Spektakularny sukces. "Joker" rzucił widzów i krytyków na kolana
Jack Nicholson, Heath Ledger, a teraz Joaquin Phoenix - oto gwiazdy kina, które w komiksowym, często infantylnym uniwersum potrafiły stworzyć znakomite kreacje aktorskie. Wszystkie dotyczące jednej postaci - Jokera. Najnowszy film z tym właśnie bohaterem idzie na rekord.
Niby ekranizacja komiksu, a tak naprawdę psychologiczne studium odrzucenia i szaleństwa. Historia z komiksowym rodowodem, która podbiła salony europejskich festiwali. Przypomnijmy, że przed miesiącem "Joker" otrzymał Złotego Lwa na MFF w Wenecji.
W tym tygodniu pojawił się w kinach i także odniósł spektakularny sukces. W Stanach Zjednoczonych podczas premierowego weekendu, produkcja oparta na obrazkowych historiach DC Comics zarobiła aż 93,5 mln dol. Jest to rekordowe otwarcie w historii spośród filmów wprowadzonych do kin w październiku.
Zobacz zwiastun filmu "Joker"
Poprzedni najlepszy wynik należał do "Venoma" i wynosił 80,3 mln dol. "Joker" legitymuje się także jednym z najlepszych rezultatów wszech czasów spośród tytułów z kategorię wiekową R (osoby poniżej 17. roku życia mogą obejrzeć film tylko pod opieką rodziców). W tej kategorii lepsze otwarcie miały tylko dwie części "Deadpoola" oraz "To".
Zaznaczmy, że na tle wcześniejszych filmów, w których pojawiła się postać Jokera, obraz z Joaquinem Phoenixem jest wręcz kameralną, "niskobudżetową" produkcją. Kosztował on bowiem jedynie 55 mln dol., podczas gdy np. na "Mrocznego Rycerza" wydano aż 185 mln dol.
Przed kilkoma tygodniami jeden z amerykańskich serwisów filmowych przeprowadził ankietę, w której miłośnicy komiksowych ekranizacji mieli wybrać najlepszego odtwórcę roli Jokera w historii. Niespodziewanie zwycięzcą okazał się… Mark Hamill. Szerokiej widowni zdecydowanie bardziej znany jako aktor, który wcielił się rolę Luke’a Skywalkera w "Gwiezdnych wojnach". Co ciekawe, Hamill nigdy nie zagrał Jokera w filmie fabularnym. Natomiast przez wiele lat podkładał głos pod postać Jokera w kultowych w Stanach filmach i serialach animowanych. A w ostatnich latach także w cieszących ogromną popularnością grach komputerowych (np. "Batman: Arkham Asylum").
W każdym innym kraju rywalizacja o tytuł najpopularniejszego odtwórcy roli Jokera toczyłaby się zapewne pomiędzy Jackiem Nicholsonem a Heathem Ledgerem. Pierwszy z nich wcielił się w postać arcyzłoczyńcy w 1989 r. w filmie Tima Burtona, drugi dziewiętnaście lat później zagrał Jokera w filmie Christophera Nolana. Zwróćmy uwagę, że zarówno "Batman", jak i "Mroczny Rycerz" okazały się największymi przebojami sezonu. Do historii kinematografii przeszły jednak nie tylko z tego powodu.
Warto przypomnieć, że "Batman" był pierwszą hollywoodzką ekranizacją komiksu, która osiągnęła w kinach spektakularny sukces (nakręcony w latach siedemdziesiątych "Superman" powstał w Wielkiej Brytanii). Sukces, dodajmy, niespodziewany (po uwzględnieniu inflacji, blisko 570 mln dol. wpływów z amerykańskich kin).
Film Burtona nie miał wcale dużego budżetu. Kosztował 35 mln dol. (przynajmniej dziesięć produkcji w 1989 r. miało większy budżet), z czego 6 mln dol. zostało przelane na konto Jacka Nicholsona. Słynny aktor wcale nie chciał grać w tym "poniżającym" przedsięwzięciu, ale nie chcąc kategoryczną odmową zrazić do siebie szefów wytwórni Warner Bros., zaproponował zaporową cenę za swój udział w filmie.
Ku jego zdziwieniu cena nie okazała się wygórowana. Co więcej, wytwórnia dorzuciła jeszcze do umowy procenty od zysku, które, według analityków Warnera, nie miały być duże. Dzięki tym "niezbyt precyzyjnym" analizom Jack Nicholson zarobił około 100 mln dolarów! Na dodatek, w umowie znalazł się zapis, że aktor będzie jeszcze pobierał profity z kolejnych części "Batmana" (mimo, że nie będzie w nich grał), których wytwórnia początkowo nie planowała... Pieniądze spływają więc do Nicholsona po dzień dzisiejszy.
A jeden tytuł i rola Jokera przyniosła mu więcej pieniędzy niż wszystkie pozostałe jego filmy razem wzięte. Przyniosła mu także jedną z siedemnastu nominacji do Złotego Globu. Tym razem w kategorii najlepszy aktor w… komedii lub musicalu. Co oznacza, że ”Batman” Tima Burtona został uznany za komedię (no bo chyba nie za musical). Nie ulega wątpliwości, że kolejne wcielenia Jokera były już znacznie mniej zabawne.
Wprowadzony do kin w 2008 r. "Mroczny Rycerz" Christophera Nolana w walce o Złote Globy rywalizował już w kategorii najlepszy dramat. Tym razem Joker okazał się bezkonkurencyjny. "Mroczny Rycerz" w kategorii najlepszy aktor drugoplanowy (Heath Ledger) zdobył wszystkie najważniejsze nagrody (Oscar, Złoty Glob, BAFTA).
Niestety, kilka dni po zakończeniu zdjęć, a pół roku przed premierą filmu, w wieku zaledwie dwudziestu dziewięciu lat, zmarł odtwórca roli Jokera Heath Ledger. Zaczęto zastanawiać się, czy aktor nie za bardzo zaangażował się emocjonalnie w ten projekt? Czy destrukcyjna natura Jokera nie odcisnęła zbyt dużego piętna na jego wrażliwej psychice? Spekulacjom na temat przyczyny śmierci Ledgera nie było końca, co jeszcze bardziej zwiększało zainteresowanie widzów filmem.
Gigantyczny sukces w kinach "Mrocznego Rycerza" nie był więc dla nikogo zaskoczeniem. Produkcja Nolana stała się (na cztery lata – do czasu premiery filmu "Avengers") najpopularniejszą ekranizacją komiksu w historii (po uwzględnieniu inflacji, 669 mln dol. wpływów w USA) i pierwszą, która na całym świecie zarobiła ponad miliard dol.
Drugie dramatyczne wydarzenie związane z "Mrocznym Rycerzem" miało miejsce cztery lata później. Na jednym z nocnych pokazów kolejnego filmu Nolana, "Mroczny Rycerz Powstaje", uzbrojony w strzelbę, karabin i pistolet szaleniec podczas seansu wszedł na salę kinową i zaczął strzelać do widzów. Zginęło 12 osób, a ok. 50 zostało rannych. Podczas aresztowania zamachowiec nazywał się Jokerem (włosy miał pofarbowane na pomarańczowo), zaś psychologowie orzekli, że był on pod bardzo dużym wpływem filmu Christophera Nolana i kreacji Heatha Ledgera.
Po raz kolejny na dużym ekranie Joker pojawił się w 2016 r. W przeciwieństwie do wcześniejszych produkcji z tym bohaterem "Legion samobójców" został przyjęty bardzo chłodno. Zwłaszcza przez recenzentów filmowych. W kinach nie sprzedał się może źle (9. rezultat w sezonie), ale i na tym polu nie spełnił pokładanych w nim nadziei.
Porażką okazała się także rola Jokera, którą głośno krytykował nawet jej odtwórca, czyli Jared Leto. Aktor twierdził, że została "wykastrowana i zniekształcona" podczas montażu filmu. Efekt… nominacja do Złotej Maliny w kategorii najgorszy aktor drugoplanowy i bardzo małe szanse na ponowne wcielenie się Jareda Leto w postać Jokera. Tym bardziej, że kolejny odtwórca tej kultowej roli Joaquin Phoenix rzucił widzów i krytyków na kolana…