Skandaliczny film przyniósł jej sławę. Dziś gwiazda ''Dzieciaków'' jest ucieleśnieniem męskich marzeń
Kiedy to się stało? "Najfajniejsza dziewczyna świata”, jak ją nazwał "The New Yorker”, ma już 43 lata. Gwiazda kontrowersyjnych **"Dzieciaków”, jednego z najbardziej skandalicznych filmów lat 90., nic nie straciła ze swojej charyzmy, za którą pokochały ją mały i wielki ekran.
Chloë Sevigny to dziś nie tylko aktorka, ale i ikona mody i buntu, projektantka oraz niepoprawna skandalistka, **królowa amerykańskiego kina niezależnego. Mimo że od premiery jej debiutu minęły dwie dekady, Amerykanka zachwyca. Zobaczcie jej najnowsze zdjęcia.
Wpadła na niego w parku
Przyszła na świat 18 listopada 1974 r. w Springfield, w stanie Massachusetts. W jej żyłach płynie polsko-francuska krew (panieńskie nazwisko matki aktorki to Malinowski). W 1993 r. wpadła w parku na stawiającego pierwsze kroki scenarzystę Harmony’ego Korine (dziś reżysera m.in. "Spring Breakers”).
Zaprzyjaźnili się, a dwa lata później Sevigny dostała jedną z głównych ról w jego debiucie - niskobudżetowych "Dzieciakach”.
Obyczajowy skandal
Film w reżyserii Larry’ego Clarke’a odsądzano od czci i wiary ze względu na kontrowersyjne spojrzenie na ówczesną amerykańską młodzież. Sam reżyser niewybrednie zbywał krytykę:
- "Dzieciaki” im się nie podobają, bo to nie żadne wydumane gówno. Dzisiaj każdy pieprzony film pokazuje seks tak samo: facet leży na plecach, a na nim wierzga jakaś lala, którą ten trzyma za cycki. Sztuczne, ugrzecznione pierdoły. Po prostu nie chcemy oglądać naszych małych niewinnych aniołków jak uprawiają seks, jarają trawkę i piją piwo** - oburzał się rok po premierze swojego filmu w wywiadzie dla magazynu "Art Commotion".
Medialny szum i skandal wyszedł "Dzieciakom” na dobre. Film zarobił przeszło 20 mln dol. przy ponad dziesięciokrotnie mniejszym budżecie.
Razem w życiu i na planie
Role główne, prócz Sevigny, zagrali sami debiutanci. Poza nią tylko Rosario Dawson ("Siedem dusz”, "Sin City” czy serial "Daredevil”), grającą rozrywkową Ruby, udało się zrobić prawdziwą karierę. Reszcie nie poszło niestety zbyt dobrze.
W 1997 r. Sevigny ponownie połączyła siły z Harmonym, tym razem grając w jego debiucie reżyserskim. "Skrawki" okazały się równie kontrowersyjne co "Dzieciaki".
Aktorka, która była przez pewien czas związana z Korinem, zaprojektowała również kostiumy do jego filmu. Dwa lata później Sevigny wystąpiła w kolejnym dziele swojego partnera pt. "Julien Donkey-Boy”.
Od zawsze niezależna
Kolejna rola przyniosła jej nominację do Oscara. Sevigny została doceniona za kreację w "Nie czas na łzy” (1999), gdzie pojawiła się u boku Hilary Swank, z którą zagrała w scenie seksu.
Od tamtego czasu aktorka zaczęła coraz częściej pojawiać się na małym i dużym ekranie. Choć jednocześnie pozostała w znacznej mierze wierna nurtowi niezależnemu.
Zagrała m.in. w "Psycholu” Gusa Van Santa czy "The Brown Bunny” Vincenta Gallo (nazwanym przez słynnego krytyka Rogera Eberta "najgorszym filmem, jaki kiedykolwiek pokazano na festiwalu w Cannes”).
Nie tylko skandale
Ale nazwisko Sevigny nie kojarzy się jedynie z artystycznymi skandalami. Aktorka zagrała u najlepszych współczesnych twórców , m.in. u Triera w "Dogville” czy Finchera w "Zodiaku”. Wystąpiła również serialach "American Horror Story”, "Trzy na jednego”, "Dr. Del" i "Bloodline".
W tym roku możemy ją zobaczyć m.in. w ekranizacji poiwieści Jo Nesbo "Pierwszy śnieg", trillerze "Kolacja" w reżyserii Orena Movermana i dramacie "Złote wyjście".
Nadal piękna
Aktorstwo to nie jedyna rzecz, jaka zaprząta jej głowę. Chloë Sevigny to też autorytet w dziedzinie mody - jej felietony drukowało brytyjskie "Elle”, a "Vogue” poświęciło jej szafie osobny materiał.
* - Ludzie nadal myślą o mnie, jakbym była dzieciakiem. A jestem, no cóż, kobietą -* narzekała Sevign w rozmowie z portalem BlackBook z okazji swoich 37.urodzin.