''Uprowadzona 2'': Uprowadzeni z rozumu
Prosty jak konstrukcja cepa
Czasami, po ciężkim dniu pracy człowiek ma ochotę na coś głupiego. I ja miałem ostatnio, toteż obejrzałem „Uprowadzoną 2”. Jednak poczułem się nieco skonfundowany...
5 października na ekranach polskich kin weszła długu oczekiwana druga część w klarowny, acz dobitny sposób, tłumaczy, dlaczego produkcją Luca Bensona nie warto zawracać sobie głowy.
Czasami, po ciężkim dniu pracy człowiek ma ochotę na coś głupiego. I ja miałem ostatnio, toteż obejrzałem „Uprowadzoną 2”. Jednak poczułem się nieco skonfundowany... jakby to powiedzieć... Prostotą tego dzieła? Nie, obrażam w ten sposób prostotę.
Prostactwem? Prymitywizmem? No, już bliżej. Tak, to jest właśnie wzorcowy film z cyklu „zabili go i uciekł”. Nie ma co szukać wyszukanych metafor – „Uprowadzona 2” jako żywo przypomina konstrukcję cepa. Wali równie bezmyślnie.
To jeszcze byłoby pół biedy, ostatecznie, oto przecież nam chodziło, żeby się odmóżdżyć, gorzej, że niewybredna fabuła przesiąknięta jest szowinizmem i ksenofobią.