Cofniemy się aż do dnia, w którym sie, jak to mówią sie, porobiło.. sie.
Apokalipsa. Nie ma skrawka nadziei. Nie ma skrawka... nieba. Tego, który podobno spadł na głowę malutkiego kurczaczka. Kawałek nieba. Bez literek. Niebieski i była na nim chmurka. No i spadł. A tam gdzie spadł, leży tylko... taka mała... żołądź.
Mamo, to ten nienormalny kurczak! Tak, kochanie, ale nie musisz z nim nawiązywać kontaktu wzrokowego, wiesz?!
Dębki Wielki (Oakey Oaks). Miasteczko jakich wiele na tej ziemi. Kurczak Mały. Niepozorny, słaby, w okularach. Inny - jakich wielu. Koledzy, przyjaciele, mieszkańcy. Kupa śmiechu i krecha, no tu w przypadku takiego maluszka kreseczka, na całe życie. I tata, Buck Gdak. Zagubiony, niezdarny, niezbyt wierzący, oględnie mówiąc, w opowieści synka. I niezbyt z niego dumny. Choć przecież kochający i starający się w miarę swoich możliwości...
Wystarczy miarka dobrych chęci, łyżeczkę bałaganu daj. Sypnij cudzej niechęci i sam zrozumiesz w co się gra!
A on, kurczak, chce pokazać tacie i światu, że nie jest frajerem. Nie chce "nakręcać spirali wyparcia". Chce grać w bejsbol, chce coś osiągnąć. I w końcu... pokazuje… Dobra Tato, przecież ktoś musi ocalić tę Ziemię!
Kolorowa, dowcipna, komiksowa grafika. Dynamiczna akcja. Niezłe ujęcia i praca wirtualnej kamery. Świetny podkład muzyczny, no może nie zawsze miękka i soczysta polędwiczka, ale... świeże i bez kości. Żarty słowne. Wszechobecny lekkostrawny humor. Począwszy od nazwisk i ich tłumaczenia po zabawne odzywki i odwołania do... kultury masowej.
Pan Oscypa - Mr. Woolensworth. Foxy Loxy - Zyta Kita. Goosey Loosey - Gąsia Gąsiorek. Szpek Zawiotki - Master Runt of The Litter. Doskonały, choć rzadko pojawiający się na ekranie Mroczykuj Kolczyzad - Morkubine Porcupine. Yo! Świetny Fiszu Chybaryba - Fish Out of Water. Piękna inaczej Lucyna Kuperczak (Luśka) - Abby Mallard.
Jak się nie otwierasz to ci się zamykają pory.
Chwile zabawne i smutne, i takie, że aż serce się ściska, a w oczach kręci się, no ta, jak jej tam... łezka. Dobrze przemyślana fabuła. I myśl przewodnia, ta, która zawsze gdzieś tam kryje się w dobrych, mądrych baśniach. To ona nadaje jakiś sens i sprawia, że film nie jest tylko zlepkiem wielu mniej lub bardziej zabawnych scen.
Zbieranie znaczków to też jest... adrenalinka!
W sumie jest to całkiem niezła historia. Do tego świetnie opowiedziana. A o to przecież w kinie chodzi. Zwraca uwagę doskonała scena - interpretacja piosenki Freddy'ego Mercury - "We are The Champions". Supcio! W dodatkach można zobaczyć powstawanie tego filmu od kuchni. Naczynia, środki myjąco-piorące, sprzątaczki... Wypowiedzi producenta i realizatorów. Można także pośpiewać lub pomruczeć. O ile sąsiedzi to zniosą. I zobaczyć taniec z gwiazdami do piosenki "Don't Go Breaking My Heart".
Nie wszystkie koty są czarne, niektóre są w worku!