Śmierć kaskaderki na planie "Deadpoola 2". Tragedii można było uniknąć?
W 48 godzin po poniedziałkowej tragedii na planie "Deadpoola 2" wznowiono zdjęcia. Tymczasem na jaw wychodzą nowe fakty dotyczące okoliczności śmierci kaskaderki, która zastępując jedną z głównych aktorek, poniosła śmierć na miejscu. Czy tragedii można było uniknąć?
17.08.2017 | aktual.: 12.06.2018 13:36
Zaraz po feralnym wypadku pojawiło się wiele wpisów mówiących o tragedii, ale nie było w nich zbyt wielu szczegółów. Ekipa była na tyle powściągliwa, że nie podała nawet personaliów ofiary. Dopiero dzień po tragedii okazało się, że zmarłą była 40-letnia Joi Harris. Dziś dowiadujemy się, że dublująca Zazie Beetz kobieta wykonywała niebezpieczny numer bez kasku. Jak podaje serwisu Deadline, Harris została zatrudniona na zastępstwo zaledwie tydzień wcześniej i ekipa "Deadpoola 2" nie zdążyła go dla niej przygotować. Dla 40-latniej weteranki sportów motocyklowych był to debiut w roli dublerki.
W lokalnych mediach świadkowie twierdzą, że przed śmiertelnym wypadkiem kobieta czterokrotnie bezpiecznie wykonała swój numer. Za piątym razem coś poszło nie tak, straciła panowanie nad motocyklem i przez szybę wpadła do pobliskiego budynku. Mając kask na głowie jej szasne na przeżycie z pewnością byłby dużo wyższe.
Aktualnie trwa dochodzenie, które ma wyjaśnić, jak dokładnie doszło do tragedii. Własne śledztwo prowadzić będzie też Amerykańska Gildia Aktorów - Amerykańska Federacja Artystów Radiowych i Telewizyjnych (SAG-AFTRA).
Śmierć koleżanki dotknęła całą ekipę. - Dziś, w tragedii, straciliśmy członkinię naszego zespołu - napisał Ryan Reynolds, który wciela się w tytułowego bohatera. - Jesteśmy załamani i zdruzgotani... chociaż nie da się tego porównać ze smutkiem i niewyobrażalnym bólem, które muszą odczuwać jej rodzina i przyjaciele. W ich stronę kieruję swoje serce - razem ze wszystkimi, którzy ją znali.
Zobacz szczegółowy opis filmu Deedpool 2