Arnold Schwarzenegger zapowiedział, że „jeszcze wróci” i słowa dotrzymał. W najnowszym filmie udowadnia, że warto było poczekać, aby znowu zobaczyć go w akcji!
Chociaż grał tytułowe role w komediach („Junior”, „Bliźniacy”) to i tak Arnold Schwarzenegger kojarzony jest głównie z takimi produkcjami jak „Conan Barbarzyńca” oraz klasykiem gatunku sci-fi - „Terminatorem”. Kiedy zapowiedział koniec kariery i objął stanowisko gubernatora Kalifornii, jego wielbiciele nie kryli rozczarowania. Tym bardziej cieszy fakt, że wrócił na srebrny ekran i to w wielkim stylu!
W najnowszym filmie - „Likwidator” - Schwarzenegger wcielił się w postać szeryfa Owensa, z małej i spokojnej miejscowości Sommerton Junction, znajdującej się tuż przy granicy z Meksykiem. Miejscowi nie znają przeszłości stróża prawa, ale podejrzewają, że kryje ona mroczne tajemnice. Spokój szeryfa przerywa jeden z najniebezpieczniejszych bossów narkotykowych - Franz Martinez. Bandyta ucieka agentom FBI i rozprawia się z każdym, kto staje na jego drodze. Nie pomagają blokady dróg, mordercze pościgi, śmigłowce i nowoczesny sprzęt. Wreszcie Martinez trafia do Sommerton Junction, ale nie podejrzewa nawet, komu się naraził…
W tym filmie jest wszystko, czego można wymagać od dobrego męskiego kina – wartka akcja, niezwyciężony bohater, który potrafi rozprawić się z kilkoma przeciwnikami jednocześnie, szaleńcze pościgi, a to wszystko okraszone szczyptą dobrego humoru.