TOP 10: Najbardziej niedocenione filmy XXI wieku

TOP 10: Najbardziej niedocenione filmy XXI wieku
Źródło zdjęć: © mat. dystrybutora
Bartosz Czartoryski

Bywa, że czasem znajomy szepnie o nim słówko, albo spodoba nam się okładka i kupimy płytę, albo na festiwalu w ciemno pójdziemy do wybranej na chybił trafił sali, albo kątem oka zobaczymy go u siedzącego na fotelu obok pasażera – mityczny film, o którym nikt nie słyszał, a który zobaczyć po prostu trzeba. Bo prawda jest taka, że do kina najczęściej chodzimy na to, na co chodzą przyjaciele, co chwalą recenzenci, co reklamują na plakatach i o czym się mówi od miesięcy.

Bywa, że czasem znajomy szepnie o nim słówko albo spodoba nam się okładka i kupimy płytę, albo na festiwalu w ciemno pójdziemy do wybranej na chybił trafił sali, albo kątem oka zobaczymy go u siedzącego na fotelu obok pasażera – mityczny film, o którym nikt nie słyszał, a który zobaczyć po prostu trzeba.

Bo prawda jest taka, że do kina najczęściej chodzimy na to, na co chodzą przyjaciele, co chwalą recenzenci, co reklamują na plakatach i o czym się mówi od miesięcy. A tymczasem uciekają nam nierzadko rzeczy znakomite, świetne, a nawet ocierające się o doskonałość. Próba skompilowania listy takowych, nawet ograniczając się do bieżącego stulecia, przypomina szukanie igieł w stogu siana, ale cóż – nie zaszkodzi pogrzebać, bo kryją się tam prawdziwe skarby.

O niektórych zapewne słyszeliście, niektóre nawet oglądaliście, parę innych okaże się anonimowe, o istnieniu kilku z nich zdążyliście już zapomnieć, choć były swojego czasu całkiem popularne, lecz wszystkie mają ze sobą pewien punkt styczny: nie zostały należycie przez historię docenione. Naprawmy to!


1 / 10

Pająk (2002)

Obraz
© mat. dystrybutora

Można rzec, iż to punkt graniczny Davida Cronenberga, kanadyjskiego specjalisty od horroru cielesnego, który zaledwie parę lat przed rzeczonym filmem nakręcił pokręcone „eXistenZ”. Potem poświęcił się poszukiwaniom twórczym z zupełnie innej bajki.

Ich zaczynem jest „Pająk” z Ralphem Fiennesem.* Krytyka co prawda piała z zachwytu nad tym psychologicznym thrillerem o zaskakującej fabule, ale mało kto go obejrzał – dystrybutor zagrał film jedynie w paru kinach, a całe przedsięwzięcie zakończyło się finansową klapą. Pora „Pająka” odkurzyć.*

2 / 10

W stronę słońca (2007)

Obraz
© mat. dystrybutora

Danny Boyle dzisiaj może i pracuje z hollywoodzkimi gwiazdami, odbiera Oscary i kręci o Jobsie, ale jeszcze wcale niedawno mógł sobie pozwolić na realizację tak ekscentrycznego i nietuzinkowego filmu jak „W stronę słońca”.

Parę miesięcy temu Christopher Nolan przy okazji „Interstellar” powoływał się na Kubricka, Tarkowskiego i Ridleya Scotta, ale to Boyle pierwszy podobne pomysły zmiksował. I doprawił... kosmicznym slasherem. Film nawet się nie zwrócił, choć to, powiedzmy szczerze, najlepsze dzieło Brytyjczyka.

3 / 10

Kiss Kiss Bang Bang (2005)

Obraz
© mat. dystrybutora

Shane Black, wybitny scenarzysta epoki plastikowych kaset, który podpisał się choćby pod „Zabójczą bronią”, zadebiutował na reżyserskim stołku z klasą. Kryminalna komedia „Kiss Kiss Bang Bang” przypomniała światu, że istnieje ktoś taki jak Robert Downey Jr., a na dodatek potrafi grać.

Film poległ w amerykańskich kinach i ledwie odrobił swój budżet dzięki wpływom zza oceanu, ale dzisiaj to kult. Cięte riposty świszczą tutaj tak samo często jak kule, a Val Kilmer zalicza bodaj ostatnią jak do tej pory znakomitą rolę w karierze.

4 / 10

I Saw the Devil (2010)

Obraz
© mat. dystrybutora

Ale nawet marny „Likwidator” ze Schwarzeneggerem nie zdołał jednak zatrzeć wrażenia, jakie zrobił jego ukończony przed wyjazdem film „I Saw the Devil”, nihilistyczna i diablo brutalna opowieść z najgorszego koszmaru o agencie specjalnym biorącym odwet na mordercy jego narzeczonej, torturując go fizycznie i psychicznie. Gdzie leży granica?

5 / 10

Kobieta na skraju dojrzałości (2011)

Obraz
© mat. dystrybutora

Owoc ponownej współpracy ze scenarzystką Diablo Cody, autorki „Juno”, jest słodko-gorzki, jak na komedię z twistem przystało. Dobiegająca czterdziestki, lecz niedorosła jeszcze pisarka szuka prawdy o sobie w rodzinnym miasteczku. Znajduje zaś... no właśnie, coś zupełnie innego, niż się spodziewamy.

6 / 10

Zabójstwo Jesse'ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda (2007)

Obraz
© mat. dystrybutora

Zgoda – krytyka ten film pokochała, trafił na listy Top 10 praktycznie każdego, kto się liczy, zebrał parę kilo nagród i... zniknął. A powinien być wymieniany jednym tchem z „Bez przebaczenia”. Znakomite, stylizowane na stare fotografie zdjęcia Rogera Deakinsa budują atmosferę, jak wyraził się Roger Ebert, „erotycznego tańca śmierci” pomiędzy słynnym bandytą a jego zabójcą.

Brak tu ciągłych strzelanin i napaści na dyliżanse, ale za to Andrew Dominik podjął się swoistej analizy fenomenu... celebrytyzmu. I to jak.

7 / 10

Moon (2009)

Obraz
© mat. dystrybutora

Reżyser reklamówek Duncan Jones napisał i nakręcił ten film z myślą o jednym tylko aktorze: Samie Rockwellu. „Moon” miał okazać się zbawieniem dla podupadającego gatunku science-fiction i choć zamiar ten ci, co go obejrzeli, docenili, trudno było Jonesowi przebić nową odsłonę serii o Harrym Potterze, która akurat wchodziła do kin i przyćmiła jego starania.

Ale warto się do filmu dokopać, bo sięga on korzeni fantastyki naukowej, prowokuje do myślenia, a batalie z kosmicznymi stworami zostawia Michelowi Bayowi i jemu podobnym.

8 / 10

Trzy pogrzeby Melquiadesa Estrady (2005)

Obraz
© mat. dystrybutora

Inspirowany prozą Faulknera reżyserski debiut Tommy'ego Lee Jonesa nie odrobił nawet swojego – i tak stosunkowo niedużego – budżetu, ale powinien zostać zapamiętany jako jeden z najświetniejszych westernów nakręconych już po obwieszczeniu śmierci gatunku.

Na poły refleksyjna opowieść, a na poły sensacyjna intryga, „Trzy pogrzeby Melquiadesa Estrady” zrealizowane są twardą ręką hardego Teksańczyka, który za swoją rolę odebrał nagrodę w Cannes.

9 / 10

Berberian Sound Studio (2012)

Obraz
© mat. dystrybutora

Peter Strickland to brytyjski reżyser tyleż utalentowany, co nieznany szerzej publiczności; a powinien być osobistością pierwszego formatu, bowiem jego kino nie ma sobie równych jak Brytania długa i szeroka.

„Berberian Sound Studio” to nie tylko napisany z sentymentem list miłosny do włoskiego kina grozy lat siedemdziesiątych, ale i osobliwy, ekstrawagancki psychologiczny thriller doprawiony autotematycznymi rozważaniami. Plus mistrzowska rola Toby'ego Jonesa jako artysty od makabrycznych dźwięków.

10 / 10

Jeziorak (2014)

Obraz
© mat. dystrybutora

Polacy nie gęsi i swój kryminał mają. Czy aby na pewno?Przy okazji „Jezioraka” pojawiły się bowiem zarzuty, że to zrzynka z amerykańskiego serialu (na duńskiej licencji) „The Killing”, ale jeśli już się wzorować, to przecież na najlepszych.

Szczególnie że Michałowi Otłowskiemu udało się przenieść gęstą intrygę na mazurski grunt. I u nas można kręcić w amerykańskim stylu, choć nadal po swojemu. Żal, że film przemknął chyłkiem przez kina i skończył jako dodatek do gazet.

Bartosz Czartoryski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (25)