To już 60 lat od premiery "Psychozy". Do dziś jest jednym z najbardziej przerażających filmów
16.06.2020 | aktual.: 16.06.2020 17:35
Kultowe dzieła zwykle latami wypracowują sobie ten status. Na samym początku spotykają się z mieszanymi reakcjami zarówno widzów, jak i krytyków. Nie inaczej było w przypadku "Psychozy" Alfreda Hitchcocka, która od dnia premiery, czyli 16 czerwca 1960 r. wzbudza kontrowersje. Szczegóły produkcji do samego pierwszego publicznego pokazu filmu były trzymane w tajemnicy. Pomimo braku wsparcia wytwórni Paramount, która uznała "Psychozę" za film z niższej półki oraz ograniczonej promocji, dzieło Hitchocka odniosło oszałamiający sukces frekwencyjny.
Widzowie potrafili godzinami czekać w kolejkach do kin. Wszystko za sprawą trzymającej w napięciu fabuły.
Oparty na prawdziwej historii
Choć wielu widzów było zszokowanych brutalnością, którą ujrzeli na ekranie, ta historia wydarzyła się naprawdę. Scenariusz filmu był oparty o działania seryjnego mordercy Eda Geina, który grasował w USA w latach 50. XX wieku.
Gdy policja złapała go w 1957 r. w jego posiadłości, oprócz zwłok znalazła również przedmioty stworzone z ludzkiej skóry. Podobnie jak bohatera z "Psychozy" łączyła go chora emocjonalnie więź ze zmarłą matką. Mężczyzna resztę swojego życia spędził w szpitalu psychiatrycznym.
Rewolucyjna scena
W rolach głównych zagrali Janet Leigh i Andrew Perkins. Reżyser szczegółowo objaśniał aktorom swoją wizję artystyczną. Każdego dnia otrzymywali fragment scenariusza, który mają odegrać. Przed każdym nagraniem otrzymywali wskazówki od Hitchcocka. Jednak słynna scena pod prysznicem powstawała aż tydzień.
Jej przebieg balansował na granicy kodeksu Haysa, który wówczas wyraźnie określał, co może zostać pokazane w filmie, a co nie. Wbrew pozorom mrożące krew w żyłach ujęcie nie epatuje nagością ani brutalnością, napięcie zostało zbudowane głównie dzięki muzyce. O samej kultowej scenie thrillera powstał dokument "78/52" dostępny na Netfliksie, w którym uznani filmowcy analizują jej geniusz.
Ikona kina
Alfred Hitchcock zrewolucjonizował kino. Zanim stworzył "Psychozę", miał już na koncie 46 produkcji. Zapewne jest idolem Patryka Vegi, który kręci równie wiele filmów, jednak w dziełach Anglika, oprócz powtarzalności, wykształtował się charakterystyczny, klasyczny styl, który od dziesiątek lat próbują naśladować filmowcy na całym świecie. To dzięki Hitchcockowi widzowie pokochali dreszczowce.