Przepowiadanie oscarowej przyszłości. Co nam mówią nagrody BAFTA?

W nocy z niedzieli na poniedziałek poznaliśmy zwycięzców 71. gali rozdania nagród BAFTA, nazywanych "brytyjskimi Oscarami". Wybory dokonywane przez członków Brytyjskiej Akademii Filmowej są często traktowane jako "przepowiednie" najbardziej prestiżowych amerykańskich nagród. Ale czy rzeczywiście BAFTA mają przełożenie na Oscary?

Przepowiadanie oscarowej przyszłości. Co nam mówią nagrody BAFTA?
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

19.02.2018 | aktual.: 19.02.2018 11:54

BAFTA (British Academy of Film and Television Arts) została założona w 1947 r. 2 lata później Akademia zorganizowała pierwszą galę przyznania nagród w zaledwie trzech kategoriach: najlepszy brytyjski film ("Niepotrzebni mogą odejść"), najlepszy film brytyjski lub zagraniczny (amerykański melodramat "Najlepsze lata naszego życia") i nagroda specjalna (dokument "Świat jest bogaty"). Za pierwszym razem członkowie Akademii brali pod uwagę wyłącznie te filmy, które pojawiły się w brytyjskich kinach w 1947 i 1948 r.

Siedem dekad później gala BAFTA w niczym nie przypomina już lokalnego wydarzenia sprzed lat. Członkowie Brytyjskiej Akademii Filmowej przyznają statuetki w kształcie złotych masek w 24 kategoriach, o które w większości przypadków ubiegają się międzynarodowe produkcje. Tylko kilka nagród (np. najlepszy brytyjski film, krótkometrażowa animacja czy brytyjski debiut) jest zarezerwowanych dla filmów i artystów z Wielkiej Brytanii.

O nagrodach BAFTA zwykło się mówić jako o "brytyjskich Oscarach", podkreślając prestiż złotych masek. Nie brakuje też opinii, że są one ważnym sygnałem dla twórców ubiegających się o statuetki Amerykańskiej Akademii Filmowej. Przy czym to "przepowiadanie" zwycięzców Oscarów przez brytyjskich filmowców jest relatywnie młodym zjawiskiem. Aż do 2002 r. nagrody BAFTA były bowiem przyznawane w kwietniu lub maju, czyli po oscarowej gali, która jest od lat organizowana pod koniec lutego lub na początku marca.

4 marca odbędzie się jubileuszowa, 90. gala rozdania Oscarów. Międzynarodowi twórcy będą walczyć o 24 statuetki i nie da się ukryć, że część zwycięzców może się pokryć z wynikami BAFTA. "Trzy billboardy za Ebbing, Missouri" są nominowane w 6 kategoriach (dwukrotnie za najlepszą drugoplanową rolę męską). "Kształt wody", podobnie jak na BAFTA, otrzymał najwięcej, bo aż 13 nominacji. Drugim faworytem jest "Dunkierka" (9 nominacji) – na wskroś brytyjska produkcja, która zdobyła tylko jedną nagrodę BAFTA za dźwięk.

W zeszłym roku wybory członków brytyjskiej i amerykańskiej Akademii były w dużej mierze zgodne. Największą furorę zrobił musical "La La Land" (6 Oscarów, 5 BAFTA), przy czym Brytyjczycy nie brali pod uwagę obrazu "Moonlight", który według Amerykańskiej Akademii Filmowej zasłużył na 3 statuetki - w tym dla najlepszego filmu. Inaczej rozłożyły się także głosy w kategorii Najlepszy film animowany, która jest w tym roku kluczowa dla Polaków ze względu na nominację polsko-brytyjskiego "Twojego Vincenta". Rok temu Brytyjczycy nagrodzili "Kubo - Dwie struny", zaś Amerykanom najbardziej spodobał się "Zwierzogród". W tym roku głównym kandydatem do Oscara jest przebojowa animacja "Coco", która pokonała "Twojego Vincenta" nie tylko w walce o nagrodę BAFTA, ale także o Złoty Glob. Stawianie na polsko-brytyjską animację wydaje się więc bardzo ryzykowne.

Po Złotych Globach i gali BAFTA głównym faworytem do zgarnięcia rekordowej liczby Oscarów są "Trzy billboardy za Ebbing, Missouri", mimo że to "Kształt wody" powalczy w aż 13 kategoriach. Muzyka, scenografia, kostiumy - tutaj film Guillermo del Toro nie ma sobie równych. Z kolei dramat Martina McDonagha zbiera doskonałe recenzje za scenariusz, reżyserię i grę aktorską na pierwszym i drugim planie.

Nota bene, "Trzy billboardy..." to już trzeci film brytyjskiego twórcy, który został doceniony przez Amerykańską Akademię. McDonagh otrzymał pierwszego Oscara w 2006 r. za krótkometrażowego "Sześciostrzałowca", a trzy lata później walczył o nagrodę za najlepszy scenariusz pełnometrażowego "Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj". Warto dodać, że "Trzy billboardy za Ebbing, Missouri" to dopiero czwarty film w karierze McDonagha (nie licząc udzielania się jako producent), który zdaje się mieć w Amerykańskiej Akademii Filmowej grono zagorzałych fanów.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)