Strażnicy Galaktyki: Volume 3 - recenzja Blu-ray od Galapagos
Kiedy nad superbohaterską konwekcją zaczynają kręcić się muchy i sępy, James Gunn wchodzi cały na biało, szturcha ją patykiem i pokazuje, że jeszcze sporo w niej życia. "Strażnicy Galaktyki: Volume 3" to piękne zwieńczenie serii i najlepsza rzecz MCU, jaka ostatnio trafiła w nasze ręce.
Czy są jeszcze na sali osoby niecierpliwie czekające na każdą kolejną premierę od Marvela czy DC? Nie ma się co oszukiwać, szał na ekranizacje komiksów przemija, a sama konwencja od dawna jedzie na oparach. Ale czemu się dziwić, skoro ekrany zalewają filmy i seriale produkowane hurtowo, od sztancy, często bez pomysłu i krzty finezji.
Można się nawet zastanawiać, czemu zmęczenie materiału przyszło dopiero teraz. Widać je nie tylko po topniejących słupkach oglądalności, ale również nerwowych ruchach wytwórni przekładających premiery, zarządzających kolejne dokrętki lub kasujących zapowiedziane projekty. Lecz od czasu do czasu pojawia się film, dzięki któremu możemy poczuć dawno zapomniane emocje i uwierzyć, że da się z tego wszystkiego jeszcze coś wykrzesać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co po "Barbie"? W kinach nie będzie nudy
"Strażnicy Galaktyki: Volume 3" to po prostu typowy James Gunn - kolejna historia może i nie zachwycająca spektakularną złożonością, ale buzująca od wielkich emocji, humoru i rozwiązań formalnych, na które w mainstreamie mało kto się decyduje.
Do tego wartka akcja, świetnie napisane dialogi oraz postacie obdarzone prawdziwą osobowością i charyzmą, za którymi chciałoby się skoczyć w ogień lub chociaż zaprosić na piwo i pogadać o głupotach. Smutno się robi na myśl, że kiedyś był to standard, a dziś potrzeba wychowanka Lloyda Kaufmana, aby po prostu dostać kino, a nie wykalkulowany, bezduszny produkt.
Więcej o samym filmie dowiecie się z recenzji Łukasza Kalińskiego z bloga Quentin.pl. Tymczasem przyjrzyjmy się zawartości polskiego wydania "Strażników Galaktyki: Volume 3" na jeszcze cieplutkim Blu-rayu.
Z punktu widzenia fanów talentu Jamesa Gunna crème de la crème będzie na pewno seans filmu z jego komentarzem - dowcipnym, ciepłym, pełnym pasji i miłości do bohaterów, jak i całej serii. A także merytorycznym i zajmująco naświetlającym kolejne etapy produkcji. Zdecydowanie najlepsza rzecz z bonusów.
Co jeszcze? Na płycie znajdziecie też przyzwoity, aczkolwiek nieco za krótki (zaledwie 11 min), wypełniony migawkami z planu i wywiadami reportaż skupiający się na głównych bohaterach i ewolucji ich więzi na przestrzeni trylogii.
Do tego dostajemy materiał w całości poświęcony kreacji Rocketa (ok 10 min), ponad 8 min scen niewykorzystanych (w tym tę, w której Adam Warlock deklaruje, że nasika na zwłoki Strażników i dopuści się nekrofilii...) oraz pakiecik wygłupów z planu.
Jak to zwykle bywa w przypadku Disneya, wszystko przyjemnie zrealizowane, choć z okazji ostatniej części studio mogło szarpnąć się na coś więcej. Ale jak się nie ma, co się lubi...
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Obraz: 2.39:1 (panoramiczny) 1080p HD, dźwięk: DTS-HDMA 7.1 (angielski), Dolby Digital 5.1 (polski dubbing), napisy: polskie (film i dodatki)
Grzegorz Kłos, Wirtualna Polska
Gośćmi najnowszego odcinka "Clickbaitu" są Kamila Urzędowska (pięknie malowana Jagna z "Chłopów") oraz Jan Kidawa-Błoński (reżyser sequela kultowej "Różyczki"). Na tapet wzięliśmy też: "Kosa", "Horror Story", "Imago", "Freestyle", "Święto ognia" i "Tyle co nic", czyli najciekawsze filmy 48. festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.