Prosto do piekła. Wstrząsający film z Cezarym Pazurą
Tytuł nie zapowiadał takiego koszmaru. "Ludzie" Macieja Ślesickiego to porażający film, który zabiera widzów prosto do piekła, jakie Rosjanie gotują Ukraińcom. Tu z każdą minutą trudniej wytrzymać w miejscu.
Tak produkcja zapowiadała film "Ludzie": "Poruszająca, brutalna opowieść o poświęceniu, odwadze i sile ludzkiego ducha, inspirowana prawdziwymi wydarzeniami z ogarniętej wojną Ukrainy. Opowieść o ludziach zmuszonych żyć w nieludzkich czasach. Surowa, naturalistyczna w formie, zrealizowana z dokumentalistyczną wrażliwością". Nikt jednak nie był przygotowany na taki seans. Maciej Ślesicki zabiera widzów w blisko dwugodzinną podróż do piekła. Ale nie takiego wyimaginowanego, z biblijnych opowieści. Tylko do prawdziwego piekła, które Rosjanie zgotowali w lutym 2022 r. Ukraińcom.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Ludzie" przedstawiani są jako pierwszy polski film o początkach wojny w Ukrainie. W filmie śledzimy losu kilku obywateli Ukrainy, którzy w różny sposób doświadczają okrucieństw wojny. Ich losy przeplatają się, a my dostajemy coś na kształt reportażu o ludziach, którzy próbują przeżyć w najgorszych możliwych warunkach, jakie można sobie wyobrazić.
Jest lekarka, która opiekuje się niewidomymi dziećmi w ośrodku opiekuńczym. Przyjeżdża do niej kochanek (Cezary Pazura), który chce wyrwać ją z Ukrainy i przewieźć do bezpiecznej Polski. Lekarka nie chce opuścić dzieci. Razem z Polakiem (postaci nie mają konkretnych imion) zabierają dzieci do zoo, które już splądrowali Rosjanie. Polak zostaje sam z dziećmi, próbując je chronić. Ale na ich drodze pojawiają się Rosjanie w czołgu z wymalowaną literą Z. I otwiera się piekło.
Widać, że ten film wziął się z wściekłości. Jak tłumaczył Maciej Ślesicki podczas konferencji prasowej po pierwszym pokazie filmu na festiwalu w Gdyni: - Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że dojdzie do takiej sytuacji, jaka jest teraz. Że gdy film wejdzie na ekrany, to zachodniemu światu oglądanie wojny się znudzi. Postanowiliśmy zrobić taki film, żeby przypomnieć, że ludziom wciąż spadają na głowy bomby.
W "Ludziach" w porażający sposób podkreślone jest okrucieństwo wojny. Jest Matka-Rosjanka, która próbuje znaleźć swojego syneczka w okularach Armaniego, który poszedł na wojnę. Trafia do "jednostki specjalnej", gdzie widzi trupy rosyjskich żołnierzy. Zmarłych najpierw ogołaca się z dobytku, potem pali w mobilnym krematorium. Nie ma ciała, nie ma zbrodni i porażki na froncie. W innej części filmu dowiadujemy się, co jej syn robił kobietom na wojnie. Ta opowieść pełna jest morderstw, gwałtów, krzyku, koszmaru małych dzieci, scen, jakich w ostatnich latach nikt chyba nie pokazywał. Rosjanie dokonują tak strasznych rzeczy w tym filmie, że nic dziwnego, że trudno było znaleźć aktorów, którzy chcieliby ich grać.
Chłopcy bawią się czołgami, a cierpią kobiety i dzieci. "Ludzie" to film niezwykle brutalny, graniczący wręcz z przesadą, z porno-przemocą, która traumatyzuje widzów. Pojawiający się w początkowych scenach Cezary Pazura jeszcze nigdy nie miał takiej roli w swojej karierze. Ale dla wszystkich aktorów z obsady to było doświadczenie, jakiego nie można do niczego porównać. Nie wyobrażam sobie, jak pracować z małą dziewczynką, która ma zagrać scenę, w której, bojąc się zgwałcenia przez rosyjskich żołnierzy, przystawia sobie karabin do gardła.
Ten film zabiera wszystkich na granicę wytrzymałości. Pytanie tylko, czy tej granicy nie przekracza. Ślesicki stawia widzów w beznadziejnej sytuacji. Ta potworna przemoc może widzów odrzucać i oburzać, i może wydawać się, że reżyser kompletnie odleciał - pokazując nawet sceny, w których Rosjanie defekują na łóżka swoich ofiar czy pokazując traumę niewidomych dzieci, które uciekają przed kulami. Ale patrzy się na ten film inaczej, gdy jedna z aktorek opowiada wprost, że pochodzi z okolic Buczy. I chciała dostać właśnie taką szansę, by móc wyrzucić z siebie wszystkie okrutne historie, które nazbierały się w niej w ostatnich latach.
Tak jak zaznaczył reżyser, przypomina w dobitny sposób o wojnie, która się nie kończy, nawet jeśli nie zwracamy już uwagi na medialne doniesienia. I zostawia trwały ślad na Ukrainie i jej obywatelach. A szczególnie na kobietach, które w tym filmie przechodzą przez najgorsze.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opowiadamy o porażającym Colinie Farrellu w "Pingwinie", opowiadamy o prawdziwej żyle złota w kinie, ale uwaga; tylko dla widzów o mocnych nerwach! Przyznajemy się także do naszych "guilty pleasures", wiecie co to? Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: