W latach 80. był wymarzonym Robin Hoodem. Jak dziś wygląda Michael Praed?
17.12.2017 | aktual.: 17.12.2017 13:16
W sieci pojawiły się zdjęcia z nadchodzącego filmu "Robin Hood" z Taronem Egertonem w roli tytułowej. 28-letni Brytyjczyk to kolejny aktor wcielający się w legendarnego bohatera, który współczesnym widzom może kojarzyć się z Russellem Crowem ("Robin Hood" z 2010 r.) czy Kevinem Costnerem ("Robin Hood: Książę złodziel" z 1991 r.).
Z kolei ci, którzy pamiętają popularny w latach 80. serial "Robin z Sherwood", z pewnością będą porównywać Egertona do długowłosego, hipnotyzującego fanki rozmarzonym spojrzeniem Michaela Praeda. Młody następca znany z filmów "Kingsman" z pewnością go nie przypomina. Ale czy to w czymś przeszkadza?
Czy Egerton poradzi sobie w roli Robin Hooda, przekonamy się w przyszłym roku. Tymczasem sprawdzamy, jak bardzo zmienił się popularny w latach 80. Michael Praed, dla wielu fanek idealny odtwórca roli angielskiego bohatera.
Po roli słynnego banity jego kariera wyhamowała
Sławę zdobył jako tytułowy wyjęty spod prawa banita w popularnym brytyjskim serialu "Robin z Sherwood”. Ale Michael Praed nie chciał zostać zaszufladkowany i po dwóch sezonach pożegnał się z rolą, dzięki której stał się aktorem rozpoznawalnym, by realizować się w innych projektach zawodowych.
I choć w kolejnych latach jego kariera mocno przyhamowała, nigdy nie żałował podjętej decyzji. Wprawdzie nieco brakowało mu występów przed kamerami, ale za to mógł realizować się na scenie, która była jego prawdziwą pasją.
Jego ojciec, księgowy, nalegał, by syn poszedł w jego ślady, ale aktor przyznawał, że matematyka nigdy nie była jego mocną stroną.
W końcu rodzic odpuścił i poradził chłopcu, by wybrał obojętnie jaką pracę - ale taką, która będzie dawała mu radość i satysfakcję.
Praed posłuchał i w ten sposób wylądował w szkole teatralnej. Wtedy też, wertując książkę telefoniczną, zmienił nazwisko na, w jego mniemaniu, bardziej sceniczne (tak naprawdę nazywał się Prince).
Pierwsza praca
Naturalnie, jak to zwykle bywa, początki nie były łatwe. Nastoletni Praed imał się najróżniejszych zajęć, byle tylko zarobić jakieś pieniądze.
- Bardzo dobrze pamiętam swoją pierwszą pracę - mówił. - Czyściłem toalety w teatrze. I, oczywiście, nie było to coś, co chciałem robić w życiu.
Los uśmiechnął się do niego w 1982 r., kiedy wpadł w oko scenarzyście Richardowi Carpenterowi i producentowi Paulowi Knightowi, którzy zaproponowali mu główną rolę w serialu "Robin z Sherwood”.
Serialowy sukces
Serial, mający swoją premierę w 1984 r., z miejsca zdobył sympatię widzów i krytyki - nie tylko ze względu na scenariusz, ale i charyzmatyczną ekipę aktorów.
W Lady Marion wcieliła się Judi Trott, artystka teatralna, niemająca wcześniej żadnego filmowego doświadczenia. Willa Szkarłatnego zagrał Ray Winstone. Braciszkiem Tuckiem został Phil Rose, Małym Johnem Clive Mantle, zaś Nasirem Mark Ryan. W szeryfa z Nottingham wcielił się Nickolas Grace, a w Guya z Gisburne Robert Addie.
Kontrowersyjna decyzja
Chociaż serial przyniósł Preadowi ogromną sympatię publiczności i planowano rozpocząć prace nad kolejnym sezonem, aktor oznajmił, że rezygnuje z dalszego angażu.
Jak się okazało, wolał wrócić na scenę, by zagrać d'Artagnana w broadwayowskim musicalu "Trzech muszkieterów”. Mimo to producenci zdecydowali, że nie porzucą planów nakręcenia trzeciego sezonu - i do roli Robina zatrudniono Jasona Connery'ego, syna Seana.
Strata czasu
"Trzej muszkieterowie” z udziałem Praeda okazali się totalną porażką i spektakl szybko zdjęto z afiszy.
- Pewnie, nie skakałem z radości, ale takie jest życie - komentował aktor, dodając, że nawet przez chwilę nie żałował swojej decyzji o odejściu z serialu. Porażkę potraktował po prostu jako kolejne ważne zawodowe doświadczenie i z podniesionym czołem zaczął szukać kolejnych projektów, w które mógłby się zaangażować. I tak trafił do "Dynastii” (na zdjęciu).
- To była kompletna strata czasu - kwitował po latach.
Tak teraz wygląda
Kariera filmowa Praeda jest dość skromna. Aktor pojawił się raptem w kilku filmach - "Nocni najeźdźcy”, "Staggered”, "This Town”, "Darkness Falls” czy telewizyjnych "Riders” i "Writer's Block”.
Wystąpił także w paru serialach - większą rolę otrzymał w "Crown Prosecutor” czy "The Secret Adventures of Jules Verne”, ale później grywał głównie epizody. Przez lata był także narratorem w serii BBC "Timewatch” i pojawił się w 140 odcinkach brytyjskiej opery mydlanej "Emmerdale Farm".
Poza telewizją Praed chętnie występuje na scenie; niedawno można go było oglądać w spektaklach "Dirty Rotten Scoundrels” i "The War Of The Worlds”.