To może zaskoczyć. Aktorzy z tych filmów naprawdę cierpieli na planie

Przeważnie podczas kręcenia niebezpiecznych scen aktorów zastępują kaskaderzy. Jednak produkcja niektórych filmów dała aktorom naprawdę popalić - zostali oni celowo zranieni. I choć na ogół zdarza się to w równych gatunkach, najczęściej występuje to podczas kręcenia horrorów.

Niskobudżetowy "Skinned Deep" został wydany w 2004 roku i od razu poniósł sromotną klęskę. Recenzenci niemal jednogłośnie uznali, że jest to tania podróbka "Teksańskiej Masakry Piłą Mechaniczną".

W intro filmu widoczna jest czyjaś ręka oznaczona literami "S" i "D". Wbrew wszelkim spekulacjom nie była to sprawka programu graficznego, lecz faktycznej skaryfikacji. Co ciekawe, chętny na ten "zabieg" został znaleziony przez reżysera na stronie zrzeszającej fetyszystów.

William Friedkin - reżyser "Egzorcysty" bardzo dbał o to, by reakcje aktorów na ekranie były jak najbardziej autentyczne. W jednej ze scen postać grana przez Ellen Burstyn upadła na plecy. Uraz był na tyle mocny, że aktorka doznała trwałego urazu. Mimo to twierdzi, że nie ma tego nikomu za złe i bardzo dobrze wspomina współpracę z Friedkinem.

Podczas kręcenia "Martwego zła" w reżyserii Sama Raimiego urazu doznał grający Asha Bruce Campbell. Raimi oraz producent Rob Tapert nieustannie żartowali z aktora i szturchali go w kostkę patykami. Właśnie to było powodem, dlaczego Campbell utykał w późniejszych scenach.

Jak sami potem przyznali, w zachowaniu reżysera i producenta nie było żadnej złej woli. Byli bliskimi przyjaciółmi, więc cała sytuacja miała miejsce tylko dla dobra filmu. Campbell stwierdził nawet, że we wszystkich filmach doznaje kontuzji.

"Amerykański Wilkołak w Londynie" też ma na koncie tego typu sytuacje. W scenie, w której grany przez Griffina Dunne'a Jack oraz David, którego odgrywał David Naughton zostali zaatakowani przez wilkołaka, reżyser Rick Baker poinstruował aktorów, by ostrożnie obchodzili się z głową wilka. Dunne przypadkowo jednak podarł ją, co dość mocno zirytowało reżysera.

Baker zaczął okładać aktora zapasową głową. Nie wpłynęło to jednak na stosunki pomiędzy mężczyznami, którzy dobrze wspominali współpracę.

Wspomniana już wcześniej "Teksańska masakra piłą mechaniczną" to zdecydowanie klasyk gatunku. Okazuje się, że na planie tego filmu również dochodziło do krzywdzenia aktorów.

W jednej ze scen, gdzie potrzebna była krew, a ekipa miała trudności ze sztuczną krwią, Marilyn Burns grająca Sally pozwoliła na to, by przeciąć jej skórę i pobrać odpowiednią ilość krwi.

"Ptaki" czyli jeden z najbardziej rozpoznawalnych filmów Alfreda Hitchcocka to jednocześnie klasyk gatunku, o którym słyszeli chyba wszyscy. W przypadku tej produkcji obrażenia, jakich doznała Tippi Hedren były na tyle poważne, że aktorka trafiła do szpitala.

Okazuje się, że reżyser filmu patrzył na aktorkę w sposób szczególny, jednak ta odrzuciła jego zaloty. W ramach zemsty Hitchcock poczynił zmiany w scenariuszu. Wprowadzone "poprawki" miały za zadanie skrzywdzić Hedren. W scenie z budką telefoniczną potłuczone szyby pocięły jej twarz, a w scenie na strychu została zaatakowana przez prawdziwe ptaki, co, jak twierdziła aktorka, było dla niej niespodziewane - uzgadniano z nią, że do tej sceny zostaną wykorzystane mechaniczne ptaki.