"Pretty Woman" miała być głupią komedyjką, a stała się fenomenem

Dziś w tv ukochana komedia romantyczna Polaków! "Pretty Woman" w reżyserii Garry'ego Marshalla uchodzi dziś za jedną z najpopularniejszych i niemal kultowych już komedii romantycznych, choć kiedy film wszedł na ekrany pod koniec marca 1990 r., nie wszyscy krytycy byli nim zachwyceni.

"Pretty Woman" miała być głupią komedyjką, a stała się fenomenem
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Jeszcze zanim zaczęto zdjęcia, projekt nie cieszył się wielkim powodzeniem - kolejni aktorzy odrzucali proponowane im główne role, a Richard Gere, który ostatecznie przyjął angaż, twierdził, że zrobił to wyłącznie dlatego, że akurat potrzebował pieniędzy.

W dodatku nie tylko głośno krytykował fabułę i przekaz, ale i bez żadnych oporów nazywał film "głupawą komedyjką romantyczną".

Reżyser miał prawdziwy problem ze skompletowaniem obsady, bowiem aktorzy dość sceptycznie podchodzili do jego projektu - niektórzy z nich odmawiali, twierdząc, że "Pretty Woman" nie jest wcale piękną historią o miłości, a niemoralną, zachęcającą do prostytucji i promującą postawę materialistyczną głupawą opowiastką.

Rolę Edwarda Lewisa odrzucili między innymi Sylwester Stallone, Al Pacino oraz Albert Brooks.

Rolę Vivien proponowano między innymi Sandrze Bullock, Molly Ringwald, Sarah Jessice Parker, Daryl Hannah oraz Kristin Davies.

Sam tytuł filmu miał brzmieć zupełnie inaczej - i raczej mało chwytliwie. Reżyser wymyślił nazwę "$3000", która odnosiła się do kwoty, jaką za noc zażyczyła sobie grana przez Julię Roberts Vivien. Ponieważ jednak producentom, po wielu przebojach, udało się kupić prawa do wykorzystania utworu "Pretty Woman" w wykonaniu Roya Orbisona, uznano, że tym samym tytuł piosenki stanie się też tytułem filmu.

Richard Gere i Julia Roberts pracę na planie wspominali całkiem dobrze - często pozwalali sobie na żarty, a niektóre z nich ostatecznie trafiły do filmu. Na przykład scena, w której Gere zamyka pudełko z naszyjnikiem, prawie przytrzaskując palce Roberts, która wybucha pełnym zaskoczenia śmiechem - reżyserowi tak bardzo spodobała się naturalna reakcja aktorki, że postanowił umieścić ją w filmie. Roberts miała też podobno problem, by śmiać się w odpowiednich momentach; reżyser jednak odkrył na to sposób i po prostu łaskotał jej stopy.

I chociaż Roberts uchodzi za jedną z sympatyczniejszych hollywoodzkich gwiazd, na planie podobno miała swoje humorki; zaprotestowała również, gdy okazało się, że ma się rozbierać przed kamerami. Co więcej, nie chciała nawet pozować w skąpym odzieniu do zdjęcia na plakat - dlatego ciało, które na nim widzimy, nie należy do niej. Głowę aktorki dolepiono do sylwetki słynnej dublerki gwiazd, Shelley Michelle.

To zresztą nie jest jedyna ingerencja grafików – Richardowi Gere’owi odjęli kilka lat, "farbując" jego siwe włosy na ciemny brąz.

Niewiele osób wie, że początkowo film miał zupełnie inne zakończenie. Widzowie mogli zobaczyć już zmienioną, romantyczną wersję, w której Richard Gere podjeżdża limuzyną i wspina się po schodach przeciwpożarowych, by wyznać swoje uczucia Julii Roberts. Tak naprawdę jednak historia miała się skończyć inaczej - w pierwszej wersji scenariusza bohater grany przez Gere'a odjeżdża, zostawiając Roberts kopertę z pieniędzmi. Co może i nie było romantyczne, ale z pewnością bardziej wiarygodne.

"Pretty Woman" do obejrzenia w Wielką Sobotę w stacji TVN o godzinie 20:00

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)