Proces ws. serialu " "Nasze matki, nasi ojcowie"". Strona niemiecka kwestionuje polskich biegłych
W procesie cywilnym o naruszenie dóbr osobistych żołnierzy AK przeciwko twórcom niemieckiego serialu "Nasze matki, nasi ojcowie" krakowski Sąd Okręgowy powołał biegłych z zakresu kinematografii i historii do oceny filmu – poinformowała PAP Grażyna Rokita z biura prasowego sądu.
Tymczasem, jak poinformowała Reduta Dobrego Imienia, która jest inicjatorem procesu, do Sądu Okręgowego w Krakowie wpłynęło pismo z niemieckiej kancelarii reprezentującej producentów serialu "Nasze Matki, nasi Ojcowie": ZDF i UFA Fiction. - Wynika z niego, że tylko niemieccy biegli mogą rzeczowo ocenić niemiecki serial o polskim antysemityzmie – podaje RDI.
Na początku sierpnia krakowski sąd postanowił powołać biegłego z zakresu kinematografii z Uniwersytetu Łódzkiego na okoliczność ustalenia kategorii filmu "Nasze matki, nasi ojcowie" oraz sposobu przedstawienia w filmie żołnierzy Armii Krajowej. Postanowił także powołać biegłego historyka na okoliczność zgodności z prawdą przedstawianych w serialu informacji historycznych, dotyczących sposobu prezentacji żołnierzy AK.
Akta sprawy przekazano biegłym. Sąd nakreślił 15 października jako termin sporządzenia opinii. Termin kolejnej rozprawy nie został jeszcze wyznaczony. W komunikacie przekazanym PAP Reduta Dobrego Imienia poinformowała, że "jest w posiadaniu dokumentu, zgodnie z którym strona niemiecka w sprawie serialu stanowczo sprzeciwia się powołaniu polskich biegłych historyków i biegłego z zakresu kinematografii".
- Z uzasadnienia wynika, że pełnomocnicy ZDF uważają, że Polacy wychowani w kulcie Armii Krajowej nie będą w stanie obiektywnie ocenić filmu. Zinterpretują film m.in. przez pryzmat swojego wychowania, wiedzy historycznej, poglądów politycznych – podano w komunikacie RDI.
- W opinii prawników, obiektywni mogą być natomiast niemieccy biegli, którzy "mają szeroką faktyczną wiedzę w zakresie antysemityzmu w Armii Krajowej". Tylko oni mogą rzeczowo ocenić niemiecki film o polskim antysemityzmie w szeregach AK – relacjonuje stanowisko strony pozwanej Reduta.
Kadr z serialu "Nasze matki, nasi ojcowie" (fot. materiały prasowe)
- Czekamy na decyzję sądu w tej sprawie. Będziemy informować o dalszych postanowieniach i działaniach – zapowiada RDI.
Proces wytoczył 92-letni żołnierz Armii Krajowej Zbigniew Radłowski oraz Światowy Związek Żołnierzy AK. Wystąpili oni przeciwko producentom trzyczęściowego serialu "Nasze matki, nasi ojcowie", tj. UFA Fiction oraz ZDF (drugi program niemieckiej telewizji) za naruszenie dóbr osobistych rozumianych jako prawo do tożsamości narodowej, dumy narodowej i narodowej godności oraz wolności od mowy nienawiści.
Według powodów, w serialu znalazły się sceny, które mają dowodzić, że AK rzekomo była współwinna zbrodni na osobach narodowości żydowskiej, Niemcy zaś są przedstawieni jako ofiary II wojny światowej.
Powodowie domagają się przeprosin we wszystkich telewizjach, w których film był emitowany, lub poprzedzenia pierwszej emisji w pozostałych telewizjach, do których go sprzedano, informacją historyczną ze stwierdzeniem, że jedynymi winnymi Holocaustu byli Niemcy. Podobny komunikat miałby też się znaleźć na stronie internetowej twórców. Powodowie chcą także usunięcia z filmu znaku graficznego AK na biało-czerwonych opaskach noszonych przez aktorów (według powodów w AK nie było takiego zwyczaju) i zapłaty 25 tys. zł.
Pełnomocnicy pozwanych producentów wnosili o odrzucenie pozwu bez jego merytorycznego rozpoznania, co uzasadniali tym, że sąd polski nie jest właściwy do rozpoznawania sporu. Na wypadek, gdyby sąd nie odrzucił pozwu, wnieśli o jego oddalenie wskazując, że producenci korzystali z wolności do twórczości artystycznej produkując ten film.
Na pierwszej rozprawie w lipcu ub.r. sąd oddalił argument o braku jurysdykcji krajowej uznając, że polski sąd ma prawo i obowiązek procedować w tej sprawie, bo film był wyświetlany w Polsce, ma też prawo ocenić tego skutki. Do sprawy przystąpiła także Prokuratura Okręgowa w Krakowie "z uwagi na ważny interes społeczny".
Reduta Dobrego Imienia Polska Liga przeciw Zniesławieniom istnieje od czterech lat. Zajmuje się m.in. inicjowaniem i wspieraniem działań mających na celu prostowanie nieprawdziwych informacji pojawiających się w mediach na temat historii Polski, zwłaszcza przebiegu II wojny światowej oraz propagowanie wiedzy na temat historii i kultury Polski.