Trwa ładowanie...
d1joxj2
amityville
04-12-2006 18:08

Tam, gdzie jest zawsze 3:15!

d1joxj2
d1joxj2

13 listopada 1974 rok. Piękny, malowniczy zakątek spowija jeszcze mgła nocy. Ciszę, którą burzą wyłącznie fale jeziora, rozbijające się o brzeg oraz oddechy śpiących ludzi, zaraz zmącą odgłosy sześciu wystrzałów. Tylko i aż sześciu, odbierając pewnej rodzinie na zawsze możliwość oglądania piękna tej scenerii. Tworząc legendę, która przez długie lata będzie ciążyła nad miasteczkiem. Dokładnie o 3:15 zginęło podczas snu sześcioro członków rodziny DeFeo.

Dorośli błąkali się w idealnych światach. Czwórka dzieci może śniła o zabawie, o radości następnego dnia. Jedno z nich, może coś przeczuwając starało się schronić w szafie. Ale i tu dosięgła je kula. Wystrzelona z broni, którą niosły głosy... głosy kołaczące się, wrzeszczące w głowie najstarszego syna, Ronalda. Nikt go nie wysłuchał wcześniej. Nikt nie sprawdził, co tak naprawdę działo się w jego sercu, duszy, głowie... co działo się niegdyś w tym domu... pomimo, iż prosił o pomoc.

Wspominał o głosach... Władzom wystarczało, że oskarżono winnego. Tym, którzy przejęli władzę nad domem, wystarczało, że sprzedali go kolejnej, szczęśliwej, pragnącej własnego kąta i bezpieczeństwa, rodzinie. Rodzinie nieuświadomionej.

Rok później do domu wprowadza się radosna rodzina Lutzów. Rodzina po przejściach, w rzeczywistości dopiero docierający się ludzie. On, ojczym, George, dopiero ich poznaje. Oni utracili ukochanego męża i ojca. Dzieci wciąż cierpią, nie potrafią się przystosować, a dom... wcale im nie pomaga. Dom zbyt jest przesiąknięty krwią i tajemnicą. Każdy kamień, każda deska, każda szklana powierzchnia, aż krzyczy od głosów... Tylko czyich? Kto woła, kto pragnie, by go usłyszano, by wyzwolono… uratowano od wieczności, która zatopiła ich w chwili najgorszego koszmaru i cierpienia, zdziwienia i zawodu.

d1joxj2

Tego wszystkiego, co pojawia się, gdy nagle ten, komu ufaliśmy, zadaje nam największy ból. Zaczynają dziać się rzeczy, w które początkowo nie chcą uwierzyć. Dzieci widzą duchy. George, jakby skrywał inną tajemnicę, staje się narzędziem ciemnej strony domu. Czy przeżyją? Czy głosy, które opanowują umysł mężczyzny, wygrają z jego dobrocią i pragnieniem stworzenia szczęśliwej rodziny? Czy przetrwają?

Prawdziwa historia, która rozegrała się w Amityville, stała się kanwą opowieści, którą wyprodukowali producenci: „Teksańskiej masakry piłą mechaniczną”, wyreżyserowanej przez Andrew Douglasa. Opowieści, w której aktorzy, to wyłącznie kukiełki, które porusza tajemnica i strach. Cała akcja powoli narasta, nie ma miejsca na zwyczajność, na życie, gdy wokoło powietrze tętni od duchów i zjaw. Tworów, strzępków energii, które domagają się... no właśnie, czego? Zemsty, czy tylko zauważenia tego, co im się przydarzyło? Odkrycia prawdy?

Film skonstruowano genialnie, jest aromatyczny od przerażenia zmieszanego z niepewnością. Świetne zdjęcia oraz genialny montaż, umiarkowanie dawkowana muzyka, oraz cisza, która przeraża, wszystko sprawia, że otrzymujemy powieść prawdziwą, a przez to jeszcze bardziej okrutną. Sferę tła tworzą odgłosy domu, miejsca, które miało być wymarzoną oazą bezpieczeństwa. Strefą, w którą członkowie rodziny będą mogli się wtopić, którą będą mogli kształtować według własnego uznania. Ale to nie oni ją kształtują. To dom, zmusza ich do pewnych czynności.

Aktorzy, ich umiejętności czy gra, ich rysy czy charakteryzacja, są nieważni. To tylko pokrywy, które istnieją, bo muszą być w filmie. Wszystko zaś gdzieś dzieje się poza nimi. Poza sferą człowieczeństwa. Jest wyłącznie sferą domysłów producentów, gdyż wydarzeń tych 28 dni, nigdy nie wyjaśniono. Ale to, co przedstawili ci autorzy, zdaje się być aż nazbyt prawdopodobne.

Aż nazbyt... bo to film, który nie tylko przeraża, który sprawia, że drżą wam ręce, podskakujecie na fotelu, tudzież w końcu przymykacie oczy i wtulacie się w ukochanego, pluszowego miśka. To film, który jest prawdą.

d1joxj2
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1joxj2