Polskie kina nie chcą pokazywać oscarowych “Tamtych dni, tamtych nocy”. Jeśli nie homofobia i brak dobrego gustu, to co?

Cztery nominacje do Oscara i świetne recenzje. Wydawałoby się, że to wystarczające argumenty za tym, aby film był pokazany we wszystkich multipleksach. Tak się jednak nie dzieje. “Tamte dni, tamte noce” są grane w kinach tylko jednej sieci. Dlaczego?

Polskie kina nie chcą pokazywać oscarowych “Tamtych dni, tamtych nocy”. Jeśli nie homofobia i brak dobrego gustu, to co?
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Łukasz Knap

Polski kinoman często zderza się z sytuacją, że wychwalanego i nagradzanego filmu nie zobaczy w multipleksie. Ze świecą można było szukać kin grających nagrodzony trzema OscaramiMoonlight” Barry’ego Jenkinsa czy wybitnego “Klienta” Asghara Farhadiego. Teraz podobny los spotyka “Tamte dni, tamte noce”, odważny włosko-francusko-amerykański melodramat Luki Guadagniniego, któremu nie pomógł ani potężny dystrybutor UIP, ani hurraoptymistyczne recenzje. Jeden z najciekawszych filmów sezonu jest grany w zaledwie 28 kinach (w tym 11 kinach sieci Cinema City).

Dlaczego “Tamtych dni, tamtych nocy” nie zobaczymy w Heliosie i Multikinie? Helios tłumaczy swoją decyzję niskim “potencjałem frekwencyjnym”. - Twórczość reżysera filmu "Tamte dni, tamte noce" to kino dla wymagających odbiorców. Jego poprzednie produkcje nie były szeroko grane lub w ogóle nie były pokazywane w multipleksach i zgromadziły niewielką widownię - tłumaczy Aleksandra Wawrzos z Heliosa.

- Skrupulatnie planujemy, co zaoferujemy widzom. Zależy nam, aby proponowane filmy odpowiadały gustom jak najszerszej publiczności - tłumaczy Róża Adamcio z działu marketingu Multikina.

Obraz
© Materiały prasowe

Polskie kina nie chcą filmów z całującymi się panami?

Inaczej na tę sprawę patrzą widzowie. Nie jest tajemnicą, że film Guadagniniego ma wyraźny wątek homoerotyczny. Czyżby kina przestraszyły się, że całujący się panowie na ekranie wystraszą polską publiczność? - Za tym filmem stoi potężny dystrybutor i oscarowa fama. Nie mówiąc już o tym, że wpisałby się idealnie w oficjalnie głoszone przez Agorę (do której należy sieć Helios - przyp.red.) hasła. Ale widać między pozorem a rzeczywistością rozciąga się wielka szara strefa - pisze na Facebooku krytyk filmowy Bartosz Żurawiecki.

“Kontrowersyjnego” filmu nie bała się sieć Cinema City. - Bierzemy pod uwagę gusta widzów oczekujących szerszego wyboru. Często wybierają filmy niszowe, ponieważ dzięki karcie Unlimited mają możliwość częstszego korzystania z kina - mówi Izabela Karolczyk - Szafrańska, szefowa działu marketingu Cinema City. - Zwracamy uwagę na walory artystyczne i uznanie uzyskiwane przez filmy na różnych festiwalach - dodaje Tomasz Sosnowski, odpowiedzialny za repertuar.

Przeczytaj recenzję filmu:

Kina mają dziś największy wpływ na gusta polskiej widowni

Ograniczona dystrybucja “Tamtych dni, tamtych nocy” jest częścią szerszego problemu, związanego z niełatwymi relacjami między dystrybutorami a sieciami kin, które dziś mają decydujący wpływ na gusta polskiej widowni.

- Rozumiem ogromny problem kin jednosalowych, które muszą wybierać z spośród kilkunastu premier co tydzień. Ale kina wielosalowe mogłyby bardziej zróżnicować swój repertuar - postuluje Dagmara Molga z firmy Solopan. - W przypadku Cinema City jest trochę inaczej, bo osoba odpowiedzialna za program bierze pod uwagę filmy jakościowe. Proponuje wyselekcjonowane pokazy w dobrych kinach - chwali sieciówkę Molga.

Przedstawicielka Solopanu przypomina, że miała trudności z przekonaniem multipleksów do zagrania “Idy”. Podobnie było w przypadku oscarowego “Moonlightu”, który ma nie tylko czarnoskórych bohaterów, ale także wątek homoerotyczny. Wtedy Multikino i Helios też nie chciał grać tego filmu w ramach standardowych pokazów, bo uznały, że to za mało komercyjny film.

Jeśli dla polskich kin Oscar nie jest wyznacznikiem potencjału sprzedażowego filmu, to co nim jest? Filmy żerujące na najniższych instynktach. - Multipleksy wiedzą, że ludzie pójdą na polskie komedie, “Botoks” i “50 twarzy Greya”, więc grają to, ile wlezie. Bo chcą zarobić. Najbardziej boli, gdy masz film, robisz kampanię i widać, że ludzie chcą go zobaczyć, bo mówią o nim, a koniec końców film ma bardzo ograniczoną dystrybucję - mówi anonimowo przedstawiciel niezależnej firmy dystrybucyjnej.

W nieoficjalnych rozmowach słychać dużo żalu ze strony firm dystrybucyjnych: - Kina powinny myśleć też o edukacji widza, a nie tylko liczyć zyski. - Na kilkaset kin w Polsce tylko kilka ma poczucie misji. Delektowanie się dobrym kinem staję się przywilejem dla wybrańców. Zupełnie niepotrzebnie, bo film jest sztuką egalitarną, tylko trzeba ułatwić widzom dostęp do bardziej różnorodnego repertuaru.

W ubiegłym roku kina rekordowo odwiedziło 56 mln widzów. Wpływy z biletów wyniosły 1 miliard złotych. Ograniczając repertuar do komercyjnych pewniaków multipleksy jednak strzelają sobie w stopę, ponieważ konkurencja nie śpi, polscy widzowie mają coraz więcej możliwości, aby obejrzeć legalnie dobre filmy w domowym zaciszu. Jeśli nie znajdą ich w kinach, obejrzą je gdzie indziej.

Poniżej lista kin, w których można oglądać "Tamte dni, tamte noce"
- wybrane kina Cinema City: Warszawa ( Arkadia, Galeria Mokotów, Promenada ); Bydgoszcz, Gliwice, Katowice Punkt 44, Kraków Bonarka, Łódź, Poznań Kinepolis, Toruń Czerwona Droga, Wrocław Galeria Wroclavia
- Białystok: Forum
- Gdynia: GCF
- Katowice: Rialto
- Kraków: ARS; Pod Baranami
- Łódź: Charlie
- Olsztyn: Awangarda
- Poznań: Muza
- Toruń: CSW
- Warszawa: Atlantic, Kinoteka, Muranów; Praha; Novekino Wisła
- Wroclaw: DCF; Nowe Horyzonty; OH Kino

multikinocinema cityhelios
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (432)