraz takie same pamiątkowe upominki otrzymali: Janusz Majewski, Jerzy Hoffman, Marcel Łoziński, Krzysztof Zanussi, Paweł Edelman, Jerzy Skolimowski, Aneta Kopacz, Małgorzata Szumowska, Paweł Pawlikowski, Wojciech Marczewski, Piotr Gadzinowski, Bartosz Konopka, Tomasz Wasilewski, Agnieszka Odorowicz, Ewa Braun, Allan Starski i Janusz Zaorski. W imieniu Agnieszki Holland odznakę i obraz odebrała jej siostra Magdalena Łazarkiewicz. W tym samym dniu, tyle że w Krakowie, przyznaną przez Stowarzyszenie nagrodę z rąk prezydenta miasta Jacka Majchrowskiego otrzymał również Roman Polański.
Specjalna nagroda trafiła także w ręce Jacka Bromskiego, który w tym roku obchodzi swój prywatny jubileusz - 20 lat na stanowisku prezesa Stowarzyszenia Filmowców Polskich. Bromski, który rozpoczął swoją pierwszą kadencję w październiku 1996 roku, sprawił, że po trudnym okresie transformacji Stowarzyszenie mocno stanęło na nogi. Od początku swojej prezesury postawił zdecydowanie na ochronę prawa autorskiego oraz międzynarodowe kontakty. To także za jego kadencji Stowarzyszenie doprowadziło do uchwalenia Ustawy o kinematografii (2005), która powołując Polski Instytut Sztuki Filmowej, zapoczątkowała rozkwit polskiej kinematografii. - Drogi Jacku, dziękujemy Ci za to, co już zrobiłeś dla naszego Stowarzyszenia i prosimy żebyś swoim doświadczeniem i niezwykłą intuicją służył nam jak najdłużej – napisali w dołączonym do nagrody liście prezesi honorowi, Janusz Majewski i Andrzej Wajda. List gratulacyjny adresowany do Jacka Bromskiego w imieniu ZASP odczytał jego obecny szef, Olgierd Łukaszewicz.
Na koniec uroczystości prezes Jacek Bromski wręczył kwiaty Zofii Zorice Zarzyckiej, aktorce i II reżyserce takich filmów jak „Smuga cienia”, „Pokój z widokiem na morze”, „Zabij mnie, glino”, „Sztuka kochania” czy też „Kuchnia polska”, która w dniu jubileuszowych uroczystości obchodziła swoje 92. urodziny.
Uroczyste obchody jubileuszu 50-lecia Stowarzyszenia Filmowców Polskich odbyły się 25 maja 2016 w warszawskim klubie Endorfina.