Til Schweiger: Marzył, by zagrać w ''Bandycie''
19.12.2014 | aktual.: 22.03.2017 10:46
Tilman Schweiger urodził się 19 grudnia 1963 roku we Fryburgu, dzieciństwo spędził w niemieckim Gießen.
„Bandyta” z 1997 roku to film ważny dla polskiej kinematografii z kilku powodów. Na stołku reżyserskim zasiadł Maciej Dejczer, który już kilka lat wcześniej zdobył uznanie krytyki za poruszające „300 mil do nieba” (zobacz co stało się z bohaterami tego filmu)
i wierzono, że po dłuższej przerwie znowu powróci do gry (niestety, wkrótce potem Dejczer zajął się reżyserią seriali i telenowel). Scenariusz napisał zaś jego dawny współpracownik, Cezary Harasimowicz, który otrzymał później za swój wkład Złotego Lwa.
Na plan filmowy – zdjęcia kręcono w Warszawie i Bieszczadach, częściowo zaś w Wielkiej Brytanii – zaproszono cenionych zagranicznych artystów, a wśród nich znalazł się pewien niemiecki aktor, który dzięki „Bandycie” rozpoczął swoją hollywoodzką karierę...
href="http://film.wp.pl/til-schweiger-marzyl-by-zagrac-w-bandycie-6025246650860161g">CZYTAJ DALEJ >>>
Miał zostać nauczycielem
Tilman Schweiger urodził się 19 grudnia 1963 roku we Fryburgu, dzieciństwo spędził w niemieckim Gießen.
Początkowo nic nie zapowiadało, że Til zostanie aktorem – jego rodzice byli nauczycielami i chłopak zamierzał pójść w ich ślady. Całe szczęście wkrótce miał zmienić zdanie. Kiedy przyszło do wyboru kierunku studiów, początkowo zdecydował się wprawdzie na germanistykę, ale na uczelni wytrzymał zaledwie dwa lata. Potem przeniósł się do szkoły aktorskiej w Kolonii. Ukończył ją w 1989 roku.
Niemiecka gwiazda
Początki w zawodzie nie należały do najłatwiejszych – Schweiger kelnerował w restauracjach, a w wolnych chwilach poszukiwał zleceń. Po kilku występach w teatrze udało mu się zawitać na plan filmowy, kiedy dostał niewielką fuchę w serialu „Die Lindenstraße”.
Na dużym ekranie zadebiutował w 1991 roku komedią „Manta, Manta” i wkrótce potem młody przystojny aktor stał się w Niemczech prawdziwą gwiazdą – zarówno krytyka, jak i widzowie oszaleli na jego punkcie.
Nie tylko aktor
Wkrótce Schweiger udowodnił, że nie na darmo jego rodacy pokładali w nim ogromne nadzieje – nie zamierzał bowiem ograniczać się wyłącznie do aktorstwa i planował zrobić karierę również poza granicami swojej ojczyzny.
W 1997 roku napisał scenariusz do filmu „Pukając do nieba bram” i zajął się jego produkcją, rok później zasiadł na stołku reżyserskim, kręcąc „Der Eisbär”.
Chętnie skorzystał też z obiecującej propozycji polskiego reżysera, Macieja Dejczera, którego od dawna poważał, i przyjechał do Polski, ciesząc się na samą możliwość zagrania u cenionego przez siebie twórcy, u boku popularnych i lubianych aktorów, jak Pete Postlethwaite czy John Hurt.
''Marzyłem, aby go zagrać''
- Już dawno żaden scenariusz nie zachwycił mnie i nie wzruszył tak, jak ten autorstwa Cezarego Harasimowicza. Od chwili, gdy przeczytałem historię bandyty, marzyłem, aby go zagrać. Poprosiłem o spotkanie z Maćkiem. Przegadaliśmy w Kolonii kilka godzin, powiedziałem mu, że jeśli nie pasuję do jego wyobrażeń o bohaterze "Bandyty", natychmiast się wycofam. Ale to nie było potrzebne. Nieczęsto zdarza się spotkać reżysera, który miałby tak magiczny wpływ na widzów. Naprawdę nie jest łatwo wycisnąć ze mnie łzy, a na "300 mil do nieba", podczas ostatniej sceny, kiedy ojciec prosi dzieci, by nie wracały, rozczuliłem się – mówił Schweiger w jednym z wywiadów.
Film, opowiadający historię kryminalisty, który trafia do dziecięcego szpitala i, powoli, zmienia swój sposób postrzegania świata, zebrał wprawdzie mieszane recenzje, ale publiczność przyjęła go entuzjastycznie, zachwycając się reżyserią, grą aktorów, muzyką i ładunkiem emocjonalnym, jaki niosła ze sobą fabuła.
Bał się zaszufladkowania
Wkrótce utalentowanym i przystojnym Niemcem zainteresowało się Hollywood, a on chętnie wyjechał do Ameryki.
- Najlepsze są takie filmy, na których ludzie albo się śmieją, albo płaczą – mówił w Filmie, pytany o swoje ulubione produkcje.
Najważniejsze było dla niego, by nie dać się zaszufladkować; nie chciał grywać wyłącznie „złych Niemców”. Z tego powodu odrzucił wiele ról, między innymi w „Stalingradzie” i „Szeregowcu Ryanie”.
Romans z Hollywood
W 1995 roku poślubił Danę Carlsen, z którą ma czworo dzieci, ale obecnie małżonkowie przebywają w separacji. Po tym rozstaniu Schweiger przeprowadził się do Berlina, gdzie zarządza założoną przez siebie wytwórnią filmową „Barefoot Films”.
Nie żałuje, że opuścił Stany. Romans z Hollywood był intensywny – Til pojawił się w filmach „Lara Croft Tomb Raider: Kolebka życia”, „Gwiezdne jaja: Część I - Zemsta Świrów”, „Bękarty wojny” czy „Trzej muszkieterowie 3D” - ale krótkotrwały; Schweigerowi, jako aktorowi pochodzącemu z innego kraju, było trudno się przebić. Chętnie więc wrócił do Niemiec, gdzie wciąż uchodzi za prawdziwą gwiazdę, a jego filmy z miejsca stają się hitami.
Na brak pracy zatem nie narzeka. W najbliższym czasie na premierę czeka napisany i wyreżyserowany przez niego „Honig im Kopf” (w którym zagra jedną z głównych ról). Pojawiła się też plotka, że Schweiger wystąpi się w komedii „Punk's Dead”.
(sm/mn)