Magazyn WP FilmSzymon Bobrowski dla WP: Waga wraca jak tsunami

Szymon Bobrowski dla WP: Waga wraca jak tsunami

O "Bokserze", walkach w ringu, treningach, przygotowaniach oraz transplantacji i efekcie jo-jo, specjalnie i wyłącznie dla czytelników Serwisu Filmowego Wirtualnej Polski opowiada *Szymon Bobrowski.*

Szymon Bobrowski dla WP: Waga wraca jak tsunami
Źródło zdjęć: © TVN

17.05.2011 17:24

- W filmie „Bokser”, należącym do cyklu TVN „Prawdziwe historie”, zagrał Pan głównego bohatera. Jego pierwowzorem był Przemysław Saleta, który swego czasu podjął odważną decyzję - oddał swoją nerkę córeczce Nicole. Jak Pan podszedł do tej roli?

Kiedy zaproszono mnie na zdjęcia próbne, nogi mi się lekko ugięły. Zazwyczaj gramy postacie literackie, wymyślone, a ta oparta była na faktach. Znałem postać bohatera, wiedziałem, kim jest. Przeczytałem scenariusz, okazał się fantastyczny. Pięć razy uczestniczyłem w zdjęciach próbnych, partnerując różnym koleżankom. W końcu zdecydowano się na Anię Przybylską. Przystąpiliśmy do pracy. Nogi miałem cały czas lekko ugięte...

- Zupełnie jak na ringu...

(śmiech). Bo to wyzwanie! Facet, który ma 40 lat na karku, a boks nigdy nie był jego ulubionym sportem, nagle musi zagrać boksera! Stacja zachowała się profesjonalnie, po amerykańsku. Wynajęto mi trenera, ustawiono dietę i przez 10 tygodni, trzy razy w tygodniu, odbywałem 3-godzinny trening bokserski. Dzięki temu udało się stworzyć innego faceta – już go niestety straciłem (śmiech)– który wyglądem przypominał boksera. Wziąłem udział w ośmiu walkach sparingowych, i 3-4 prawdziwych. Jednocześnie miałem zajęcia z kickboxerami. W niektórych scenach walki dublował mnie świetny kaskader.

- Jednym słowem, obeszło się bez kontuzji...

Tylko dlatego, że byłem dobrze przygotowany. A teraz z ugiętymi nogami czekam na premierę. Jak już powiedziałem, nie jest łatwo wcielić się w postać rzeczywiście istniejącą. Jeszcze niedawno wszystkie gazety i telewizje śledziły z zapartym tchem wydarzenia związane z transplantacją nerki Przemka Salety - znanego polskiego boksera, celebryty, który w dodatku zetknął się z rzeczywistością trzeciego wymiaru, bo prawie umarł na stole operacyjnym. To wszystko nadaje tej historii nieprawdopodobny kształt.

- Czy spotkał się Pan z *Przemkiem Saletą, żeby omówić niektóre kwestie...*

Znamy się z Przemkiem prywatnie. Może nie jesteśmy zakolegowani, ale mijamy się na korytarzach w różnych telewizjach. Szczegółowe konsultacje nie były potrzebne, ponieważ „Bokser” nie jest biografią, to film oparty na faktach. Ja nie jestem Przemkiem Saletą. Gram postać, której losy oparte są na jego historii. Sam Przemek też wziął udział w zdjęciach. Pojawia się przez moment jako ktoś patrzący z boku na swoje życie.

- Co Pan sadzi o transplantacji?

To trudny temat. Na szczęście mnie, ani nikogo z moich bliskich, nie dotknął podobny problem. Nie musieliśmy dokonywać tak trudnych wyborów. To dla mnie tak obce i niewyobrażalne, że nie jestem w stanie powiedzieć nic konstruktywnego, prócz tego, że budzi to mój głęboki szacunek i podziw. Podobnie jak rodziny, które oddają do transplantacji organy swoich zmarłych. Trzeba wykonać ogromną pracę nad sobą, żeby wyrazić zgodę na przeszczepienie organu zmarłej osoby komuś, kto tego potrzebuje. Wspieram taką akcję. Jeśli kiedykolwiek ktoś mnie poprosi, żeby zająć stanowisko, będzie to „Tak” z paroma wykrzyknikami.

- Czy robi Pan coś, żeby podtrzymać wypracowaną wcześniej kondycję?

Niestety! Trening był tak męczący, bolący i morderczy, że pozostawił urazy psychiczne (śmiech). Od tamtego czasu – a film skończyliśmy we wrześniu 2010 - nie wykonałem żadnego poważnego ćwiczenia fizycznego.

- Aż tak się Pan zniechęcił do ćwiczeń?

Proszę sobie wyobrazić, że przez dziesięć tygodni, od maja do lipca, byłem w nieustannym treningu! Przygotował go Tomek Krzemieniecki – młody, zdolny polski kaskader, który założył własną szkołę. Prowadził mnie według programu „Trzystu”, który wymyślono w Ameryce do filmu „300 Spartan”. Efekt - trzystu facetów, którzy wyglądają jak mega ciacha. Ja może w tej chwili nie wyglądam jak mega ciacho, ale w trakcie kręcenia „Boksera” - owszem (śmiech). Marzy mi się powrót do tego chłopaka, którego udało mi się wtedy stworzyć. Rozmawiam z Tomkiem Krzemienieckim, jakby to powtórzyć delikatniej, bez takich strat moralnych (śmiech).

- Czego musiał się Pan na czas treningu wyrzec...

Na przykład nie piłem alkoholu. Lampka wina najwyżej...

- To zdrowo?

Zdrowo, ale jak nudno i smutno! Wielu moich kolegów pukało się w głowę. Poza tym - codziennie ryba! Po pewnym czasie można mieć wrażenie, że zamiast dłoni ma się płetwy. Odżywiałem się wyłącznie łososiem. Poza tym dieta śródziemnomorska oparta na sałatach i zero cukru. Żadnego cukierka, czekoladki, ciastka, czy ptasiego mleczka. Nuda, proszę pani, nuda (śmiech).

- Jakieś skutki uboczne, oprócz strat moralnych?

Waga wraca jak tsunami, a jej powrót jest przerażający. Udało mi się dychę zgubić i dychę zyskać. W pewnym momencie ważyłem 83 kg samych mięśni. Teraz ważę prawie 92 kg i to już nie są same mięśnie. Ale staram się (śmiech).

- Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Ewa Jaśkiewicz/AKPA

** [

FILM.WP.PL NA TWOJEJ ŚCIANIE. DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU! ]( http://www.facebook.com/filmwppl )**

Zobacz także:

** [

PAMIĘTACIE MAŁĄ NEL? NIE ZGADNIECIE KIM JEST DZISIAJ ]( http://film.wp.pl/co-slychac-u-malej-nel-6025274957063297g )**

** [

ZOBACZ JAKI FILM ZNA KAŻDY POLAK! ]( http://film.wp.pl/jaki-polski-film-obejrzalo-najwiecej-widzow-6025274942079617g )**

** [

ALE SCHUDŁY! TE GWIAZDY KIEDYŚ WYGLĄDAŁY FATALNIE! ]( http://teleshow.wp.pl/te-gwiazdy-w-sama-pore-wziely-sie-za-siebie-6026603049555073g )**

**[

WSTYDLIWA PRZESZŁOŚĆ KUBY WOJEWÓDZKIEGO ]( http://teleshow.wp.pl/wstydliwa-przeszlosc-kuby-wojewodzkiego-6021644318356609g )**

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)