Pierwszy taki film w powojennej Polsce. Świat się zachwycił
"Człowiek z żelaza" to jeden z ważniejszych filmów w dorobku Andrzeja Wajdy. Nie tyle ze względu na wartość artystyczną, ale dlatego, że jako pierwszy fabularny obraz udokumentował przełomowe wydarzenia Sierpnia 1980 i narodziny "Solidarności". Było to także pierwsze dzieło powojennej polskiej kinematografii uhonorowane Złotą Palmą w Cannes. Polska premiera miała miejsce 27 lipca 1981 roku.
"Człowiek z żelaza" Andrzeja Wajdy powstał w wyjątkowych okolicznościach historycznych – gdy między powstaniem Solidarności w sierpniu 1980 a wprowadzeniem stanu wojennego w grudniu 1981 roku trwała odwilż w komunistycznej cenzurze. Był to idealny moment, by stworzyć dzieło odważnie krytykujące reżim i wychwalające bohaterów Sierpnia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Legendy Hollywood
29 sierpnia 1980 roku Andrzej Wajda pojawił się w stoczni gdańskiej. Trwał strajk robotników, podejmowano próby negocjacji. Tam reżyser otrzymał "zlecenie" na stworzenie kontynuacji "Człowieka z marmuru". Jeden ze stoczniowców nie tylko poprosił o przedstawienie dalszych losów Mateusza Birkuta, ale także zasugerował tytuł przyszłego filmu – "Człowiek z żelaza".
Wajda potraktował tę prośbę bardzo poważnie. Na początku września przekazał pomysł Aleksandrowi Ścibor-Rylskiemu, który miał na koncie scenariusz "Człowieka z marmuru" nakręconego w 1976 roku (premiera w lutym 1977). Scenarzysta natychmiast przystąpił do pracy. Pod koniec listopada 1980 roku scenariusz był gotowy. Zdjęcia rozpoczęto na początku 1981 roku i zakończono w kwietniu. Był to wyścig z czasem – twórcy zdawali sobie sprawę, że odwilż nie potrwa wiecznie. I mieli rację.
B jak "Bohater"
Bohaterem "Człowieka z żelaza" jest Maciej Tomczyk, syn Mateusza Birkuta. To młody robotnik nienawidzący komunistycznego reżimu. Znakomity Jerzy Radziwiłowicz, który w "Człowieku z marmuru" wcielał się w Mateusza Birkuta, tym razem zagrał jego syna, tworząc kolejną wybitną kreację
Maciek ożenił się z Agnieszką (Krystyna Janda), ambitną i bezkompromisową reżyserką, która w pierwszej części pracowała nad filmem dokumentalnym o Birkucie, demaskując bezwzględność systemu. Później, podobnie jak jej mąż, zaangażowała się w działalność Wolnych Związków Zawodowych. Zdaniem niektórych krytyków i filmoznawców para ta miała symbolizować jedność robotników i inteligencji. Co ciekawe, świadkiem na ukazanym w retrospekcjach ślubie Maćka i Agnieszki był nie kto inny, jak... Lech Wałęsa. Im dłużej ogląda się film, tym ważniejszą postacią wydaje się sam Wałęsa. Podziw Wajdy dla pracownika stoczni, który stał się symbolem "Solidarności" i sukcesu strajkujących, jest ewidentny.
Szczególnie interesującą wydaje się w "Człowieku z żelaza" redaktor Winkel, którego genialnie zagrał Marian Opania. Winkel początkowo ma za zadanie skompromitować Tomczyka, ale pod wpływem opowieści uczestników strajku i szlachetnych solidarnościowych idei przechodzi przemianę – z trunkującego oportunisty staje się lojalnym zwolennikiem strajkujących robotników. Ta przemiana to uniwersalny symbol przebudzenia moralnego, pokonania lęku i wyjścia z roli podporządkowanego systemowi narzędzia propagandy. Jest obrazem nie tylko pojedynczego dziennikarza, ale szerzej – polskiej inteligencji w czasach przełomu.
Sztuka i polityka
Międzynarodowa premiera odbyła się na Festiwalu w Cannes 27 maja 1981 roku, gdzie film został włączony do programu w ostatniej chwili. "Człowiek z żelaza" odniósł spektakularny sukces, zdobywając Złotą Palmę – najważniejszą nagrodę festiwalu oraz Nagrodę Jury Ekumenicznego. Był to pierwszy powojenny polski film, uhonorowany Złotą Palmą. W 1982 roku otrzymał również nominację do Oscara dla najlepszego filmu zagranicznego, jednak 27 lutego 1982 roku władze PRL podjęły decyzję o wycofaniu dzieła Wajdy z konkursu. Decyzję argumentowano między innymi "zaostrzeniem kampanii antypolskiej w USA".
W Polsce premiera odbyła się 27 lipca 1981 roku. Latem i jesienią "Człowiek z żelaza" przyciągał do kin rzesze widzów, ale pojawiły się także głosy krytyki. I nie były to wyłącznie zarzuty stricte polityczne.
Z jednej strony Aleksander Jackiewicz pisał, że jeśli ktoś kiedyś będzie chciał wiedzieć, jak to naprawdę było, zwróci uwagę na ten film. Z drugiej strony, nawet sympatyzująca z opozycją Małgorzata Szpakowska zauważała, że film nie był pozbawiony uproszczeń, patosu i sentymentalizmu. Bohaterowie wydawali się jej zbyt jednoznaczni – zwłaszcza Tomczyk.
Zdaniem wielu krytyków, między innymi Janiny Falkowskiej, nowy film Wajdy za bardzo korzystał z poetyki realizmu socjalistycznego, pokazując świat czarno-biały i pozbawiony niuansów, spłycając bohaterów. Falkowską rozczarowało też sięganie po romantyczne figury – tu znów zarzut spłycania postaci.
Dziedzictwo
Mimo pewnych scenariuszowych niedoskonałości, nadmiernego patosu i uproszczeń, "Człowiek z żelaza" to więcej niż film - to artystyczny wyraz społecznych nadziei i monument Sierpnia 1980 roku. Jak pisała Małgorzata Szpakowska, nigdy wcześniej w historii polskiego kina aktualny moment historyczny o kluczowym znaczeniu nie był tematem filmu fabularnego.
Film stał się pierwszą fabularną, a nie reporterską syntezą wydarzeń Sierpnia. Wajda narzucił swoją wizję, zanim ktokolwiek inny zdążył zaproponować własną. Dzięki temu sam stał się jednym z symboli "Solidarności" – i między innymi dlatego wiele lat później Oscara za całokształt twórczości wręczała mu sympatyzująca z "Solidarnością" Jane Fonda.
Dzieło można porównać do Pomnika Poległych Stoczniowców 1970, odsłoniętego 16 grudnia 1980 roku. Zarówno monument, jak i film Wajdy powstały szybko, w okresach chwilowej swobody po podpisaniu Porozumień Sierpniowych. Oba stanowią hołd dla zdeterminowanych robotników sprzeciwiających się władzy.
Twórcy filmu byli świadomi tymczasowości sytuacji politycznej, pozwalającej kinu i społeczeństwu wziąć głębszy oddech. Jednak słowa jednego z bohaterów: "Panie Winkel, co pan taki zmartwiony? Przecież to porozumienie nie jest ważne. Żadne normy prawne nie uznają porozumienia zawartego pod przymusem" okazały się prorocze. Już 13 grudnia 1981 roku generał Jaruzelski wprowadził stan wojenny. Czy w tym trudnym czasie Polakom przypominały się słowa Maćka Tomczyka: "I teraz wiem na pewno, że już się nigdy nie damy podzielić. Nigdy się nie damy oszukać. Przetrzymamy nawet najgorsze"?
"Człowiek z żelaza" być może zmitologizował "Solidarność", ale – jak zauważył Norman Davies – mity są czasami użyteczne. Gustaw Moszcz pisał w londyńskim "Sight and Sound", że to "poruszająca baśń z morałem", która oferuje najpełniejszą i najdokładniejszą analizę tego, co spowodowało zwrot w polskiej polityce. "Człowiek z żelaza" pozostaje przede wszystkim bezcennym dokumentem epoki, świadectwem momentu, w którym nadzieja mogła przemówić głośno, zanim została stłumiona przez stan wojenny.
Miażdżony "Jurrasic World", obskurna Warszawa w hicie Prime Video i nowe perełki w streamingu. O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: