Tippi Hedren. Od blondynki Hitchcocka do ikony #metoo
W historii kina zapisała się jako charyzmatyczna, filigranowa blondynka z dzieł Alfreda Hitchcocka "Ptaki" oraz "Marnie". Zapoczątkowała też ród aktorski – jej śladami poszły córka Melanie Griffith oraz wnuczka Dakota Johnson. 95-letnia Tippi Hedren pozostaje jedną z ostatnich żyjących gwiazd złotej ery Hollywood. Dziś otwarcie mówi o molestowaniu przez Hitchcocka i poświęca się ochronie dzikiej przyrody.
19 stycznia Tippi Hedren kończy 95 lat. Urodzona w New Ulm w stanie Minnesota amerykańska aktorka dorastała w rodzinie o szwedzkich, norweskich i niemieckich korzeniach. Pochodzeniu zawdzięczała nietuzinkową urodę, która już w wieku nastoletnim zaczęła przykuwać uwagę otoczenia.
Szczupła sylwetka, jasne włosy i niemal posągowa uroda zwieńczona nieco figlarnym spojrzeniem sprawiały, że nikt nie przechodził obok niej obojętnie. Jako nastolatka Tippi uwielbiała wszelkie aktywności fizyczne. Przez krótki czas marzyła o zostaniu łyżwiarką. Gdy na horyzoncie pojawiła się możliwość pracy modelki, Hedren obrała jednak pewniejszą drogę i związała ze światem mody swoją przyszłość.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jamie Foxx i Cameron Diaz. Chemia? To mało powiedziane
Świat modelingu
Jako dwudziestolatka Tippi Hedren wyjechała do Nowego Jorku, gdzie nawiązała współpracę m.in. z legendarną agencją Ford Models. Okazyjnie zaliczyła epizod w musicalu "The Petty Girl" (1950), a jej rólka była tak symboliczna, że nie pojawiła się nawet w napisach końcowych. Przez długi czas świat filmu jednak jej nie interesował. Uważała, że więcej możliwości da jej modeling, a sama praca na planie wiąże się ze zbyt wielkimi wyrzeczeniami.
Tippi z sukcesami pojawiała się na okładkach kultowych magazynów "Life" czy "Glamour". Pozowała przed obiektywem mistrza uchwytującego intymny wdzięk gwiazd Miltona Greena, a także specjalizującego się w realizmie Gordona Parka. Tippi dawała fotografom znacznie więcej od fotogenicznej twarzy. Ze zdjęć wykonanych w latach 50. XX wieku bije ogromna charyzma i mnogość emocji. To wszystko mogło z czasem wybrzmieć w pełni na ekranie. W końcu znalazł się bowiem człowiek, który przekonał zdolną modelkę do pracy przed kamerą.
Hitchcockowska heroina
Alfred Hitchcock wypatrzył Tippi Hedren w telewizji. Pewnego wieczoru podczas monotonnej zmiany kanałów uwagę reżysera przykuła reklama napoju dietetycznego w sieci NBC, a dokładniej – prezentująca trunek blondynka. Czy była to platoniczna miłość od pierwszego wejrzenia? A może nowa fantazja podstarzałego lubieżnika?
Hitchcock skontaktował się z działem reklamy wytwórni Universal i polecił odnalezienie modelki ze szklanego ekranu. Przez pewien czas ukrywał jednak swoją intrygę. Studio zaprosiło Tippi Hedren na rozmowę i zaproponowało złożenie portfolio. Dopiero po kilku dniach niepewności skontaktowano się z Tippi, informując ją o możliwości współpracy z Hitchcockiem. Dziewczyna nie zdawała sobie sprawy, że porozumienie było zagwarantowane jeszcze przed przekroczeniem przez nią progu wytwórni.
Zwany mistrzem suspensu Hitchcock słynął z zamiłowania do jasnowłosych aktorek, które obsadzał na pierwszym planie większości produkcji. Blondynki Hitchcocka łączyły eteryczną urodę i elegancję z inteligencją oraz temperamentem, "skrytym erotyzmem", jak mawiał twórca. Tippi Hedren na stałe weszła do ich kanonu obok Grace Kelly, Ingrid Bergman czy Kim Novak.
Pierwszym owocem ich współpracy były kultowe "Ptaki" (1963). Film, który w wielu widzach zaszczepił lęk przed krukami i mewami, a także właściwy debiut Tippi Hedren – od razu na pierwszym planie. Młoda aktorka w roli Melanie Daniels sprostała trudnemu zadaniu, tworząc szczegółowy i charyzmatyczny portret kobiety świadomej własnego seksapilu, niestety narażonej na dramatyczne zdarzenia w nadmorskiej miejscowości Bodega Bay. Dziwne zachowania ptaków atakujących ludzi towarzyszą próbom bohaterki uwiedzenia przystojnego, ale zbyt związanego z matką Mitcha Brennera.
"Ptaki" były jednym z pierwszych filmów katastroficznych z nurtu "animal attack", interpretowanym przez znawców kina na wiele sposobów. Wśród nich warto wspomnieć o totalitarnych bądź apokaliptycznych nawiązaniach, kompleksie Edypa, a także ciekawym odczytaniu fabuły w kontekście zemsty matki-kastrującej (podążając freudowskimi pojęciami) na wybrance syna. Obraz przeszedł do historii również za sprawą doskonale zbudowanego napięcia narastającego w rytm potęgującej się anomalii.
W cieniu skandalu
Tippi i Hitchcock współpracowali ze sobą ponownie na planie "Marnie" (1964), gdzie aktorka wcieliła się w tytułową (anty)bohaterkę: kleptomankę z traumą dzieciństwa. Praca nad filmem upływała w napiętej atmosferze. Reżyser miał mieć prawdziwą obsesję na punkcie swojej muzy. Zlecił śledzenie Hedren i chciał wywierać wpływ na jej życie prywatne. Regularnie posyłał Tippi kwiaty i ulubione wina, ale też układał menu, odradzał zamążpójście i wykradł próbkę pisma aktorki do analizy grafologicznej.
Na tym toksyczne zachowania Hitchcocka miały się nie kończyć. Wiele lat od zakończenia współpracy i na fali popularności ruchu #metoo Tippi Hedren wyznała, że padła ofiarą molestowania. Do napaści reżysera miało dojść podczas zdjęć do "Marnie". Hitchcocka broniło wielu jego dawnych współpracowników, w tym blondynka z "Zawrotu głowy", Kim Novak, jednak oświadczenie Tippi odbiło się szerokim echem i odsłoniło mroczne oblicze mistrza suspensu.
Nestorka
Po traumatycznym doświadczeniu Hedren zerwała kontrakt, a Hitchcock zapowiedział, że zniszczy jej karierę. Obserwując dalsze losy aktorki, można zauważyć, że tak po części się stało. Już nigdy nie stworzyła kreacji na miarę ról z "Ptaków" i "Marnie". Przede wszystkim nie miała okazji do zaprezentowania pełni swego talentu. W 1967 roku wystąpiła co prawda pod okiem niezrównanego Charliego Chaplina w "Hrabinie z Hongkongu", ale film poniósł porażkę i wciąż uznawany jest za jeden z najgorszych obrazów spod ręki komika.
Choć ciekawych angaży brakowało, Tippi za wszelką cenę starała się nie zniknąć z ekranów. Odbywało się to z różnym skutkiem, zwykle pod postacią niskobudżetowych produkcji. Rozpoznawalność przyniosła jej postać projektantki Helen MacClaine z serialu "Moda na sukces".
W 1990 roku gwiazda wystąpiła u boku córki z pierwszego małżeństwa z Peterem Griffithem – Melanie Griffith, w thrillerze "Wzgórza Pacyfiku". Zapoczątkowana przez Tippi rodzinna tradycja aktorska ujęła nie tylko jej sławną córkę (na marginesie wyróżnioną Złotym Globem za kreację w "Pracującej dziewczynie"). Śladem utalentowanych kobiet podążyła również wnuczka Hedren – znana z serii "Pięćdziesiąt twarzy Greya" Dakota Johnson.
Miłośniczka dzikich kotów
Tippi Hedren u szczytu sławy zaangażowała się w walkę o prawa zwierząt. Jej miłość do naszych braci mniejszych trwa do dziś. Aktorka od lat prowadzi fundację The Roar Foundation na rzecz dobra zwierząt, która dba zwłaszcza o dzikie koty, ale nie tylko. Tippi wspiera działania mające na celu poprawę warunków i dobrobyt wszelkich innych gatunków.
Z jej inicjatywy zakazano m.in. handlu dzikimi kotami przez osoby prywatne w USA. Utworzono ponadto azyl dla dzikich kotów Shambala Preserve w Kalifornii, do którego trafiają m.in. czworonożne ofiary cyrków. Tippi Hedren nie zapomina o pomocy potrzebującym ludziom. Aktorka wspiera organizacje kobiece i pomagające dzieciom, angażuje się w uświadamianie społeczeństw na temat AIDS, a także chorób układu krążenia.