Pomnik legendarnego polskiego komika stanie w Poznaniu. Stolica Wielkopolski odda hołd Bohdanowi Smoleniowi
Legenda polskiego kabaretu – Bogdan Smoleń – powinien doczekać się za dwa lata pomnika w centrum Poznania, gdzie z Zenonem Laskowikiem współtworzył kabaret Tey. W czasie, gdy szybko stawianie pomniki raczej dzielą niż łączą Polaków, ten powinien zjednoczyć naród.
Poznań ma zamiar uczcić legendę polskiego kabaretu Bogdana Smolenia. Satyryk zmarł w grudniu 2016 roku. Był związany ze stolicą Wielkopolski. W czasach komunistycznych bawił zdołowany naród.
Do legendy polskiego kabaretu przeszedł jego program – przygotowany z Zenonem Laskowikiem – "Z tyłu sklepu". Pokazany w Opolu w 1980 roku, tuż przed wybuchem strajku sierpniowego w Gdańsku, w Opolu Kabaret Tey przedstawił show krytykujący PRL-owski kryzys, cenzurę, telewizję, stosunki społeczne i władzę.
Smoleń i Laskowik byli odpowiednio pracownikiem i kierownikiem sklepu warzywniczego, w którym oczywiście niczego nie było (- Przyszedł ten, co się w zeszłym tygodniu zapisał na nać pietruszki. - A krew oddał?). Smoleń przedstawił też monolog w 1984 roku na kabaretonie w Opolu. Siedział wtedy w piżamie na scenie, jako pacjent chorego "systemu".
Komik urodził się 9 czerwca 1947 r. Występował w filmach i na estradzie. Młodsze pokolenia kojarzą go z rolą listonosza Edzia w serialu "Świat według Kiepskich", ale starsi wiedzą, że był jednym z popularniejszych kabareciarzy w latach 70. i 80.
W 2007 roku w Baranówku pod Mosiną (Wielkopolskie) Smoleń stworzył Fundację Stworzenia Pana Smolenia, prowadzącą hipoterapię dla osób niepełnosprawnych. Zmarł po długiej chorobie 15 grudnia 2016 roku.
Gdzie miałby stanąć pomnik, stworzony według projektu Piotra Sochy? W centrum miasta, na skwerze między ulicą Rybaki a Strzałową w pobliżu Charlie Monroe Kino Malta. Projekt został wybrany w konkursie zorganizowanym przez Stowarzyszenie Zostań Gwiazdą Kabaretu. PAP podaje, że pomnikowy Bohdan Smoleń będzie siedział na krześle przy kawiarnianym stoliku. Drugie krzesło będzie wolne, czekając na chętnych, którzy będą się chcieli dosiąść, by porozmawiać z Bohdanem.
Niewykluczone, że na pomnik zorganizowana zostanie zbiórka.
Satyryka spotkała w życiu tragedia: przeżył samobójczą śmierć najpierw jednego z trzech synów, Piotra, a później żony. Smoleń wyznawał w wywiadzie:
- Teresa przez rok po śmierci syna właściwie nie oprzytomniała. To ją dobiło. Była bardzo wrażliwa. Powiedziała mi: Ty dasz sobie radę z dziećmi, ja już nie mogę, bo brakło tego jednego. Strasznie tęskniła za Piotrkiem. Nie wiem, dlaczego nie dała rady. Za dużo była sama w domu, dużo rozmyślała. Myślałem, że matka trojga dzieci ma wielką siłę życia, że jest silna. A ona była zupełnie załamana, oskarżała się. Do tego dochodziły plotki, ludzie ciągle obserwowali, gadali. W ten dzień, kiedy się zabiła, mieliśmy w domu gości. Nie pomyślałem, że jest aż tak źle. Teresa zabiła się prawie rok po śmierci Piotrusia. Piliśmy, rozmawialiśmy o wszystkim, tylko nie o śmierci. W pewnej chwili Teresa poszła na górę, była zmęczona. Kiedy goście już wychodzili, poszedłem po nią. Powiesiła się na biustonoszu. Odszarpnąłem ten stanik, próbowałem ją reanimować, ratować. Zmarła mi na rękach.