"Proceder": tak brzmi polska ulica. Historia rapera, który popełnił samobójstwo [Festiwal w Gdyni]
W marcu 2018 roku polskie media obiegła informacja o śmierci Tomasza Chady. 39-letni raper wyskoczył z okna hotelu. Został przewieziony do szpitala w Mysłowicach, a następnie do placówki dla umysłowo chorych w Rybniku, gdzie zmarł. Ta śmierć wstrząsnęła fanami muzyka. Teraz powstał o nim film.
Chada był jednym z najbardziej rozpoznawalnych przedstawicieli tzw. ulicznego rapu. Jego albumy sprzedawały się w ogromnych ilościach, a teledyski miały miliony wyświetleń na YouTube. Raper nagrywał je w przerwach pomiędzy odsiadkami i na przepustkach. Zanim odniósł sukces jako muzyk, parał się działalnością przestępczą. To właśnie związek z półświatkiem sprawił, że ludzie zaczęli spekulować na temat jego śmierci.
O tym wszystkim jest "Proceder" braci Węgrzyn, twórców związanych ze środowiskiem hip-hopowym, którzy postanowili upomnieć się o miejsce dla Chady w pamięci polskich widzów. A historia życia rapera aż prosiła się o zrobienie z niej filmu. Potrzeba tworzenia, działalność przestępcza, uzależnienia i tragiczna śmierć – brzmi jak poruszający scenariusz.
Zobacz zwiastun filmu "Proceder"
Może się wydawać, że film braci Węgrzyn to w gruncie rzeczy powtórka z "Jesteś Bogiem", który opowiadał historię Magika. Ale "Proceder" nie ma ani takiego ciężaru, ani takich ambicji jak poprzednik. Jest do tego nieco przydługi, z momentami głupawym scenariuszem. Za to ma coś, co sprawia, że ogląda się go świetnie – znakomite dialogi, które wiarygodnie portretują polską scenę hip-hopową i warszawską Pragę z przełomu XX i XXI w. Dodatkowo twórcy, którzy podkreślali w wywiadach, że są związani ze środowiskiem polskich raperów, naszpikowali swój film subtelnymi żartami, zrozumiałymi jedynie dla tych, którzy tych raperów kojarzą.
Do tego obsadzili świetnych aktorów. Nieopatrzony, mało znany Piotr Witkowski po prostu staje się Chadą i na naszych oczach przechodzi wraz z nim transformację z chuderlawego złodziejaszka w napakowanego recydywistę o groźnym i nieco szalonym spojrzeniu. Mamy tu też prawdopodobnie jedyną okazję, by zobaczyć Małgorzatę Kożuchowską w roli gangsterki i w pomarańczowym dresie. Na drugim planie jest wiele postaci, które przykuwają uwagę. Niestety troszkę je zaniedbano – a szkoda, bo czasu w filmie było sporo.
Choć "Proceder" okraszony jest sporą dawką humoru (co prawda czarnego), od początku wybrzmiewa w nim pewna smutna prawda: jeśli pochodzisz z nizin społecznych, nie ma od tego ucieczki. Chada przecież odniósł sukces. Był sławnym artystą, sporo zarabiał. Jego historia, przynajmniej ta filmowa, pokazuje, że mimo wszystko miał sporo szczęścia, a wokół siebie ludzi, którym na nim zależało.
Ale co z tego, skoro przez społeczeństwo całe życie postrzegany był jako chuligan. Filmowy Chada sam siebie też tak postrzega. W tych krótkich, ulotnych chwilach, kiedy wszystko zaczyna się układać, jego ogarnia smutek. Jakby ciągle bał się, że coś straci. Jakby nie wierzył w to, że po prostu to ma.