Putin kontra Van Damme. Aktor wspomina walkę z rosyjskim prezydentem
Do spotkania hollywoodzkiego gwiazdora z rosyjskim prezydentem doszło w 2007 r. podczas gali sztuki walki sambo w Sankt Petersburgu. Jean-Claude Van Damme był jej honorowym gościem. Jednak jeszcze większą atrakcją dla widzów okazało się przybycie Władimira Putina.
Warto wyjaśnić, że sztuka walki sambo łączy techniki judo z regionalnymi odmianami zapasów z terenu dawnego ZSRR. Powstała w latach 30. ubiegłego wieku jako próba stworzenia uniwersalnego systemu walki wręcz dla potrzeb Armii Czerwonej, Milicji i służb specjalnych. W latach 60. sambo zostało uznane za dyscyplinę sportową. Gale tej sztuki walki od lat cieszą się w Rosji ogromną popularnością.
W materiale filmowym z gali, na której doszło do spotkania Van Damme'a z Putinem, widać, jak hollywoodzki gwiazdor z dużym szacunkiem wita się z rosyjskim prezydentem. Czeka aż głowa państwa usiądzie na honorowym miejscu i zwróci się w jego stronę z kurtuazyjną rozmową.
Tymczasem na sali słychać owację na cześć Putina, ludzie wstają i klaszczą na stojąco. "Czujne ucho" wyłapie, że po wejściu prezydenta najpierw słychać gwiazdy, zagłuszone później aplauzem.
VAN DAMME EN BODOG FIGHT
W wywiadzie dla "The Hollywood Reporter" Jean-Claude Van Damme wspomina, że po gali sambo pomiędzy nim a Putinem doszło do symulowanej walki.
- Zdjął wówczas garnitur, podwinął rękawy koszuli i zacisnął pięści - zdradził hollywoodzki gwiazdor i dodał, że po krótkiej wymianie "uderzeń" prezydent niespodziewanie odwrócił się i odszedł.
Van Damme odruchowo chciał pójść za nim, ale wówczas na jego drodze stanęło 20 agentów ochrony. - Byli naprawdę szybcy. Pokazałem im, że nie ma przy sobie broni - wspomina. Aktor nie chciał zdradzić dziennikarzom, jak dalej potoczyło się spotkanie z Putinem. Stwierdził, że to "tajemnica państwowa".
Jean-Claude Van Damme był jednym z wielu celebrytów, którzy ulegli urokowi prezydenta Rosji. Po powrocie do kraju twierdził, że "ludzie naprawdę kochają Putina w Rosji". Na szczęście, zauroczenie Van Damme'a nie przerodziło się w fascynację, tak, jak to miało miejsce w przypadku Stevena Seagala.