RecenzjeRaj dla cwaniaków [DVD]

Raj dla cwaniaków [DVD]

*Luc Besson po raz pierwszy zabiera nas na wyprawę do paryskiego półświatka. Tytułowe metro to przystań dla wszelkiego rodzaju drobnych oszustów, wyrzutków i cwaniaczków. Według słów komisarza policji stacje podziemnej kolei to istny labirynt, w którym na przechodniów czekają złodzieje, wyłudzacze i inni kombinatorzy. Nie są to jednak jacyś bezwzględni gangsterzy, ale całkiem sympatyczne opryszki, usiłujący jakoś sobie radzić. Ale oczywiście nie mają łatwo, bo wybrawszy sobie takie, a nie inne zajęcie, narazili się konflikt z prawem. Paryskie metro staje się więc areną walki, w którym złodzieje starają się przechytrzyć ścigających ich policjantów.*

26.03.2012 16:43

Ale wszystko to tylko tło dla rozgrywającej się w tym nietypowym miejscu historii. Reżyser od razu wprowadza nas w sam środek intrygi, każąc nam z początku jedynie domyślać się, o co chodzi. Poznajemy bowiem głównego bohatera, gdy ucieka przed kimś i trafia do stacji metra, gdzie udaje mu się zgubić pogoń. Dopiero w trakcie rozwoju akcji dowiadujemy się więcej szczegółów z jego życia. Otóż okazuje się, że nasz bohater ma na imię Fred i właśnie kogoś obrobił, kradnąc z sejfu jakieś ważne dokumenty. Za ich oddanie żąda okupu, ale gdy ich właścicielka, piękna i bogata Helena, zjawia się z walizką pieniędzy, Fred nie ma zamiaru tak szybko kończyć ich wspólnych „interesów”. Między nimi zawiązuje się dziwna nić relacji i żadne z nich nie ma zamiaru przerywać tej znajomości. Coś przyciąga ich do siebie – odważną damę i czarującego oszusta. Mimo, iż Fred ucieka przed przyprowadzoną przez nią policjantami, ich ścieżki na pewno się jeszcze skrzyżują w paryskim metrze.

Luc Besson stworzył w tym filmie niebanalne postacie, dzięki którym intryga nabiera rumieńców. Główny bohater tylko z pozoru jest zwykłym cwaniakiem. Choć żyje na marginesie społecznym i musi ukrywać się w podziemiach metra, nie zachowuje się jak jakiś kloszard. Jest niezwykłą i wielce sympatyczną postacią. Swój złodziejski urok a’la Arsen Lupin łączy z poczuciem humoru i sporą dawką szaleństwa. Jest niepoprawnym lekkoduchem, marzącym jednakże o lepszym życiu. Chciałby się ustatkować, mieć piękną, bogatą żonę i występować w zespole rockowym. Ale póki co, utrzymuje się z przestępstw: kradnąc, włamując się i szantażując swoje ofiary. Lubi też od czasu do czasu obrobić jakąś kasę pancerną. Daleko mu jednak do subtelnych i eleganckich metod kasiarza pokroju Kwinty. Jego ulubionym sposobem jest wysadzanie skrytek w powietrze. Fred po prostu lubi zadymę i dobrze bawi się przy takiej pracy. Ten zwariowany oszust jest przy tym zupełnie nieprzewidywalny i
czarujący. Trzeba jednak na niego uważać, gdyż potrafi być niebezpieczny. I nie watro wierzyć we wszystkie jego słowa, Fred to urodzony kłamca. Do tego trzeba dodać jego rozczochraną blond fryzurę i szelmowski uśmiech. Takiemu osobnikowi po prostu nie sposób się oprzeć. Przekona się o tym Helena, która jednak wcale nie jest taką rozkapryszoną i naiwną bogatą damą, na jaką wygląda. Przysporzy jeszcze Fredowi wielu kłopotów.

Głównemu bohaterowi towarzyszy cała galeria nietuzinkowych postaci. W podziemiach żyje i „pracuje” Wrotkarz, przebiegły złodziejaszek, który od lat stanowi zmorę dla policji. Ważną postacią jest też pewien podejrzany Kwiaciarz, prowadzący podwójną grę. Lokalny koloryt wzbogacają dodatkowo kulturysta Duży Bill oraz podstarzały punkowiec Perkusista. No i czymże byłaby dobra komedia kryminalna bez policjantów? Głównym przeciwnikiem wszystkich cwaniaczków jest komisarz Gesberg, który mimo pozorów jest przebiegłym graczem. A do pomocy oprócz tuzina mundurowych ma swoich dwóch asystentów o wdzięcznych ksywkach: Batman i Robin. Nie są oni może najbystrzejsi i mało co im wychodzi, ale nie można odmówić im starań. Ci wszyscy bohaterowie wplątują się powoli w sieć intryg, rozciągniętą w metrze. Jak to u Luca Bessona, nic nie jest jasne i oczywiste i nie wiadomo, co jeszcze może się wydarzyć. Akcja stopniowo zagęszcza się, by doprowadzić do oryginalnego,
nieco szalonego zakończenia.

Ciekawe postacie to zasługa świetnie skompletowanej obsady. Główna rola to popis Christophera Lamberta. Swoją osobowością znacznie wzbogacił odgrywaną postać i zaprezentował doskonałe umiejętności aktorskie. Dobrą parę dla niego stanowi Isabelle Adjani, która idealnie sprawdza się jako Helena. Między nimi na ekranie aż iskrzy. Ciekawie zagrał też Jean-Hugues Anglade, absolutnie przekonywujący jako Wrotkarz. Warto wspomnieć o trochę parodiującym swoje wcześniejsze wcielenie jako komisarz policji z Saint-Tropez Michelu Galabru (komisarz Gesberg) i obecnym niemal w każdym filmie Bessona Jeanie Reno (w roli Perkusisty).

„Metro” to świetna komedia sensacyjna. Mimo, iż akcja dzieje się w głównej mierze w podziemiach, nie brak tu nawet samochodowych pościgów. Niemal co chwila ktoś kogoś ściga, a akcja zwalnia tylko na moment po to, by znów ostro ruszyć do przodu. Luc Besson oferuje nam ciekawą fabułę i wciągająca intrygę, okraszoną ciętymi dialogami. Duży nacisk położony jest na intrygujące relacje między bohaterami. Akcję dodatkowo wzbogacają szalone rozwiązania fabularne oraz spora dawka gagów sytuacyjnych. Podziemia metra, po których bez ustanku krążą bohaterowie, to miejsce, gdzie łatwo jest uciec i wymknąć się swoim wrogom. Sekretne przejścia i tunele idealnie nadają się na kryjówkę. Ta sceneria sprawia, iż film ma klaustrofobiczny, nieco surrealistyczny klimat. W takich warunkach wszystko staje się możliwe.

Świat przestępców i outsiderów ukazany jest w kolorowej perspektywie. Nie ma tu klarownych podziałów na „dobrych” i „złych”. Widz może opowiedzieć się po którejkolwiek stronie, choć właściwie należałoby napisać, że po stronie jakiegoś bohatera. Bowiem mimo wzajemnie udzielanej sobie pomocy i przyjaźni, obowiązuje zasada ograniczonego zaufania i każdy myśli przede wszystkim o sobie.

Wydanie DVD:

DVD oferuje nam pełną wersję filmu (z polskim lektorem lub napisami). Jako dodatek dystrybutor zamieścił oryginalną kinową zapowiedź „Metra” z 1985 roku.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)