Stephen Dorff prawie jak John Travolta i Mickey Rourke

18 marca 2011, 14:03

1 kwietnia do kin trafi najnowszy obraz Sofii Coppoli. W "Somewhere. Między miejscami" główną rolę zagrał *Stephen Dorff, którego reżyser chciała obsadzić od samego początku.*

Obraz przedstawia historię hollywoodzkiego gwiazdora Johnny'ego Marco (Dorff) mieszkającego w dekadenckim hotelu Chateau Marmont. Jeździ czarnym ferrari, ma nieograniczony dostęp do wszelkich używek, a wokół niego kręci się pełno dziewczyn gotowych spełniać jego kaprysy. Nieoczekiwanie w jego życie wkracza jedenastoletnia córka (Elle Fanning). Dzięki niej odkrywa, jak pusty i nieciekawy jest świat, w którym się obraca.

- Gdy go sobie wyobraziłam od razu przyszedł mi do głowy Stephen Dorff - opowiadała reżyserka o bohaterze filmu. - Wiem, że jest naprawdę kochany i ma wielkie serce, co stanowiło dobry kontrast do tego, kogo miał zagrać. Stephen jest po prostu słodki, a gra typowego macho.

Dorff w pełni docenił szansę, jaką ofiarowała mu Coppola. - Czuję, że właśnie teraz w moim życiu zachodzi zmiana - powiedział. - Sposób, w jaki Sofia obsadziła mnie w tej roli jest wyjątkowy. Siedzę w tym biznesie całe życie, więc czuję się jak stary wyjadacz, choć mam zaledwie 37 lat. Wychowywałem się w świetle jupiterów, w tym wyścigu po sławę, kręcąc filmy takie, jak "Zew wolności" i "Backbeat". A potem zniknąłem, zrobiłem parę filmów, które nie odniosły większych sukcesów.

Aktora porównuje się do Johna Travolty i Mickeya Rourke, którzy powrócili po latach przerwy.

- W tym roku jest gorącym towarem - skomentował Dorff. - Tamci dwaj byli nominowani do Oscara, tak więc ta opinia jednocześnie obraża mnie i ekscytuje. Jestem o połowę od nich młodszy i wcale nie jestem przebrzmiały.

W filmie występują również Chris Pontius, Michelle Monaghan i w epizodzie, Benicio Del Toro.

** [