''Something Wicked'': Premiera ostatniego filmu Brittany Murphy
4 kwietnia na ekranach amerykańskich zadebiutował najnowszy film specjalizującego się w horrorach Darina Scotta. Premiera „Something Wicked” pewnie przeszłaby bez echa, gdyby nie fakt, że odtwórczynią jednej z głównych ról jest nieżyjąca od ponad czterech lat Brittany Murphy.
4 kwietnia na ekranach amerykańskich zadebiutował najnowszy film specjalizującego się w horrorach Darina Scotta. Premiera „Something Wicked” pewnie przeszłaby bez echa, gdyby nie fakt, że odtwórczynią jednej z głównych ról jest nieżyjąca od ponad czterech lat Brittany Murphy.
Utalentowanej amerykańskiej piosenkarce i aktorce wróżono wielką karierę. Prawdziwą sławę i popularność przyniosły jej role w „Przerwanej lekcji muzyki” (1999) i „8. mili” (2002). W przerwach między wizytami na planach filmowych Murphy pracowała również nad albumami muzycznymi.
Dobrą passę przerwała nagła i niespodziewana śmierć, wokół której z biegiem lat pojawiło się więcej pytań niż odpowiedzi.
Kilka miesięcy później już nie żyła
Zdjęcia do thrillera psychologicznego, w którym Murphy odtwarza jedną z pierwszoplanowych ról, były kręcone między kwietniem a czerwcem 2009 roku. Sześć miesięcy później 32-letnia aktorka już nie żyła.
20 grudnia 2009 roku świat obiegła wiadomość o śmierci gwiazdy. Według oficjalnych źródeł aktorka, od dłuższego czasu zmagająca się z anemią, zmarła z powodu zapalenia płuc i przedawkowania leków (więcej tutaj)
.
Najpierw ona, później on
Śmierć aktorki wzbudzała uzasadnione kontrowersje już cztery lata temu,* tym bardziej że wkrótce potem, 23 maja 2010 roku, zmarł mąż Brittany Murphy, *brytyjski scenarzysta i reżyser, Simon Monjack.
Oficjalny raport z sekcji zwłok wykazał, że bezpośrednią przyczyną zgonu było...* zapalenie płuc i zatrzymanie akcji serca.*
Oczywiście w mediach natychmiast pojawiły się mniej lub bardziej uzasadnione teorie spiskowe – jak ta z zeszłego roku, kiedy ojciec Murphy zasugerował, że córka i jej mąż mogli paść ofiarą morderstwa.
Trutka na szczury?
Angelo Bertolotti**, ojciec Brittany Murphy, przedstawił prasie **wyniki badań toksykologicznych,**które miały potwierdzać jego teorię, iż para nie zmarła z przyczyn naturalnych. Okazało się, że w organizmie aktorki i jej męża wykryto **stężenie aż dziesięciu metali ciężkich, występujące w trutce na szczury.
Ojcu wtórują przyjaciele zmarłych, twierdząc, że tuż przed śmiercią para skarżyła się na nieustające bóle głowy.
Ponadto małżeństwo miało żyć w strachu o własne życie. Podobno ktoś ich stale obserwował. Wyniki śledztwa na razie nie są znane.
On, ona i prześladowca
Thriller Darina Scotta opowiada historię Christine i Jamesa – pary zakochanych w sobie młodych ludzi, którzy tuż po ukończeniu szkoły średniej zamierzają ułożyć sobie wspólne życie. Niestety, na drodze do szczęścia staje przeszłość dziewczyny. Ktoś bacznie obserwuje Christine i nie cofnie się przed niczym, aby się do niej zbliżyć…
Obok Murphy w filmie wystąpili znana z „Oszukać przeznaczenie 4” Shantel VanSanten, John Robinson, który w 2003 roku zadebiutował w filmie „Słoń” Gusa Van Sant oraz występujący w serialu „Dawno, dawno temu” Julian Morris.
Producentem, a zarazem autorem scenariusza, jest debiutujący w tej roli Joe Colleran.
Nie ona pierwsza, nie ostatnia
Brittany Murphy nie jest oczywiście pierwszą gwiazdą kina, która nie dożyła premiery ostatniego filmu ze swoim udziałem.
Aktorka dołączyła do grona takich sław jak James Dean, John Candy, Natalie Wood (więcej tutaj)
czy zmarły niedawno w tragicznych okolicznościach Paul Walker (więcej tutaj)
.
„Something Wicked” można oglądać w amerykańskich kinach od 4 kwietnia. I choć nazwisko zmarłej aktorki na pewno będzie magnesem dla części widzów, to nie zanosi się, aby film zawojował box office. O polskiej premierze na razie nic nie wiadomo. (gk/mn)