''Potop'': Film, który podzielił polską widownię
14.09.2015 | aktual.: 22.03.2017 09:48
Dziś „Potop” cieszy się niesłabnącą sympatią młodszych i starszych widzów, zbierając doskonałe opinie – był też naszym kandydatem do Oscara. Ale kiedy Hoffman przygotowywał się do realizacji swojego dzieła, wywołał prawdziwą aferę narodową...
We wrześniu 1974 roku na . Teraz, po 40 latach od premiery, tegoroczny gdyński festiwal otworzył „Potop Redivivus" ("Potop zmartwychwstały" - zobacz zwiastun)
, pokaz specjalny skróconej i przemontowanej wersji kultowego dzieła Jerzego Hoffmana.
To sam reżyser zadecydował o pocięciu swojego trwającego ponad pięć godzin filmu, wyświetlanego dotąd w dwóch częściach. Argumentował, że współcześni widzowie są przyzwyczajeni do zupełnie innego tempa i rytmu narracji.
- Stworzyłem więc „Potop” na nowo, w wersji trzygodzinnej. Film, który nic nie stracił z najważniejszych wątków, nie stracił na czytelności, a jednocześnie nabrał tempa. [...] Próbne projekcje pokazały, że stał się filmem na nowo atrakcyjnym i pasjonującym – zapewniał.
Dziś „Potop” cieszy się niesłabnącą sympatią młodszych i starszych widzów, zbierając doskonałe opinie – był też naszym kandydatem do Oscara. Ale kiedy Hoffman przygotowywał się do realizacji swojego dzieła, wywołał prawdziwą aferę narodową…
Pokonać Forda
Walkę o „Trylogię” Hoffman toczył już od samego początku – najpierw musiał pokonać swojego rywala na reżyserskim stołku, Aleksandra Forda (na zdjęciu).
Ford, nazywany w PRL-u carem kinematografii, od dawna ostrzył sobie zęby na adaptację „Potopu”, dopóki sytuacja polityczna nie skłoniła go do emigracji (więcej tutaj)
. Dopiero wtedy Hoffman mógł przejąć jego projekt.
Zaczął od końca, zabierając się za ekranizację Sienkiewiczowskiego „Pana Wołodyjowskiego”. Potem sięgnął po „Potop”, wielką produkcję, której realizacja pochłonęła niemal 200 milionów złotych.
''Aż mnie skręciło''
Wiadomość o powstaniu „Potopu” wzbudziła u widzów radość, dopóki Hoffman nie przedstawił swoich propozycji obsadowych. Widzowie chcieli widzieć w roli Kmicica Marka Perepeczko, gdy zaś dowiedzieli się, że książkowego bohatera zagrać ma Daniel Olbrychski, który w „Panu Wołodyjowskim” wcielił się w Azję, zawrzało.
Czytelnicy zasypywali gazety pełnymi oburzenia listami, zapewniając, że będą bojkotować film, a Olbrychski jest niski i brzydki, i nie ma dla niego miejsca na ekranie.
''Olbrychski to nieutalentowany, brzydki, garbaty pedał, Żyd''
Bitwa o Oleńkę
Podobną burzę wywołał wybór Oleńki. Widzowie domagali się, aby tę rolę powierzono Barbarze Brylskiej, ale Hoffman początkowo zdecydował się na debiutantkę, 19-letnią studentkę łódzkiej szkoły filmowej, Janinę Sokołowską (na zdjęciu).
Ostatecznie jednak odrzucił jej kandydaturę (Sokołowska została odprawiona z kwitkiem – nie udało się jej już przebić i w latach 70. zagrała zaledwie kilka epizodów na ekranie).
Oleńką, ku niedowierzaniu tłumów, została znana z „Polowania na muchy” (więcej o kulisach powstania filmu tutaj)
Andrzeja Wajdy Małgorzata Braunek.
''Brzydka i nieutalentowana''
Znów gazety zostały zalane falą pełnych wściekłości listów – twierdzono, że Braunek jest brzydka, nieutalentowana, a nawet że „nie zasługuje na nazwanie homo sapiens”.
Aktorka zaś, zupełnie niezrażona, mówiła głośno, że propozycja zagrania w „Potopie” była dla niej prawdziwym zaskoczeniem. Potwierdzała, że faktycznie rola Oleńki zupełnie do niej nie pasuje, ale zgodziła się, bo dostrzegła szansę, by z tej bezbarwnej postaci uczynić prawdziwą, żyjącą, nowoczesną kobietę.
Jak można się domyślać, te wypowiedzi nie przysporzyły jej wielu zwolenników.
''Oleńki szukałem bardzo długo''
- Oleńki szukałem bardzo długo – opowiadał Hoffman w Filmie.
- "Potop" był realizowany w okresie, kiedy najładniejsze nasze aktorki były już albo dojrzałymi paniami, albo jeszcze w wieku niemal dziecięcym. Wreszcie postawiłem na młodziutką studentkę szkoły teatralnej. Okazało się jednak, że mój wybór nie był najwłaściwszy, ponieważ tej dziewczynie trudno było psychicznie nastawić się na rolę panny szlachcianki i musiałem z niej zrezygnować – tłumaczył.
Ten wybór okazał się strzałem w dziesiątkę i przyniósł aktorce nagrodę Złote Grono. Małgorzata Braunek zmarła po walce z ciężką chorobą 23 czerwca 2014 roku. Miała 67 lat (więcej tutaj)
. (sm/gk/mn)